wtorek, 27 grudnia 2011

1. Christmas Call (Seria Call)



Postanowiłam opublikować świątecznego one shota, który już pojawił się na forum. Tam w trzech częściach, tutaj jako całość. 
Wesołych Świąt po świętach. ^^

Tytuł: 1. Christmas Call (Seria Call)
Długość: M
Pairing: SasuNaruSasu
Gatunek: świąteczny, humor, romans
Ostrzeżenia: Klimat świąteczny jest, ale chyba się nie lepi. Poza tym tekst niebetowany, więc wszelkie kwiatki proszę wytknąć. Czytałam go tyle razy, że mam już dość. 

***

— Czy możesz mi jeszcze raz wytłumaczyć, dlaczego to ja mam pełnić rolę Twojego kierowcy?
Po klatce schodowej rozniosło się echo. Przecierając oczy, czarnowłosy mężczyzna schodząc w dół wciąż zastanawiał się, czy nie lepiej byłoby, gdyby po prostu wrócił do łóżka. Kiedy o czwartej nad ranem zadzwonił mu telefon, jedyne o czym marzył, to roztrzaskanie urządzenia o ścianę. Ziewając szeroko, otworzył drzwi i wyszedł na mroźne, poranne powietrze. Na zewnątrz wciąż było ciemno, a do tego wiał mocny wiatr. — Mój samochód wziął ze mnie przykład i zrobił sobie wolne. — Usłyszał w słuchawce telefonu, który wciąż trzymał przy uchu i szybko otworzył drzwi pojazdu. Wsiadł do środka, od razu włączając silnik. Opierając się o siedzenie, westchnął głęboko i odgarnął włosy opadające mu na oczy.
— Skąd ta pewność, że ja mam czas, by robić za twojego szofera?

piątek, 4 listopada 2011

For you - 5/5

W tym miejscu wyjaśnię dlaczego tak, a nie inaczej. Cały tekst nie powstałby, gdybym w tamtym czasie nie tłumaczyła pewnych piosenek, które są podstawą dla moich postaci. Oczywiście nie bierzcie tekstów tych piosenek dosłownie, chodzi mi bardziej o zawarte w nich przesłanie.
Do wykreowania Sasuke zainspirowała mnie ta piosenka, jak już wcześniej pisałam. Do napisania tego z jego perspektywy, mnóstwo tekstów anglojęzycznych.
Oczywiście przeklęty Naruto wciąż próbował mnie przekabacić (moje uwielbienie do tej postaci jest po prostu przerażające), ale jak to bywa w tekstach pisanych z czyjejś perspektywy nie mogłam wyraźnie przedstawić jego uczuć. Podstawą do stworzenia Naruto była piosenka Wasurenaide, której tłumaczenie możecie sobie obejrzeć, jeżeli przedstawione przeze mnie jego uczucia nie będą dla Was wystarczające.
Dziękuję Kotu, że się tak wcześnie uwinęła z poprawieniem tego rozdziału, chociaż przesłałam jej go w nocy cichaczem.
Zakończenie zostawiam do Waszej interpretacji.


sobota, 8 października 2011

For you - 4/5

Rozdział niebetowany. Tym samym wielu z Was może być rozczarowanych końcówką, ale tak miało być i koniec kropka. Resztę wyjaśnię przy ostatnim rozdziale, bo miałam na tego "one shota" pewien zamysł.
EDIT:
OMG~! Zupełnie zapomniałam, że miałam podziękować Kotu za mój nowy wygląd bloga! To miało być pierwsze co zrobię, gdy będę wrzucać nowego posta, a tymczasem wypadło mi z głowy.
No więc, kochana mam nadzieję, że wiesz jak bardzo jestem Ci wdzięczna i mam nadzieję, że w przyszłości równie bezproblemowo będziesz mi czytać w myślach :)

***

Mój pobyt w Anglii dobiegał końca. Jakimś cudem udało mi się uniknąć spotkania Naruto, chociaż prawdę mówiąc niespecjalnie starałem się to robić. Nie mieliśmy razem wielu wykładów, właściwie jedynie programowanie, które ja miałem raz w tygodniu. Na szczęście zaraz po zajęciach zdążyłem opuścić salę zanim chłopak miał okazję mnie zaczepić.
Z jednej strony poczułem ulgę, gdy pomyślałem o tym, że jutro wracam do domu. Z drugiej wiedziałem, że coś mi umyka. Jednak będąc uwięzionym przez własne lęki, nie miałem odwagi dowiedzieć się co takiego mogłoby się wydarzyć. Podświadomie czułem, że blondyn odgrywał w tym pewną rolę. Miałem w głowie pełno sprzecznych myśli i kolejna pojawiła się, gdy przed samym wyjściem z uczelni zaczepił mnie profesor od grafiki komputerowej.

czwartek, 1 września 2011

For you - 3/5

Uff...zdążyłam. Więc, życzę wszystkim miłej nauki w nowym roku szkolnym.
Rozdział betowała Kuroneko. Wdzięczna jestem bardzo i mam nadzieję, że zauważyła w nim nawiązanie do naszej rozmowy o fetyszach.
Miłego czytania.

***
— Dlaczego nie poprosisz o pomoc profesora Umino? Wygląda jakbyście byli ze sobą blisko.
Nie wiem dlaczego to powiedziałem. Może troska w głosie wykładowcy sprawiła, że automatycznie przeniosłem ich relacje na wyższy poziom. Oczywiście nie miałem co do tego  żadnej pewności. Chciałem też przerwać nieprzyjemną ciszę, która zawisła między nami. Stojąc przy oknie w męskiej toalecie, czekałem aż blondyn przebierze się w jednej z kabin.
— Aż tak bardzo się to rzuca w oczy? — Usłyszałem pełne przejęcia pytanie, które padło zza zamkniętych drzwi. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, w duchu gratulując sobie spostrzegawczości. Moje oczy powędrowały do zostawionej na parapecie torby chłopaka, która także ucierpiała dzisiejszego poranka. Nie była zniszczona, trochę brudna i wystarczyło ją wyprać, ale nie spodobało mi się to, że sprawiłem mu tyle problemów.

wtorek, 9 sierpnia 2011

For you - 2/5

Betowała Kuroneko

***
   
— Sasuke, to jest Uzumaki Naruto, kuzyn Ino. — Sakura uśmiechnęła się do mnie radośnie, prawdopodobnie ze względu na to, że tak szybko pojawiłem się u jej boku. Zazwyczaj jedynie razem przychodziliśmy i wychodziliśmy, gdyż nie miałem czasu, by jej towarzyszyć. Przede wszystkim jednak nie miałem ochoty. — Naruto, poznaj mojego narzeczonego, Uchiha Sasuke. — Poczułem na sobie palące spojrzenie i z trudem utrzymałem uśmiech, odwracając się w stronę osoby, której nie spodziewałem się ujrzeć ponownie. Nie w tym życiu bynajmniej.
— Miło mi. — Naruto wysunął do mnie dłoń, doskonale maskując uśmiech zadowolenia. Uścisnąłem ją krótko i z wahaniem, co chyba tylko blondyn zauważył. Szybko jednak cofnąłem ją z powrotem, gdy po mojej ręce przeszedł prąd. Nigdy bym nie przypuszczał, że jeszcze kiedyś będę miał okazję to poczuć.  — Świetnie razem wyglądacie, Sakura-chan.

wtorek, 2 sierpnia 2011

For you - 1/5

Ekhmm...więc, nie jest to kolejny epizod mojego jak-moda-na-sukces opowiadania. Jest to one shot, który nie jest one shotem, bo pewnie cały by się nie zmieścił w jednym poście (nie to, że jest już skończony). Będzie miał kilka rozdziałów, zależy od tego jak je podzielę. Wiem co chcę w nim umieścić, ale nie wiem ile mi to zajmie.
Inspiracją do napisania go była piosenka, którą ostatnio tłumaczyłam. Jeżeli ktoś będzie chciał wiedzieć o czym ona jest, to link do tłumaczenia znajdziecie TUTAJ
Nie przedłużając. Za błędy przepraszam, bety nie posiadam, więc pewnie jest ich pełno

.***

— Kochanie, może dotrzymasz towarzystwa Ino? — zasugerowałem delikatnie.
Nigdy nie musiałem się jej tłumaczyć, więc miałem pewność, że z uśmiechem na ustach pożegna mnie dyskretnym pocałunkiem w policzek i jej czerwona sukienka zniknie wśród wielu innych kolorów, goszczących dzisiaj na sali bankietowej.
Haruno Sakura nigdy nie pytała o powód. Nie ważne o co bym poprosił, wszystko robiła z uśmiechem na ustach. Prawdopodobnie, gdybym tylko zażądał, skoczyła by z okna nie prosząc o wyjaśnienia.
Nie wiem czy miało dla niej jakiekolwiek znaczenie to, że nasze narzeczeństwo nie opiera się na miłości. Przynajmniej nie z mojej strony. Nie chciałem znać odpowiedzi na to pytanie, zapewne dlatego, by nie czuć się winnym ewentualnym przykrościom, które jej sprawiałem. Chociaż poczucie winy było jednym z tych uczuć, które nie odwiedziły mnie od bardzo dawna.

czwartek, 30 czerwca 2011

Epizod 67

Z okazji nadchodzącego spotkania drużyny siódmej...wróć, to nie ta bajka~!
A więc, z okazji nadchodzącego dnia jutrzejszego, w którym to nastąpi kameralne spotkanie fanów SasuNaru, wena uraczyła mnie swoją obecnością i pod jej nadzorem powstał ten właśnie epizod. Jak zwykle krótko, bo krótko, ale coś tam jest, a to zawsze krok do przodu XD
Z dedykacją dla jutrzejszych obecnych, czyli Kuroneko i Daimon.


***


- Oho, wrócił pan i władca – Naruto podniósł się z sofy, rzucając spojrzenie w stronę Nugato.
Chłopak podpierał głowę na dłoni i miał zamknięte oczy. Prawdopodobnie dzisiejszy dzień go wykończył, a godzina na zegarze też nie była już wczesna.
Wyłączył telewizor i ruszył w kierunku drzwi wejściowych, w których chwilę temu zazgrzytał klucz. Spodziewał się, że ujrzy za moment bladą, zmęczoną twarz.
Spotkało go miłe zaskoczenie, gdy zobaczył te wiśniowe wargi wygięte w zadowolonym uśmiechu.

wtorek, 18 stycznia 2011

Epizod 66

Sasuke stanął przed drzwiami domu, w którym się wychowywał. Nie był w stanie określić jak się czuł w tym momencie. Czy się bał? Nie. Był raczej pewny tego, że rozmowa, o ile zdobędzie się na wykrztuszenie przeprosin, pójdzie po jego myśli. Najgorsze było to, że nie wiedział jak się do niej zabrać. Był zdeterminowany, ale w tym samym czasie, coś go w środku blokowało. Czyżby to duma, o której wspominał Naruto? 
Stojąc tak z podniesioną ręką, westchnął głęboko i zapukał, czując się co najmniej dziwnie z wiedzą, że nie wypada po prostu nacisnąć klamki i wejść do środka. 
Kiedy wszystko się tak pozmieniało?
Nie musiał czekać długo na otwarcie drzwi, widocznie Itachi czekał na jego przybycie. Odwzajemnił szeroki uśmiech brata trochę niepewnie i postąpił do przodu, pozwalając długowłosemu zamknąć za sobą drzwi. Gdy tylko znalazł się w środku, zdenerwowanie sprawiło, że zaczęły mu się pocić dłonie. Wytarł je dyskretnie o dżinsy i dał się zaprowadzić do salonu.