niedziela, 18 stycznia 2009

Epizod 36

W związku z zamknięciem platformy blog.pl na Onecie, przeniesione zostały z niego komentarze i widnieją pod postem jako jeden wpis mojego autorstwa

- Kuso! - warknął pod nosem blondyn kopiąc mały kamyk. - "Dlaczego to zawsze ja muszę się zastanawiać jakich słów używać i co robić?" - pomyślał i przystanął rozglądając się w obie strony. Gdy na jezdni nie pokazał się żaden samochód, przeszedł śmiało na drugą stronę. Przystanął przed napisem "Sklep Spożywczy" i włożył ręce do kieszeni. - Kuso! - zaklął po raz drugi gdy przeszukując nie znalazł żadnych drobnych - "Dlaczego ja zawsze muszę je wyjmować na stół?" - zrezygnowany postanowił ruszyć przed siebie. - Itai! - mruknął gdy niespodziewanie natrafił na przeszkodę, a może raczej "wszedł". Podniósł się szybko masując łokieć.
- Go-gomenasai Naruto-kun! - do uszu blondyna dobiegł melodyjny kobiecy głos. Podniósł wzrok i napotkał zakłopotane, mleczne spojrzenie.
- Hinata - powiedział z uśmiechem, który w obecnej chwili nie pochodził z radości na widok "przyjaciółki", lecz z uprzejmości.

- Gomenasai - powtórzyła się dziewczyna i zarumieniła lekko.
- Przestań już mnie przepraszać. To moja wina, powinienem patrzeć przed siebie - powiedział drapiąc się w głowę z zakłopotaniem. Spojrzał na siatki, które długowłosa trzymała w dłoniach. - Daj pomogę ci - wyciągnął rękę i zabrał kilka siatek.
- Dziękuję - powiedziała uśmiechając się - Słyszałam, że macie w poniedziałek mecz otwierający nowy sezon - znalazła szybko temat aby nie pogrążyć się w niezręcznej ciszy.
- Tak, w zasadzie to nie mam pojęcia czy sobie poradzę. Dopiero dołączyłem do drużyny i nie wiem czy to dobry pomysł - westchnął i uniósł lekko kąciki ust.
- Myślę, że dasz sobie radę Naruto-kun - powiedziała - Słyszałam od Neji'ego, że jesteś całkiem niezły, jak na początkującego.
- Dzięki, a ja słyszałem - zrobił przerwę przyglądając się dokładnie dziewczynie - Że między tobą, a Shikamaru układa się coraz lepiej. - szepnął do ucha granatowowłosej, a ta natychmiast zalała się purpurą. Blondyn zachichotał cicho - Oj nie ma się co wstydzić wiosna sprzyja rozkwitom - powiedział poetycznie, rozkładając przy tym ręce.
- A jak się układa między tobą, a Sasuke? - zapytała zmieniając kierunek rozmowy.
- Całkiem nieźle - powiedział, a na jego twarz wpłynął sztuczny uśmiech, który po kilku sekundach znikł. Sam blondyn spuścił wzrok i teraz szedł patrząc pod nogi.
- Wszystko w porządku, Naruto-kun? - zapytała mlecznooka zmartwiona zachowaniem chłopaka i zatrzymała się.
- Tak, w porządku - powiedział - "Nie, nie jest w porządku. Jeżeli cały czas ma tak się między nami układać, to nie jest w porządku!" - krzyknął, lecz w myślach.
Nie chciał obciążać Hinaty swoimi problemami. To nie było potrzebne, woli sam się z tym uporać, w końcu długowłosa ma też swoje zmartwienia. Sakura nadal jest w szpitalu na rekonwalescencji i poleży tam stosunkowo długo. Z pewnością będzie musiała powtórzyć rok. No i jej uczucia do Shikamaru. Na pewno nie jest jej łatwo się w tym wszystkim odnaleźć. Do tego można dorzucić ojca rasistę, który żyje w wiecznej walce o przywrócenie na "dobrą drogę" swojego bratanka, geja.
Ironia. I on ma zrzucać jej na barki jeszcze swoje problemy.
- Naruto-kun? - do jego uszu dobiegł głos granatowowłosej.
- H-hai? - zapytał lekko zmieszany bujaniem w obłokach.
- Wybieram się razem z Shikamaru do Sakury, może poszedłbyś z nami? - zapytała zatrzymując się przed swoją posiadłością - Oczywiście jeżeli nie masz żadnych planów - uśmiechnęła się zabierając siatki.
- Umm, a nie będzie miała nic przeciwko moim odwiedzinom?
- Dlaczego? - dziewczyna zrobiła zdziwioną minę - Na pewno się ucieszy, to jak?
- Wydaje mi się, że mogę do was dołączyć. Prawdę mówiąc jestem ciekawy co tam u niej słychać - złapał się za podbródek - To, o której godzinie?
- Właściwie to chciałam tylko odnieść zakupy i...
- Ok, to ja skocze po dokumenty i spotkamy się tutaj - powiedział szybko i przebiegł na drugą stronę ulicy.
***

Tymczasem w posiadłości po przeciwnej stronie ulicy, na beżowej, skórzanej sofie leżał brunet. Ręka swobodnie zwisała z kanapy, opierając się o kubek stojący na podłodze. Druga spoczywała na czole, odgarniając niesforne kosmyki.
- Co on sobie wyobraża, tak po prostu wyjść? Jesteśmy w środku kłótni, a on ucieka, cholerny Naruto - warknął do siebie - "Nie, to wszystko moja wina. To ja niepotrzebnie na niego napadłem. Co się ze mną dzieje?" - przetarł twarz dłonią i westchnął głęboko.
Nagle usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i szybkie kroki na korytarzu. Podniósł się gwałtownie z kanapy, przewracając przy tym kubek. Nie przejął się tym zbytnio i wyszedł z salonu stając przy schodach. Z góry dochodziły odgłosy świadczące o tym, że osobnik się spieszy.
Nagłe kroki w stronę schodów i sylwetka chłopaka schodzącego w dół. Brunet wstrzymał oddech i już chciał coś powiedzieć, kiedy niebieskooki bez najmniejszego spojrzenia, bez jednego słowa minął go podchodząc do wieszaka z kurtkami.
- Na-naruto! - krzyknął podbiegając do niego - Naruto porozmawiajmy - powiedział obserwując jak przerzuca on wiosenną kurtkę przez torbę i zakłada buty. - Naruto, nie uciekaj, daj mi wyjaśnić...
- Zostaw mnie w spokoju - mruknął, a jego twarz nie zmieniła wyrazu o ani jeden mięsień.
- Proszę cię, dlaczego nie chcesz ze mną porozmawiać!? - zapytał czarnooki rozkładając ręce.
- Gome Sasuke - powiedział wciągając na stopę drugiego buta. Blond grzywka przysłaniała oczy tak, że Uchiha nie widział jego twarzy. - Jeżeli nie ochłonę przed naszą rozmową, mogę znowu powiedzieć coś, co cię zrani - dokończył prostując się.
- Co Ty chrzanisz?! To naturalne, że możesz coś takiego powiedzieć, ja też! - powiedział łapiąc go za przedramię i odwrócił w swoja stronę. - Tak się dzieje podczas kłótni!
- Ty nie rozumiesz Sasuke - powiedział spokojnie blondyn, chociaż w środku zaczynał wrzeć - Ty nic nie rozumiesz! - krzyknął wyrywając rękę - Nawet gdy się kłócimy...- powiedział na bezdechu patrząc w czarne tęczówki - Nawet gdy się kłócimy, to ja nie chcę mówić rzeczy, które mogą cię zranić!
Czarnowłosy zaniemówił, patrząc szeroko otwartymi oczami na niebieskookiego, którego twarz wyrażała smutek, porażkę?
Zrobił krok w przód i mocno przytulił do siebie chłopaka, z którego oczu, popłynęły niekontrolowanie łzy.
- Naruto! Naruto przepraszam! - szepnął wplatając dłoń w jasne włosy. - To ja, to wszystko moja wina, to przeze mnie musisz uważać na każde słowo. - szeptał gładząc chłopaka po głowie, a jego ramię robiło się coraz bardziej mokre. Blondyn stał w bezruchu, nic nie mówił, nic nie robił, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Gdyby nie spływające z oczu łzy i przyspieszony oddech, wydawałoby się, że wszystko co się dzieje go nie dotyczy, a sam blondyn ma wszystko gdzieś. - Wybacz, że jestem takim egoistą. Wybacz, że nie pomyślałem o twoich uczuciach. To nie Ty tutaj zawiniłeś, to ja. Nie powinienem się o to wściekać, przecież chciałeś żebym był szczęśliwy prawda? - zapytał odsuwając chłopaka od siebie i łapiąc jego twarz w dłonie - Przecież chciałeś tylko sprawić mi przyjemność, prawda? - niebieskooki pokiwał twierdząco głową, a smukłe palce należące do bruneta starły słone stróżki. Jednak na ich miejscu pojawiły się nowe. - Nie płacz już, usuratonkachi - mruknął opierając się czołem o czoło blondyna. Ten tylko znów pokiwał głową. - Przepraszam Naruto, nie pomyślałem o tym jak Ty się czujesz, jak musi być ci ciężko. Po prostu czasami to, że moja matka...- powiedział po czym spojrzał w niebieskie oczy i otworzył szeroko usta w zdziwieniu - Widzisz! Znowu to robię! Znowu myślę tylko o sobie! - powiedział odsuwając się i nerwowo przeczesując włosy.
- Sasuke, Sasuke..- powiedział blondyn łapiąc go po obu stronach twarzy i patrząc w oczy. Po chwili zachichotał cicho na widok zdezorientowanego bruneta. - Już dobrze, nie gniewam się już. Chociaż wiem, że nie powinienem grzebać w twoich rzeczach.
- Prawdę mówiąc to mówiłeś, że będziesz mnie rozpakowywał, nie protestowałem - powiedział robiąc zamyśloną minę.
- Poza tym, to właśnie dlatego, że jesteś takim egoistą, jestem z tobą - powiedział uśmiechając się i wytarł łzy, które w końcu przestały płynąć.
- Ja nienawidzę tej części siebie, która zmusza cię do wstrzymywania się, i która sprawia, że to moje uczucia liczą się najbardziej - powiedział obejmując go w pasie.
- Ktoś w tym związku musi być egoistą, Uchiha - szepnął mu do ucha złotowłosy - Poza tym właśnie sprawiłeś, że to moje uczucia wyszły na pierwszy plan - powiedział zarzucając mu ręce na szyję - Dziękuję Sasuke - wtulił twarz w zagłębienie między szyją a ramieniem bruneta.
- Naruto...- cichy szept przerwał minutę ciszy
- Hmm? - z okolic obojczyka dało się słyszeć mruknięcie.
- Pocałuj mnie - niebieskooki poczuł na swoim uchu ciepły oddech. Bicie serca przyspieszyło, pozwalając aby dwa oddechy połączyły się ze sobą w pocałunku.
Niespodziewanie jednak, ten wspaniały moment przerwał dzwonek do drzwi.
- Kuso! Zapomniałem! - Uzumaki walnął się w czoło.
- O czym? - zapytał czarnowłosy otwierając drzwi.
- Gotowy Naruto-kun? - zapytała stojąca w drzwiach Hinata.
- Na co gotowy? - zapytał Sasuke podnosząc brew, a na jego czole pojawiła się mała żyłka, zwiastująca niezadowolenie z niewiedzy.
- Bo widzisz, hehe...- powiedział niebieskooki drapiąc się w głowę - Wybieram się razem z Hinatą i Shikamaru odwiedzić Sakurę, nie wspominałem?
- Nie wydaje mi się - powiedział splatając ręce na klatce piersiowej - W każdym bądź razie nie wracaj zbyt późno - powiedział patrząc na Hinatę - Dostaliśmy zaproszenie na kolację od Itachi'ego, obiecałem mu, że przyjdziemy.
- Będę najpóźniej o 18, może być? - Brunet kiwnął głową - Ittekimasu! - powiedział całując go lekko w usta i już go nie było.
- Usuratonkachi - westchnął i przekręcił zamek - To właśnie dlatego jestem takim egoistą. Bo nie potrafię poradzić sobie z tym uczuciem, którym cię darzę. - wystękał po czym skierował się do salonu posprzątać rozlaną kawę.

***

- Nie mogę uwierzyć, że to napisałeś! - po pokoju czarnowłosego rozniósł się krzyk. - Nie ma mowy! Nie pozwolę ci wydać tej książki! - złotooki warknął wskazując ręką pełną kartek na spokojnie siedzącego w fotelu, popijającego kawę, Itachiego.
- Kochanie nie ma się co bulwersować, już o tym rozmawialiśmy - upił łyk ciepłego napoju i odstawił kubek - Jeżeli nie dasz mi zgody, to jej nie opublikuje. Koniec, kropka - powiedział wstając. Podszedł do chłopaka i zabrał mu rękopis, po czym zarzucając sobie jego ręce na kark, objął w pasie.
- Tylko, że ja o tym myślałem - powiedział cicho młodzieniec i się zarumienił.
- Kontynuuj - zachęcił go całując w skroń aby po chwili złapać delikatnie płatek ucha.
- Tak naprawdę, po dodaniu tego do tamtego, i jeszcze tego, i tamtego też - mówił wyliczając na palcach - Wyszło mi, że powinienem się zgodzić na wydanie tej książki.
- Skoro tak to w czym problem? - zapytał patrząc na niego z ciekawością.
- No właśnie, chodzi o to, że spędziłeś sporo czasu na jej pisaniu i czuł bym się źle gdybyś musiał ją teraz spalić.
- Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że zgodzisz się na wydanie tej książki dlatego bo "głupio" ci, że po 2 latach pracy może zostać z niej popiół? - zapytał odsuwając od siebie chłopaka. Ten tylko kiwnął głową, potwierdzając po części słowa czarnookiego.
Itachi puścił chłopaka i skierował się po schodach w dół. Młodzieniec ruszył za nim czekając na odpowiedź. Uchiha stanął przy kominku i wrzucił kilka kawałków drewna.
- Zaraz...co Ty robisz?! - zapytał złotooki podbiegając do czarnowłosego, którego oczy ostro na niego spojrzały.
- Co ja robię? Zaoszczędzam ci twoich durnych przemyśleń. Nie potrzebuję twojej litości. Jeżeli masz się na to zgodzić tylko dlatego, żeby potem nie mieć wyrzutów sumienia, to daruj sobie.
- Ale...Przecież chciałeś ją wydać i tyle czasu jej poświęciłeś! Nie rozumiem co ma z tym wspólnego to, z jakiego powodu się na to godzę. - rozłożył ręce i spojrzał z niezrozumieniem.
- Nie wiesz? Rozumiem - powiedział kucając przy kominku i powoli go rozpalając - Pozwól, że ci wyjaśnię.
- Słucham
- Powód, dla którego chcę wypuścić tę książkę na rynek jest taki, że być może mogłaby ona komuś pomóc. W jakiś sposób mogła by przekonać ludzi, że to co robiłeś nie wywodziło się z twoich chęci i pragnień, ale dlatego, że byłeś to tego w pewien sposób zmuszony. Że może to się przytrafić każdemu. Nieważne czy to jest biedny dzieciak ze slumsów, czy bogata, rozpieszczona dziewucha, czy może też bankrut z żoną i dwójką dzieci. Czy to chłopak, dziewczyna czy też cholerny "obojnak"! Jeżeli tego nie rozumiesz, i twoim jedynym, pieprzonym argumentem są wyrzuty sumienia, to zaoszczędzę ci myślenia o tym. Nie chcę pieprzonej łaski tylko dlatego, że pisanie tej książki zajęło tyle czasu. Równie dobrze mogłaby ona zostać napisana w miesiąc, gdybyś zdążył mi to wszystko opowiedzieć. Czy teraz rozumiesz? - zapytał nie zmieniając wyrazu twarzy.
- To nie tak - powiedział cicho chłopak
- A jak do jasnej cholery?!
- Nie wrzeszcz na mnie! - krzyknął chłopak patrząc wyzywająco w czarne oczy. Mężczyzna wziął głęboki oddech.
- Skoro to nie tak, to jak? - zapytał już spokojnie.
- Wydaje się, że to wszystko tak szybko się dzieje. Raz jestem na ulicy a następnego dnia nagle zjawia się taki ktoś jak Ty, zabiera mnie ze sobą twierdząc, że nie muszę już tego robić i wystarczy żebym się z nim spotykał i zamieszkał razem z nim. To jest tak cholernie nierealne i odległe, że mam wrażenie jakbym za chwile miał spać z łóżka i wyrwać się ze snu...
- Nie rozumiem do czego zmierzasz?
- Nie przerywaj mi! Bo tu chodzi o to, że jeżeli wydasz ta książkę, to ja będę głównym powodem, który może zniszczyć twoje życie! - krzyknął, a w oczach powoli zebrały się łzy, którym jednak nie pozwolił wypłynąć. Jego wargi zadrżały i z trudem przełknął wielką gulę, która zebrała mu się w gardle. - A potem...potem znowu trafię na ulicę i będę musiał robić to, co robiłem zanim..
- O czym Ty mówisz? - Uchiha podszedł powoli do chłopaka i złapał jego twarz w dłonie. - Myślisz, że zabrałem cię stamtąd tylko dlatego żeby wykorzystać i odstawić z powrotem? Masz mnie za tak wielkiego dupka? Myślisz, że mógłbym cię tak potraktować? - zapytał, a chłopak odwrócił twarz - Myślisz, że stać by mnie było na coś takiego?
- W mojej pracy...tam zawsze mnie ludzie wykorzystywali, to dlatego...
- Właśnie dlatego cię stamtąd zabrałem. Nie żeby cię wykorzystać, ale żebyś już nigdy nie musiał tego przeżywać. Żebyś nie musiał czuć się jak śmieć, a mógł poczuć się wartościową osobą. Byś wiedział, że ktoś chce się tobą opiekować, kochać i ktoś się o ciebie martwi. Nie jesteś już zdany tylko na siebie.
- Ale cały czas się czuje jakby to miało się skończyć tak nagle...
- Teraz ja jestem przy tobie i już nie musisz się o nic martwić - czarnowłosy przytulił chłopaka mocno do siebie - No może o jedno - szepnął mu do ucha uśmiechając się delikatnie - Za pół godziny mamy gości i musisz się nieco ogarnąć - pocałował go delikatnie na co chłopak się zaśmiał.
- Co do tej książki...czy mógłbyś dać mi jeszcze trochę czasu? - zapytał zerkając niepewnie.
- Jasne, ile tylko zechcesz - powiedział całując go namiętnie. Chłopak delikatnie zarzucił ręce na kark, ściągając z długich włosów gumkę. Czarne, gładkie kosmyki rozsypały się na plecach czarnookiego.
- Będę musiał ją najpierw przeczytać
- Tylko proszę cię, nie rzucaj we mnie czym popadnie - Uchiha zrobił błagalną minę.
- To mówisz, że ile zostało nam czasu? - wyszeptał złotooki do ucha pisarza i uśmiechnął się sprytnie.

3 komentarze:

  1. ~Moomin
    18 stycznia 2009 o 21:44
    Nie mam pojęcia jak to się stało, że mimo tego, iż notka ukazała się (wierząc dacie) 7 stycznia, a ja ją dopiero przed chwilą zobaczyłem.A i chyba nawet pierwszy komentuję.No więc notka jak zwykle dobra. Aczkolwiek nie lubię jak się tak łatwo i szybko godzą. Może jestem sadystą, ale lubie jak Naruto na Sasuke jest wkurzony.Pozdrawiam

    Odpowiedź
    ~Siruwia
    19 stycznia 2009 o 00:46
    Gome…po prostu miałam troche napisane 7 stycznia i zapisałam szkic.Zapomniałam zmienić datę…Biorę się za poprawki.I ja też myślałam nad tym żeby ta kłótnia Naruto i Sasuke trwała dłużej…ale w pewnym momencie wydało mi się to „oklepane”.Nie wiem może chodziło o to, że kłócą się z błachego powodu.

    ~Ey
    19 stycznia 2009 o 15:27
    Ojj … to żeś poleciała moja droga :DNo tak … kłótnia była faajna ^o^ ale krótka … phi …I zgodzę się z Moominem (WTF?! kiedy ja się ostatnio z kimś zgadzałam?!). Naru jest fajny jak się wkurzy na Księcia Ciemności.I czuję się wyróżniona, bo Sylwia na pewno wie, (ha!) że ma mnie powiadomić ^o^No i cóż … Mogłaś koniec przedłużyć. *bulwers* Dziecko chama z Ciebie, wiesz? a ja tak lubię Twoje hardy TT no cóż, w takim razie idę czytać te 2 pozostałe (no widzisz? zadziwiające statystyki :P) TT

    ~Kashiya-chan
    19 stycznia 2009 o 15:48
    no, były tam jakieś kłótnie, ale na szczęście wszystko wyszło na dobre ^^ a ja wciąż nie wiem co z Nejim… ale co tam, poczekam x3 coraz bardziej podoba mi się ten ‚złotooki’, jest taki słooodki ^o^ ogólnie to wszystko pięknie fajnie, a ja czekam na kolejną notkę x3pozdro ^^

    ~Nuriko
    19 stycznia 2009 o 17:13
    No doczekałam się!! A i dziękuję za powiadomienie mnie o newsiku. Jak zwykle notka po prostu cudowna. Ten złotooki jest kawaii….. Ciekawe co się na kolacji będzie działo?!?! A kłutnia, całkiem ciekawa, fajnie że się skończyła, chociaż przepadam za ostrą wymianą zdań:)))) Czekam na następną notkę…… Pozdrawiam

    ~miki
    20 stycznia 2009 o 21:02
    nareszcie juz nie moglam sie doczekac a co do notki to byla super bardzo mi sie podobala twoje opko jest swietne piszszybko kolejna nocie pozdrawiam:-)

    ~kuko
    21 stycznia 2009 o 08:06
    to opko? nudne? w zyyciu ! ;P ostatnio mam jakies miniproblemy z dodaniem u cb komentarza, ale wiedz, ze czytam i sie zachwycam ^^ ;P pzdr

    ~Kayoru
    22 stycznia 2009 o 12:20
    To opowiadanie jest świetne, cudne, wspaniałe… a pomysł jest naprawdę ekstra :) Przeczytałam wszystkie epizody i nie zajęło mi to tak dużo czasu jak myślałam, będąc chorym nie ma się co robić :D Przeczytałam też to, że niektórzy żalą się na ‚przeciąganie’ opowiadania, a mi się to właśnie podoba ;] Wszystko dzieje się powoli, wszystko jest opowiedziane z dokładnością- poznają się nawzajem, jak ze sobą być, uczyć (nawet jeśli piszesz na bieżąco) A nie „spojrzeli na siebie i już są w łóżku”, lepsza jest fabuła, którą zawiera twoja twórczość :) Pozostaje mi tylko życzyć weny :D

    ~Kira ( No i jakby po części Mara)
    24 stycznia 2009 o 00:13
    Bosko, bosko, bosko! Kłótnie są dowodem miłość ^^ (przynajmniej tak mówi moja mama) Bardzo mi się podobało, choć troszkę lękam się spotkania z Sakurą i jej reakcji…A w zakończeniach to ja tez jestem okropna, zero pomysłu, ale twoje opo mogłoby się ciagnąc w nieskończoność i ja nie miałąbym nic przeciwko :DNie mogę się odczekac nowej nociA i chcę być powiadomiana i moja koleżanka też chce więc podaje numer gg ^^Kira : 13931178Mara: 6126422Buziole

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Akari
    26 stycznia 2009 o 15:57
    Nocia supcio!!!Kiedy bądzie następna???Bo juz nie moge się docekać pod wyływem twoich opowiadań postanowiłam rozpocząć przygodę ze swoimi…jęśli miałabyć ochotę to wpadnij do mnie jeszcze wychodzi mi troche koslawo ale jak znajdziesz minutke to wpadnij;)http://aishiteru-yo-yaoi.blog.onet.pl/

    chio@poczta.onet.eu
    26 stycznia 2009 o 20:36
    Chę cię przeprosić za soje zachowanie i podziękować za uprzytomnienie mi mojej wielkiej gafy.Jeszcze raz przepraszam nie chciałm żebyś poczuła się urażona i na serio lubie twojego bloga.Nie chce ci się teraz podlizywać ale przeprosic za to co powiedziałam.pissze Akari

    ~elbereht
    26 stycznia 2009 o 21:45
    Witam drogą autorkę. Ja już prosiłam o powiadamianiu mnie i o tej zostałam powiadomiona ale na wszelki wypadek zgodnie z prośba zostawiam jeszcze raz swój numer gg.2472747 Przepraszam także za brak komentarzy ostatnio, ale w środę zaczyna mi się sesja i wcześniej już się uczyłam i uczę się też teraz, dlatego nie miałam czasu nadrobić wszystkich zaległości. Postaram się w marcu o jakiś wypasiony komentarz bo już nie mogłam się doczekać i przeglądałam twoje notki i zapowiada się cacanie zwłaszcza ten chłopak u Ity mnie intryguje.Kuso ja chcę 48h dobę ;( Pozdrawiam i czasu i weny życzę:)

    ~Ktosia
    29 stycznia 2009 o 18:47
    Trafiłam na twojego bloga w sumie niedawno. Zaczęłam go czytać i od razu przypadł mi do gustu. Masz oryginalne pomysły na zdarzenia. Zastanawiam się tylko, dlaczego wkleiłaś tu postaci ze znanego anime. Szczerze mówiąc jeszcze bardziej radowałby oczy (przynajmniej moje) jeśli postaci byłyby wymyślone przez Ciebie. Byłoby ciekawiej ;)

    ~Sylver
    30 stycznia 2009 o 14:41
    Wychodząc z założenia, że na komentarz nigdy nie jest za późno postanowiłam coś naskrobać. ;)Prawda jest taka, że czytam twojego bloga już kilka miesięcy, ale z racji tego, że jestem leniwa nie napisałam chyba ani jednego komenta. Ale, jak to się mówi, przyszła kryska na matyska (czy jakoś tak ;P), założyłam własnego bloga i przekonałam się na własnej skórze ile wart jest każdy komentarz. No i teraz nadrabiam xD Powoli, bo czasu brak, ale cóż…Przechodząc do sedna sprawy… uwielbiam to jak piszesz. Historia mnie bardzo wciągnęła i nie przeszkadza mi, że końca nie widać, ani, że akcja nie toczy się za szybko. To tylko dodaje uroku i trzyma w napięciu. Nic nie jest od początku oczywiste i można się zastanawiać co będzie dalej. Ostatnio jestem zakochana w Itasiu i pod tym względem również nie mogę się czuć rozczarowana. W twoim opowiadaniu jest… taki akurat. Ani za zimny, ani za ciepły, że tak to ujmę ;) No i ten jego kochanek… taak, jego też ubóstwiam ^^kończę już, bo się rozpisałam straszliwie xDMożesz się teraz spodziewać mojego komentarza pod każdą następną notką… chociaż, pewnie nie zawsze o czasie (patrz: lenistwo).Mam nadzieję, że już niedługo będę musiała czekać na ciąg dalszy ;)

    ~Janek
    31 stycznia 2009 o 01:17
    Jestem dopiero przy 5 epizodzie i muszę przyznać, że bardzo ładnie piszesz. Są jednak małe zgrzyty. Chodzi mi o to, że postacie jakie występują w twoim opowiadaniu są za bardzo wyidealizowane. Naruto piękny mężczyzna z pięknie wyrzeźbioną klatąXD To samo tyczy się Sasuke. Wszyscy są zafascynowani Narutem i jego niebywałym uśmiechem, a Sasuke, który go jeszcze nie zna jest o niego zazdrosny. Odpycha to od czytania twojego opowiadania. Mam nadzieję, że w następnych epizodach wszystko się wyprostuje, bo nie wiem czy dam dłużej rade czytać jaki to Naruto jest fantastyczny i piękny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, och wole jak bardzo długo Naruto gniewa się na Sasuke, no i w zasadzie czemu to on pierwszy wyciąga rękę na zgode... ale też i Sasuke zrozumiał swój błąd, bardzo mu zależy na blondynie... jak widać nasz Itaś jest naprawdę gotów spalić tą książkę... cóż w pewnym momencie wyobrażałam sobie, ze w czasie tej kłótni właśnie Sasuke z Naruto się pojawiają...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń