wtorek, 27 lipca 2010

Epizod 62

W związku z zamknięciem platformy blog.pl na Onecie, przeniesione zostały z niego komentarze i widnieją pod postem jako jeden wpis mojego autorstwa

- Dobij mnie - gdzieś z okolic sofy, wydobyła się słaba prośba, a chwilę później jęk bólu.
- Jak sobie życzysz
- Złaź -  zdecydowanie wypompowany z energii blondyn, podjął próbę zrzucenia z siebie ciężkiego ciała.
- Ani mi się śni - Uchiha ułożył się wygodnie brzuchem na ciele niebieskookiego.
Kakashi dawał im ostatnio niezły wycisk. Jako zadośćuczynienie za obniżone morale drużyny, podwoił im liczbę treningów, a Sasuke codziennie po lekcjach zostawał, by studiować wraz z nim stronę strategiczną.
W rezultacie Inuzuka zaczął marudzić, a w jego ślady poszła reszta zawodników, którzy mieli lepsze rzeczy do roboty niż trening sześć razy w tygodniu. Sami winni takiego stanu rzeczy, nie mieli dla siebie za wiele czasu. Codziennie po powrocie do domu padali wycieńczeni, a przecież musieli się jeszcze zająć nauką. Hatake jednak się zlitował i pozostawił im wolną niedzielę. Widok chłopaków leżących w bezruchu na sofie, nie był więc czymś niecodziennym.
- Sasuke - wysapał Uzumaki, który teraz twarzą witał się z obiciem - Powietrza...
Uchiha podniósł się tylko lekko na dłoniach, pozwalając przygniecionemu Naruto, odwrócić się na plecy. Gdy blondyn wykonał czynność, chcąc poczynić dalsze kroki aby zwlec się z mebla, Sasuke opadł na łokcie, odcinając mu możliwość wydostania się spod swojego ciała.
Spojrzał na zmęczoną twarz Uzumakiego i wplótł palce w jego włosy, przeczesując je niespiesznie co jakiś czas. Złożył na jego ustach delikatny pocałunek, wzdychając z zadowoleniem.

- Wygodnie ci? - zapytał z uśmiechem niebieskooki, wsuwając dłonie w tylne kieszenie jego jeansów.
Uchiha przytaknął w odpowiedzi i skierował pocałunki na szyję, którą Uzumaki z przyjemnością wyeksponował. Zamruczał zadowolony, przymykając oczy. Pokręcił się trochę, układając się wygodniej i ciągnąc za sobą swojego chłopaka.
- Mmm, tęskniłem za tym - westchnął brunet, owiewając ciepłym oddechem jego skórę. Złożył kilka całusów na linii jego szczęki i spojrzał czule w błękitne oczy.
- Ja też - Naruto uśmiechnął się zachęcająco, wyciągając ręce z jego kieszeni i wsuwając je pod ubranie bruneta.
- Zostały nam jeszcze tylko trzy mecze, jakoś to przeżyjemy - powiedział czarnooki
- Przeżyję jeszcze tylko tydzień, nie dłużej - odparł Uzumaki marudnie - Nie dam rady, rano czuję się jak zombie! - wyjęczał i skrzywił się - A przecież wiesz, że tej mordęgi został ponad miesiąc
- I ty siebie nazywasz Uzumaki? - brunet uniósł kpiąco brew i uśmiechnął się wrednie
- Może ty masz jakiś dodatkowy silnik, ale mój wymaga naprawy - burknął
- Gdzie się podział ten nadpobudliwy Naruto? - Uchiha uniósł się bardziej na łokciach, przyglądając się z zainteresowaniem.
- Został na sali gimnastycznej
- Jutro jest niedziela, odpoczniesz, nabierzesz sił...
- Mówisz tak co tydzień - blondyn przewrócił oczami
- Minął dopiero drugi - zaśmiał się Uchiha
- Co za różnica - Naruto zmarszczył śmiesznie nos i zepchnął z siebie chłopaka
- A ty dokąd? - zapytał rozczarowany i podniósł się do siadu.
- Rozumiem, że jesteś napalony, ale ja odczuwam większą potrzebę jedzenia niż seksu - odpowiedział idąc w kierunku kuchni
- To już moje potrzeby się nie liczą? - zapytał ze zdziwieniem
- W tej chwili nie bardzo - westchnął Uzumaki, zapalając światło w kuchni.
Na dworze panował już półmrok. To jak szybko minęły ostatnie tygodnie, dziwiło Naruto. Sytuacja panująca pomiędzy Sasuke i Itachim w ogóle się nie zmieniła. Uchiha wciąż unikał tematu, ale podchodził już do niego z większym dystansem niż na początku. Uzumaki mógł się założyć, że jeśliby tylko nie był tak wykończony po treningach, na pewno doprowadził by do zakończenia konfliktu, który ze strony młodszego Uchihy, prawie zanikł. Przynajmniej tak wynikało z jego obserwacji, a obserwatorem to on był doświadczonym.
- Co zrobić na kolację? - blondyn zajrzał do lodówki.
- Siebie? - zasugerował Uchiha
- Czyli nie będziesz jadł? - zapytał, choć można by to było uznać za stwierdzenie.
Czarnooki chciał już coś odpowiedzieć, ale przerwał mu dzwonek do drzwi. Spojrzał wymownie na blondyna i jak gdyby nigdy nic, położył się  na sofie, zakładając ręce pod głowę.
- No tak, masz siłę tylko na seks - zmierzył go nieprzychylnym spojrzeniem i podszedł do drzwi.
Nacisnął klamkę, otwierając je szeroko i nie kryjąc przy tym zdziwienia. Jego brwi powędrowały w górę.
- Cześć - Nugato uśmiechnął się niepewnie.
- Cześć, co ty tutaj robisz? Znaczy się, wejdź - odsunął się w bok, zapraszając chłopaka do środka i zamykając za nim drzwi - Proszę - wskazał ręką salon.
Kyoushi wszedł niepewnie w głąb pomieszczenia, rozglądając się dyskretnie.
Był tu pierwszy raz, ale nie uważał, żeby dom Uchihy różnił się zbytnio od domu Naruto. Może poza tym, że był trochę bardziej tradycyjny niż dom Itachiego.
- Co cię do nas sprowadza? - zapytał blondyn, uśmiechając się przyjaźnie.
Leżący na sofie brunet podniósł się powoli, obserwując gościa uważnie. Widać było, że jest zaskoczony i nieco zmieszany wizytą. Nugato też nie emanował pewnością siebie.
- Właściwie to przyszedłem do ciebie, Sasuke-kun - powiedział, zwracając się bezpośrednio do Uchihy
Brunet skrzywił się nieco na przyrostek dodany do jego imienia, ale nie skomentował tego. Przynajmniej wiedział, że chłopak się zbytnio nie spoufala. Uchiha spojrzał wymownie na niego, dając tym samym do zrozumienia, że ma kontynuować.
- To ja was zostawię samych - powiedział Uzumaki i zniknął w kuchni, co było obojgu nie na rękę.
Kyoushi wyraźnie obawiał się młodszego Uchihy. Może nie samej jego osoby, ale nie wiedział jakiej reakcji oczekiwać. Co prawda, Itachi dużo mu o nim opowiadał, ale różniło się to od jego wyobrażeń po ich pierwszym, dość niemiłym spotkaniu.
Sam Sasuke był zaintrygowany celem jego odwiedzin, ale nie był pewien swojej samokontroli, o której można było powiedzieć tylko tyle, że ostatnio zyskała na sile. To wciąż jednak było za mało, zwłaszcza w konfrontacji z osobą, przez którą jego więź z bratem osłabła.
- Chciałem...- zaczął Nugato, ale po chwili się zaciął - Przyniosłem coś dla ciebie
Czarnooki spojrzał zaskoczony na chłopaka, który wziął głęboki oddech i podszedł do niego powoli. Wyciągnął w kierunku Sasuke rękę z książką. Stał tak czekając, aż brunet weźmie ją od niego.
- Co to jest? - zapytał sceptycznie i spojrzał na Nugato.
- Książka Itachiego - odparł i spojrzał na egzemplarz, podsuwając go bliżej.
Brunet wyciągnął niepewnie dłoń i zabrał od niego książkę. Była w eleganckiej, karminowej oprawie, która przy brzegach wyglądała jak płonąca kartka papieru. Na środku widniał tytuł, w kolorze, który czarnookiemu skądś był znany. Kierowany dziwnym przeczuciem, spojrzał w oczy stojącego przed nim chłopaka. Uśmiechnął się kpiąco pod nosem.
- Itachi pojechał właśnie załatwić sprawy związane z jej premierą, jutro trafi do sklepów - dodał, czując się zobowiązany wytłumaczyć sytuację.
- Dlaczego mi ją przyniosłeś?
- Itachi przywiózł do domu dwa egzemplarze, jeden był przeznaczony dla ciebie...po prostu...- przerwał czując się skrępowany pod czujnym wzrokiem Sasuke
- Po prostu, co?
- Nie był pewien czy będziesz chciał go...widzieć - dokończył nieco koślawo, chowając ręce w kieszeniach.
Czuł się taki obserwowany. Jakby czarne oczy przewiercały go na wylot, szukając słabego punktu. Sasuke przełknął ślinę, nie dając po sobie poznać, że zabolały go obawy brata. Poczuł się jeszcze bardziej winny, a odwaga, która się w nim zebrała przez ostatnie dni, zaczęła ulatywać. Nagle coś mu się przypomniało.
- Przecież jutro jest niedziela, księgarnie są zamknięte - zmarszczył brwi.
- Będzie miał spotkanie autorskie w jednej z nich w Shibuya, podobno więcej ludzi będzie miało szansę go poznać i otrzymać autograf - wyjaśnił Kyoushi - To ja...ja już pójdę...
- Poczekaj - zatrzymał go Uchiha - O której zaczyna się to spotkanie?
- W południe - odparł zbity z tropu
- Dzięki - na jego twarzy pojawił się grymas, który trudno nazwać było uśmiechem - Aha...i nie mów mu, że pytałem - dodał ze swoim zwyczajowym chłodem.
- To nie będzie trudne - złotooki podrapał się po głowie i uśmiechnął nieco zawstydzony - Zważywszy na to, że on nie wie o tym, że tu jestem - dodał i skierował się do wyjścia - Cześć - rzucił jeszcze, na co otrzymał odpowiedź blondyna i zniknął za drzwiami.
Sasuke spojrzał niepewnie na trzymaną w ręku książkę i westchnął. Znów zaczynał zbierać odwagę.

2 komentarze:

  1. ~Daimon
    28 lipca 2010 o 10:49
    Jeśli po Twoich porażkach wychodzą takie rozdziały, to… nie, nie, nie no nie życzę Ci przecież porażek. Życzę samych sukcesów i oby były wprost proporcjonalne do wzrostu wena ;) A co do odstępów czasowych, moja droga, nawet jak znikniesz i wrócisz po roku, to Twoja historia warta jest czekania. Mam jednak nadzieję, że nie znikniesz na tak długo ;)Co do samego rozdziału. Cóż, Kakashi nie darował chłopakom wybryków i pogonił w końcu do roboty. hehe. Należało się. Podobała mi się scena na kanapie, leniwie senna a zarazem pobudzająca (o ile dwie, tak skrajne emocje można zamieścić w jednym zdaniu). Taka ciepło-domowo-erotyczna. Rozmarzyłam się, śledziłam tekst rozmaślonym wzrokiem i nagle taki zgrzyt, ech, Naruto to chodzący przewód pokarmowy. Zupełnie jak ja ;) I jeszcze Nugato. Przyszedł. Sam. Do Uchihy. ŁAŁ! Odważna bestia. Ale może w końcu Sasuke ruszy się do brata, bo przecież w końcu po to pytał gdzie będzie w niedzielę. Prawda? Muszą się przecież pogodzić. Nie wyobrażam sobie, ich skłóconych na wieki w Twoim opowiadaniu. Sama mam siostrę i nawet przez myśl mi nie przechodzi, że mogłabym ją stracić w taki sposób. Jestem zatem pełna wiary, że Sasuke naprawi swój błąd. I mam nadzieję, że w końcu przeczyta książkę i zrozumie parę rzeczy. Ależ mnie wzięło od rana ;) Jeszcze muszę skoczyć na Twój drugi blog. Przyznam, że dawno tam mnie nie było, muszę nadrobić zaległości czytacze i pisacze ;)Pozdrawiam zatem i pozostawiam z wenem :*

    ~J.
    28 lipca 2010 o 10:51
    Oj, nie mów, że Twoje opowiadanie ciągnie się jak flaki z olejem. Takie określenie kojarzy mi się raczej z czymś nie tylko długim, ale i cholernie nudnym, a Twoje opowiadanie na pewno nie podpada pod taką kategorię! Piszesz świetnie i to, że jest tak dużo odcinków naprawdę bardzo cieszy, przynajmniej mnie. Z resztą – masz wielu czytelników. :) Nie było tutaj ani jednego rozdziału, który chciałabym zakończyć w połowie czytania, jak to nieraz zdarza się przy niektórych opowiadaniach. Z niecierpliwością czekam na dalsze części!

    ~Mitsuke
    28 lipca 2010 o 12:45
    Jak na porazke, to rozdzial, dobry, wysmienity. Ciekaw jestem kiedy Sasuke zamieza porozmawiac, pogodzic sie z Itachim… I jak znam zycie napewno pojdzie do tej ksiegarni i cos odwala, chyba ze.. .^.^Notka naprawde wspaniala… Pisz predko kolejny rozdzial.Juz od dawna czytam twoj blog o SasuNaru. Kiedys na poczatku komentowalam, ale po jakims czasie, wolalam tylko czytac… Bo tak naprawde nie wiem co napisac w owych komentarzach. Blog jest naprawde ciekawy, jeden z najlepszy jakie do tej pory czytam. Pozdrawiam i weny zycze !!!!

    ~Cloud
    28 lipca 2010 o 21:34
    Super rozdziałek już się nie mogę doczekać się następnej notecki. bardzo podobał mi się rozdział. Pozdereczki =*=*=*=*=*

    ~ikuko
    29 lipca 2010 o 00:17
    jabadabaduuuuuuu :D Ile razy mam ci to powtarzać?? UWIELBIAM CIĘ I TWOJE OPOWIADANIE! Ty chyba masz inną definicję porażki. Twoja musi brzmieć „krótki, nieskomplikowany rozdział wspaniałego opowiadania, który łatwo i przyjemnie się czyta. Jego autorką jest bardzo utalentowana osoba, emitująca pozytywną energią i dystansem do siebie”.

    ~Arika-chan
    4 września 2010 o 01:13
    Ochh wybacz mi Siruwio, że dopiero teraz komentuje, ale jakoś nie było czasu :(( Epizod świetny! :D Gratuluję odwagi Nugato, ja bym się Saska bała, haha xD Mam nadzieję, że ułoży się wszystko pomiędzy braćmi :)Życzę weny oraz sukcesów i idę czytać następne ;DPozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniale, co za drań na małe co nieco ma siły, a na otwarcie drzwi już nie... ale może to i dobrze bo by zatrzasnał...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń