niedziela, 18 kwietnia 2010

Epizod 60

W związku z zamknięciem platformy blog.pl na Onecie, przeniesione zostały z niego komentarze i widnieją pod postem jako jeden wpis mojego autorstwa

- Straszna kolejka - jęknął Uzumaki, który pojawił się na dachu szkoły z papierową torbą w ręce - Trzymaj - wyciągnął rękę w kierunku bruneta, siadając obok niego.
Uchiha wziął ją, wyciągając ze środka drugie śniadanie. Bez zbędnych słów zaczął jeść.
- Jak się czujesz? - zapytał blondyn, wyciągając przed siebie nogi i patrząc z uwagą na profil chłopaka.
- Normalnie - odparł, zaszczycając go przelotnym spojrzeniem
- Wiesz, że nie musisz przede mną tego ukrywać - westchnął, przestając jeść
- Czego ukrywać?
- Tego, że jest ci źle, nie duś tego w sobie - powiedział niebieskooki, nie spuszczając z niego wzroku
- Sugerujesz, że mam rozsiewać wokół siebie depresję? - zapytał i spojrzał na niego z zaskoczeniem.
- Przecież wiesz, że nie o to mi chodzi - blondyn wstał i podszedł do siatki zabezpieczającej. Odwrócił się i spojrzał na czarnowłosego - Chodzi mi oto...Jeżeli będziesz to z siebie wyrzucać tylko w domu...atmosfera tam zrobi się coraz bardziej nieprzyjemna...- westchnął ciężko i włożył ręce w kieszenie- Nie chcę, żeby to się na nas źle odbiło...
- Naruto, ja nie jestem osobą, która się dzieli problemami ze wszystkimi wokół. Cała szkoła nie musi o tym wiedzieć - odparł brunet i skrzywił się.
- Nie chodzi mi o całą szkołę...ale jeśli wyrzucisz z siebie trochę emocji....tutaj, na tym dachu, będzie lżej nam obu. Nie chcę abyś dusił to w sobie przez te siedem godzin, a potem w domu, dawał temu upust...to się nie sprawdza...
- I niby jak mam dać im upust? Nie wiesz co mówisz...- pokręcił głową, znów zabierając się za jedzenie.
Uzumaki spojrzał na niego z troską i wypuścił powietrze, nadymając policzki.
- Po prostu przestań udawać przede mną - burknął - Chociaż tutaj zrzuć tą maskę - podrapał się po głowie i podszedł do chłopaka. Kucnął przy nim, zabierając mu z rąk jedzenie. Usiadł na jego wyciągniętych nogach - Po prostu się rozluźnij i przestań myśleć o tym w obawie, że ktoś zauważy jak jest Ci źle.
Blondyn objął go ramionami wokół szyi i pocałował lekko.
- Może gdzieś dzisiaj wyjdziemy? – wyszeptał Uchiha , z ustami przy szyi blondyna.
- Co? – chłopak zamrugał oczami i cofnął głowę, by mieć widok na twarz czarnowłosego.
- Co tak patrzysz? – zirytował się brunet, wyplątując się z uścisku
- Nic,tak tylko...od kiedy masz ochotę na wyjścia? – zapytał, wciąż nie przekonany propozycją, która padła z ust Uchihy
- Od teraz? – burknął, wypuszczając powietrze – Jak ci nie pasuje, to nie nalegam
- Nie,tylko się trochę zdziwiłem...no wiesz, jakoś nigdy ci się nie paliło do szwendania po mieście
- To jak?
- A masz jakiś konkretny plan, czy będziemy szli w stronę zachodzącego słońca? – zaśmiał się blondyn, na powrót przylegając do ciemnowłosego.
- Nie wiem, może do kina? Bilard? – westchnął, przeczesując włosy
-Hmmm...nie chcesz siedzieć w domu, bo boisz się, że ta cała sprawa z Itachim nie da ci spokoju? – podsumował Uzumaki, patrząc uważnie w czarne oczy.
- To źle? – zapytał zaskoczony, unosząc brew
- Nie skąd...mi się ten pomysł w zasadzie podoba, nie chcę zapuścić korzeni – zaśmiał się niebieskooki – Tylko się nie zmuszaj do dobrej zabawy, jak już będziemy namieście, nic na siłę...inaczej nie będziemy się dobrze bawić – wymruczał, wpółleżąc na brunecie. – Idziemy sami?
- Wolałbym...
- To może jednak do kina, a jak nam będzie mało, to skoczymy na piwo i bilard, co ty na to?
- Dobry pomysł – pocałował go przy uchu – A teraz oddaj mi moje jedzenie.
Uzumaki burknął niepocieszony wizją wstania z ciepłego ciała, ale podniósł się i oddał czarnookiemu torebkę z jedzeniem. Chwilę później usłyszeli dzwonek i oboje z niezadowoleniem opuścili dach.

***

- Nie zgadniesz!
Szatyn, który był skoncentrowany nad jakimiś papierami porozwalanymi na łóżku, nie zwrócił najmniejszej uwagi na trzask drzwi, ani na wściekły ton swojego chłopaka. Hyuuga podszedł więc i pochylił się nad nim, zaglądając mu przez ramię i unosząc wysoko brwi.
- Co to? Kiedy przejąłeś obowiązki kapitana? – zapytał nie kryjąc zdziwienia.
- Kiedy przestał się nimi interesować – burknął – Ostatnio w ogóle nie widuję tej dwójki na treningach, nie wiem co się z nimi dzieje – westchnął, bazgrając coś zawzięcie
- To nie masz z nimi kontaktu w szkole?
- Mam, ale nie oznacza to, że otrzymuję od nich jakiekolwiek wyjaśnienia – Inuzuka przetarł skronie i opadł w tył, rozkładając się na łóżku – W ogóle nie da się z nimi dogadać. Naruto się tylko głupio uśmiecha i mówi, że wszystko w porządku – Kiba naburmuszył się i podniósł z powrotem – Co chciałeś mi powiedzieć?
- Rozmawiałem z wujem – westchnął siadając na brzegu łóżka
- I co? Kiedy chce się spotkać?
- Sęk w tym, że mu się odechciało
- Jak tomu się odechciało? Tyle czasu zawracał ci głowę i nagle zmienił zdanie? – zaskoczony Inuzuka aż uklęknął na łóżku – Tak po prostu? Powiedział ci dlaczego?
- Nie rozmawiałem z nim – westchnął Hyuuga
- To skąd wiesz?
- Spotkałem się z Hinatą – odparł, związując włosy – Mówiła coś o tym, że w mojej dzielnicy wynikła jakaś afera z Sasuke, co wujowi się bardzo nie spodobało i lepiej na razie nie poruszać tematu, sam wiesz jakiego – spojrzał w czekoladowe oczy Kiby i wzruszył ramionami
- Jaka afera dokładnie?
- Podobno pół dzielnicy dowiedziało się, że Sasuke jest gejem – długowłosy oparł się o ścianę – I że razem z Naruto paradowali przed domem prawie nadzy
Inuzuka wybałuszył oczy i otworzył szeroko usta. Ten wyraz twarzy nie wyglądał zbyt inteligentnie, co siedzący obok Neji skomentował skrzywieniem, jakby spodziewając się wybuchu.
- Dlaczego ja jeszcze o tym nie wiem? Podobno Naruto jest moim przyjacielem, a słowem nie wspomniał o swoim ekshibicjonizmie! – warknął zezłoszczony szatyn – Kto jeszcze to widział?
- Hinata powiedziała, że tylko najbliższe domy. Poza tym wyglądało na to, że się kłócili no i Itachi nie wyglądał na zadowolonego – westchnął umęczony
- W szkole nie wyglądali na skłóconych, raczej na wyalienowanych – powiedział Kiba z dziwną miną – Często znikali i rzadko mieliśmy okazję pogadać, poza tym opuścili kilka treningów raczej bez konkretnego wytłumaczenia – westchnął ciężko i wstał szukając telefonu.
- I co zamierzasz z tym zrobić? – zapytał Neji spodziewając się, że jego chłopak cicho siedzieć nie będzie.
- Zamierzam się dowiedzieć dlaczego to ja zajmuję się tym czym powinien zajmować się Uchiha – burknął w odpowiedzi i wyszukał numer do Naruto
Hyuuga tylko wstał i podszedł do czajnika. Spojrzał uważnie szatyna, przysłuchując się rozmowie.
- Tylko mnie do tego nie...
- Tak? Świetnie! To ja i Neji będziemy na was czekać – uśmiechnął się szeroko do słuchawki
-...mieszaj...jak zawsze pytasz mnie o zadanie – westchnął zrezygnowany, zalewając herbatę.
- Wieczorem idziemy do pubu – Inuzuka z zadowoleniem schował telefon do kieszeni
- I o co chcesz się ich zapytać? – Hyuuga spojrzał na niego podejrzliwie – Pamiętaj, że to nie moja sprawa, sam sobie z tym musisz poradzić – odparł zanim Kiba zdążył cokolwiek powiedzieć.
- No co ty? Kochanie!! – szatyn spojrzał na niego błagalnie, ale od kiedy ilość jego spojrzeń podwoiła się ostatnio przez przedziwne incydenty, Neji nauczył się je ignorować.
Odwrócił się tylko i usiadł na fotelu, zajmując się swoimi sprawami.

***

- Kto dzwonił?
- Kiba – westchnął zrezygnowany blondyn i opadł na sofę.
- I co chciał? Ostatnio zrobił się strasznie wścibski – wydedukował Uchiha
- Ma do tego prawo – odparł Naruto, spoglądając uważnie na bruneta – Bądź co bądź, to my ostatnio trzymamy się na uboczu
- Mamy do tego prawo – burknął w odpowiedzi
- Tak, wiem. Tylko nic dziwnego, że przyjaciele chcą wiedzieć co się z nami dzieje. I Kakashi zapewne jest wściekły z powodu naszej nieobecności na treningach – westchnął – Powiedziałem Kibie, że się z nim spotkamy
- Kiedy?
- Dzisiaj? – spojrzał niepewnie na bruneta i przygryzł wargę.
- Przecież dzisiaj mieliśmy sami iść na miasto – warknął – Dziękuję, że ze mną to ustaliłeś.
- Sasuke, daj spokój. Im szybciej to wyjaśnimy tym lepiej dla nas. Poza tym w dalszym ciągu nasza randka jest aktualna, tylko jej koniec się troszkę zmienił...
- Chodzi o to, że ja nie czuję potrzeby wyjaśniać niczego. To nie jego sprawa.
- A właśnie, że tak! To on przejął twoje obowiązki i należy mu się sprostowanie.
- Ale ja nie chcę o tym rozmawiać z nikim innym, nie rozumiesz? – warknął podnosząc się z kanapy.
- Rozumiem i nie zmuszam cię do tego, chcę tylko przedstawić mu tą całą sytuację nieco klarowniej. Nie musi znać przecież wszystkich szczegółów. – Naruto wstał i podszedł do Uchihy, przytulając się do jego pleców – Nie sądzisz, że powinien też wiedzieć o tym kiedy wrócimy na treningi?
- Zastanawiam się właśnie nad powodem, dla którego ty je opuszczasz i nie mogę tego rozgryźć? – powiedział z zastanowieniem
- Sam nie wiem, jakoś mi nie idzie bez ciebie – westchnął – Neji będzie...- podsunął mu Uzumaki jakby oczekując, że to go przekona.
- I?
- Ja porozmawiam z Kibą, a ty z Nejim nie będziecie musieli nic robić...
- Tylko tego słuchać? – zapytał z sarkazmem
- No dobra, w ostateczności się przesiądziemy żebyście mieli spokój...nie żeby to dotyczyło ciebie czy coś...
- Dobra, skończ. Jakoś to wytrzymam - odparł zrezygnowany.
Naruto uśmiechnął się lekko z satysfakcją i opadł z powrotem na sofę.

4 komentarze:

  1. ~Kuroneko
    18 kwietnia 2010 o 15:27
    no i się doczekałam : ) Rozdział czyta się bardzo przyjemnie i lekko, przyznam, że nawet nie dalo sie odczuć żebyś miała jakiś kryzys. Cóż, wypalenie materiału sie zdarza, nic na to nie zaradzimy. Proponuję odpocząć od tego tematu na jakiś czas i wrócić w pełni sił. Będę trzymać kciuki i czekać na „wielki powrót” weny, choćbym miała to jako jedyna czytać ;)Pozdrawiam cieplutko ;*

    ~wiśnia
    18 kwietnia 2010 o 18:00
    no no powiem , że zaskoczyła mnie twoja notka . tak długo cię nie było . no i trochę się namieszało w ich życiu . i jak zgaduje twoja niechęć do pisania nie zmieni szybko tej markotnej akcji na coś weselszego ? chciałabym wiedzieć , bo bardzo podoba mi się twoje opowiadanie i choć w prawdziwym życiu czasem się nie układa tak w opowiadaniu można napisać co tylko się zamarzy więc błagam nie bądź taka smutna . uszy do góry i sprostuj trochę to wszystko w życiu naszych chłopców . ok ? mam nadzieje że weźmiesz sobie trochę do secra moje rady . pozdrawiam cię serdecznie i fajnie że wróciłaś . [ ale na jak długo ] . ?? =*

    ~Zet-san
    18 kwietnia 2010 o 22:13
    Bardzo mi się podobała ta notka, nie wiem dlaczego nie jesteś z niej zadowolona. No fakt najlepsza nie jest ale też nie najgorsza. Osobiście mi się podoba, a szczególnie ten moment jak Naruto usiadł Sasuke na nogach a ten zaprosił go na randkę ^^ To było urocze ;D Ogólnie to wiem, że nie komentuję za dużo twoich notek, ale zawsze je czytam. Szkoda, że będziesz rzadziej pisać ;/ Ale to co ^^ Mam nadzieję, że w przyszłości notki będą dodawane częściej. Buziaki dla ciebie i pozdro. PS Mam nadzieję, że chodź trochę pomógł ci mój komentarz. ;*

    ~Cloud
    18 kwietnia 2010 o 22:47
    O tak to było wspaniałe ja chcę więcej, więcej i więcej. Gorące pozderki

    ~Akari
    19 kwietnia 2010 o 09:26
    nareszcie!:) Nawet nie wiesz jak się cieszę nowym epizodem:) Ja nadal uwielbiam SasuNaru i nie ważne, że coraz mniej jest go w sieci, grunt, że dobre sprawdzone blogi nadal działają;> Co do weny… Ja sama nie piszę, ale domyślam się, że frustrujący musi być jej brak… Wróci, na pewno:) Nic na siłę, pisz sobie w swoim czasie a ja tu grzecznie poczekam:) Poza tym, na Twoje opowiadanie warto czekać;> No i tak w ogóle to szkoda mi Sasuke… Mimo wszystko…. Może to i zimny drań, ale jednak nie fajnie jak kolejne rzeczy go dobijają… Mam nadzieje, że nie zostawisz go w takim stanie długo… Nawet optymistyczny Naruto może tego nie wytrzymać… Teraz pozostaje mi tylko napisać: DO NASTĘPNEJ:* No i tej weny Ci życzę;*

    ~Sanu
    19 kwietnia 2010 o 11:04
    Fajnie, że wróciłaś z nowym rozdziałem. Co do powodów, przez które piszesz rzadziej – wiem coś o tym, mam tak samo. Też czasem pisze rozdział po kawałku, choć wcześniej raczej notka powstawała na jeden raz.Twojego bloga na pewno nie przestanę czytać, nawet jak rozdziały będą rzadko. Ta notka wydaje mi się takim jakimś wprowadzeniem do następnej – wyjdą gdzieś razem, więc to daje dużo możliwości tego co się może stać, no a potem spotkanie z Kiba i Nejim.W tym rozdziale rzuciła mi się w oczy jedna nielogiczność – najpierw Neji mówi, że rozmawiał z wujem, a potem, że z nim nie rozmawiał tylko wie od Hinaty. Ok, tym razem to na tyle mojej wypowiedzi, jakoś mi się komentarz nie klei. Życzę weny i chęci do pisania.

    ~ikuko
    20 kwietnia 2010 o 13:34
    wróóóóóćiłaś!!! :33 opko superrr!

    ~Hitogoroshi
    22 kwietnia 2010 o 20:51
    To drugie tak genialne opowiadanie, jakie czytałam. Jesteś niesamowita. Mam nadzieję, że wena i chęci powrócą;)

    ~Lisa
    23 kwietnia 2010 o 16:17
    Witam :). Muszę Ci przyznać, Droga Siruwio, że piszesz świetnie. Czytam Twojego bloga już od pół roku i szczerze przyznaję, że z każdym epizodem idzie Ci coraz lepiej! :) Zawsze mam ochotę wrócić do Twoich opowiadań, by poprawić sobie dzień. Liczę, że notki będą się pojawiać częściej. Pozdrawiam :)

    ~irooo
    25 kwietnia 2010 o 12:57
    dobrze, że dałaś znać, bo już myślałam, że nas opuściłaś :)w takim razie czekam z niecierpliwością, rodział jest dobry-nie ma na co narzekać (:Weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Arika-chan
    27 kwietnia 2010 o 16:19
    Kochana Siruwio wreszcie się doczekałam ! :DNotka jak zwykle bardzo mi się podobała i nie mam pojęcia czego ty od niej chcesz :PTęskniłam za tym opowiadaniem bardzo i mam nadzieję, że na następną notkę nie będę musiała aż tyle czekać :))Pozdrawiam serdecznie ;*****

    ~asia199423
    28 kwietnia 2010 o 19:29
    świetne opowiadanko jak będzie następny rozdział to napisz na asia199423@o2.pl

    ~kociak
    1 maja 2010 o 01:28
    Czy to…TAK!Nowy rozdział.FaJNIE,ŻE W KOŃCU WSTAWIŁAŚ TU NOCIĘ.cZEKAM na następną

    ~xyz
    5 maja 2010 o 14:47
    WENY ŻYCZĘ! ;D

    ~Daimon
    5 maja 2010 o 15:58
    (zbiera się z podłogi po przeczytaniu)Już nie będę z tobą kłócił sięI tak nigdy nie mam racjiWydawać by się mogło żeJesteśmy źle dobraniNajgorsze jest jednak toTwoje rozczarowanieWiem zapomniałem Ci powiedzieć żeJestem zakochanyWięc lepiej mnie zabijWyrzuć z pamięciLepiej odejdź, pozwól mi odejśćLepiej zapomnijPozwól zapomnieć Lepiej daj mi następną szansę Itd. do końca piosenki***Dla Ciebie mógłbym zrobić wszystkoCo zechcesz powiedz tylko Naprawdę na dużo mnie stać Dla Ciebie mógłbym wszystko zmienić Mógłbym nawet uwierzyć Naprawdę na dużo mnie staćItd. do końca piosenki***Ja twardy lód zimnem głaszczę twoją dłońJa tak prosto w twarz kłamię cię każdego dniaAle ty, ty mnie dobrze znasz, wszystko o mnie wieszWiem, wybaczasz mi, że wszystko przeze mnieItd. do końca piosenki***Odwraca wzrok, zamyka drzwi Powoli skądś napływa wstyd Zamyka drzwi, a ty już wiesz Że będzie myśleć przez cały dzień Ach, jaki to był celny strzał, Tych kilka słów, tak prosto w twarz Znowu musiało tak być Jakbyś bez tego nie był sobąItd. do końca piosenkiJa tak mogę długo. Jak dla mnie niektóre piosenki Myslovitz są obrazem muzycznym dla Twojego opowiadania. Czytając miałam te słowa w głowie, a słuchając mam przed oczami chłopaków. Ja po prostu nie wiem co mam teraz napisać. Rozwaliłaś mnie na łopatki kobieto. Przeczytałam już parę interesujących tekstów, a tak nawet udało mi się znaleźć coś dobrego wśród blogasiów pisanych infantylnym językiem, przesyconych marysuizmem i innymi złymi rzeczami. Ale to Twój tekst aż tak mnie rozłożył. Jest pełen realizmu, uczuć, zwyczajnych i skomplikowanych problemów i oczywiście humoru, gdzie trzeba. Świetnie zarysowałaś bohaterów, cieszę się, że są kanoniczni z charakteru. Kakashi, kocham faceta, mało go niestety ale jak już się pokaże to go widać ;) Bardzo lubię Twojego Itachiego. Jest niezwykłym facetem, z ogromem cierpliwości dla swojego trudnego brata (aczkolwiek do czasu, strasznie było mi go szkoda, po tekstach Sasuke, paskudnik jeden) i morzem miłości dla człowieka, którego każdy „szanujący” się obywatel by odrzucił. Mam nadzieję, że zaplanowałaś im długie i szczęśliwe życie ;D I mam nadzieję, że jednak jakoś pogodzisz braci. Kolejni bohaterowie: Neji, Kiba, Shikamaru (mój ulubiony bohater z młodego pokolenia), Sakura i cała reszta dzieciaków po prostu świetni. No i nasi chłopcy. Ciężko zaczynać wspólne życie jak ma się garb złych doświadczeń i uprzedzeń. Trudno zaufać drugiemu człowiekowi, strach wystawić swoje uczucia na próbę, strach przed odtrąceniem i bólem porażki. No ciężko mają, wiele już przeszli i zapewne to nie jedyne schody jakie dla nich zaplanowałaś, Ty niedobra, zła kobieto ;) Trudno mi w jednym komentarzu zawrzeć wszystkie myśli po przeczytaniu 60 rozdziałów. Teraz już będę na bieżąco, więc łatwiej będzie komentować każdą sytuację. Jeszcze na koniec zwrócę uwagę na rzecz, która strasznie mnie kłuje w oczy w tekstach, a mianowicie o dwóch panach piszemy OBAJ, a nie OBOJE. Oboje dotyczy pary mieszanej. No takiego mam fioła ;) Każdy ma jakiegoś bzika a mi się w oczy rzucają takie błędy. No ale to tak na marginesie. Ależ się rozpisałam! Moja Droga niech wen będzie z Tobą i Cię nie opuszcza ku naszej radości. Mam nadzieję, że nie stracisz zapału i nie porzucisz tego tekstu. Ja już się nie odczepię, męczyć będę i zadręczać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Daimon
    5 maja 2010 o 16:11
    No oczywiście, że jeszcze zapomniałam napisać (tak, tak przy tych 60 rozdziałach jak napisałam może coś umknąć) o rodzicach Naruto! Bardzo jestem ciekawa, czy i jeśli tak, to jak rozwiniesz ten wątek. Gdzieś na komisariacie wspomniałaś, o lęku Minato o syna, o zmianie nazwiska w testamencie i że być może wypadek, któremu ulegli państwo Namikaze wcale nim nie był. No tu mi zabiłaś ćwieka milczeniem w tym temacie. Mam nadzieję, że nie porzucisz tego wątku i kiedyś dane nam będzie dowiedzenie się prawdy. No dobra, na razie to wszystko. Pewnie jeszcze coś mi wpadnie do głowy ;)Pozdrawiam

    ~mechalice
    8 maja 2010 o 13:39
    Komentuję z duuużym opóźnieniem, chociaż rozdział przeczytałam jakoś pod koniec kwietnia. Podobała mi się scenka na dachu, to jak Naruto usiadł Saskowi na nogach było po prostu… mrrau! ;D Ale przyznam, że jak Naruto mówił o „wyrzucaniu z siebie emocji” włąśnie na dachu, to (nie wiedzieć czemu) wyobraziłam sobie Sasuke, który stojąc na środku tego dachu, wykrzykuje całemu światu jak jest mu źle XD Szczęśliwie nic takiego się zdarzyło.Jestem ciekawa, jak Naruto zamierza to wyjaśnić Kibie, bo do wyjaśniania ma dużo (ekshibicjonizm? XD) – szczególnie, że a) to on przejął obowiązki Sasuke, b) Sasuke wolałby nie ujawniać całej prawdy…W każdym razie, warto było czekać! ;)Buziaczki,mechalice

    ~Naruś
    27 maja 2010 o 13:26
    świetna notka czekam na next

    ~Sadystka16
    4 czerwca 2010 o 18:58
    hejka twojego bloga znalazłam niedawno i bardzo mi się spodobał no to teraz krótko o poszczególnych rozdziałch: 16- tak zgadzam się z jedną komentatorką ‚Jeżeli ty poługujesz się takim językiem na co dzień to nie pozazdrościć’ , 19- Ta akcja na diabelskim młynie była suuuper popłakałam się ze śmiechu haha, 28 – taa to było super oni sa słodcy bardzo bardzo słodcy ;) , 29- ta ich gra przypomina trochę grę w butelkę super I ogólnie pizesz na prawdę bosko i na prawdę rzadko hehe … no cóż będęmusiała się przyzwyczaić aaa i mogłabyś mnie powiadamiać ??? proszę proszę proszę odwdzięczę sie 4646689-gg

    ~pina@poczta.onet.eu
    7 czerwca 2010 o 18:27
    Fajna nocia^^czekam na next^^pozdro^^

    ~Bloou
    29 czerwca 2010 o 14:45
    ŚWIETNA NOTKA CZEKAM NA NEXT!!!!!!!!!!!!

    ~Rokit
    4 lipca 2010 o 21:49
    Cóż. Szkoda że wena ci nie dopisuje. Bo nie mogę się doczekać następnej części. Oto jestem po lekturze wszystkich 60 epizodów. I mi się spodobały. Owszem, pewne rozwiązania wydają mi się troszkę naciągane, ale to prawo autora. A ja jako czytelnik życzę tylko natchnienia, które będzie też z pożytkiem dla zniecierpliwionych czytelników ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, Sasuke nie alienuj się tak, Naruto cierpi, teraz dusisz w sobie wszystko, a w domu w końcu pozwalasz sobie na upust emocji...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń