niedziela, 23 listopada 2008

Epizod 32

 W związku z zamknięciem platformy blog.pl na Onecie, przeniesione zostały z niego komentarze i widnieją pod postem jako jeden wpis mojego autorstwa

Po domu rozniósł się po raz kolejny dźwięk dzwonka. Jednak i tym razem nie było na niego odzewu.
- No co jest? – zapytał sam siebie chłopak stojący przed zadbaną posiadłością. Podniósł rękę i kolejny raz nacisnął dzwonek. Znowu nic.Stojąc już dobre 10 minut przed drzwiami zdecydował się na użycie radykalnych środków. Myśląc nad tym, że po prostu wejdzie do środka, a następnie wyszuka z kuchni jakąś sporych rozmiarów miskę, czy cokolwiek nadającego się do pomieszczenia dużej ilości wody, miał nadzieje, że pozamykali się na cztery spusty.
Postanowił sprawdzić poziom bezpieczeństwa skromnego domostwa, naciskając zgrabną klamkę u drzwi wejściowych. O dziwo było otwarte,a tego się w ogóle nie spodziewał. Wolałby aby były zamknięte, uniemożliwiając mu wykonanie swojego „małego” planu. Nie chciał się narażać na ewentualne wydalenie z drużyny bądź co najmniej celne uderzenie w pysk. Jednak jak już napisał sobie scenariusz, postanowił postępować według niego.
Wszedł do środka, cicho uchylając drzwi. Mimo, że nie uzyskał odzewu na dzwonek, obawiał się, że jakikolwiek dźwięk może sprowadzić jego misterny plan do marzeń sennych. Obawiał się, owszem ale nie chciał sobie odmawiać tej minimalnej przyjemności na widok ich, z pewnością „zaskoczonych”,min. Przemieścił się więc w kierunku kuchni, rozglądając się uważnie aby nie natknąć się przypadkiem na żadnego z nich. Otworzył kilka szafek w poszukiwaniu naczynia i znalazł.
Nie była to może miska, jak w jego wyobrażeniach, ale nadawało się o wiele bardziej. Małe czerwone wiaderko, które z pewnością pomieściło wystarczającą ilość potrzebnej mu, zimnej wody.
- „Ok. Jak już mam to głupie wiaderko pełne wody, to zastanawiam się czy to dobry pomysł. A jak mnie wyrzuci z drużyny na zbity pysk? To będzie albo najgorszy, albo najlepszy dzień w moim życiu. Poza tym,Naruto go utemperuje, jak będzie trzeba. Mam nadzieje” – Myślał gorączkowo,powoli wchodząc po drewnianych stopniach.
Zazwyczaj w takich momentach stopień wydaje złośliwe skrzypnięcie i wszystko spisuje na straty, tak było i tym razem. Jednak nikt tego skrzypnięcia nie usłyszał. Prócz intruza, który momentalnie znieruchomiał nasłuchując czy przypadkiem nie zdradził swojej obecności.
Odetchnął głęboko gdy nie usłyszał żadnych kroków. Pokonał resztę stopni podchodząc do zamkniętych drzwi od sypialni blondyna. Przyłoży ucho do drewnianej powierzchni i wstrzymał oddech.
- „Nic nie słychać. Na szczęście śpią” – pomyślał i położył niepewnie dłoń na klamce, nacisnął i uchylił drzwi. – „Pusto. Wróć…pusto?” –Otworzył szeroko oczy i rozejrzał się po pokoju. – „To niemożliwe żeby już wyszli do szkoły. Jest za wcześnie” – pomyślał spoglądając na zegarek wskazujący 6:38. Stał tak chwilę gdy nagle czerwone wiaderko upadło na podłogę,a sam szatyn podskoczył ze strachu i zaskoczenia. Słysząc przy uchu zimny ton głosu, odwrócił się powoli wlepiając wzrok w osobę stojącą przed nim.
- Co tu robisz? – ostry ton przeszył jego uszy.
- C-cześć..ehehe – powiedział szatyn drapiąc się w tył głowy i cofając o krok do tyłu.
Przed nim w samym szlafroku stał Uchiha, a z jego czarnych jak smoła włosów kapała woda.
- „Na nic by się zdało oblanie go wodą” – mimo, że znalazł się w nieciekawej sytuacji to była jedyna myśl, która przyszła mu do głowy.
- Sasuke? – nagle do pokoju wszedł blondyn, owinięty wokół bioder samym ręcznikiem. Wycierając włosy podszedł od tyłu do bruneta i pocałował go w ramię, mrucząc przy tym cicho. Widoczność ograniczał mu ręcznik znajdujący się na jego głowie tak, że widział tylko stopy czarnowłosego. Intruz stał za daleko by mógł go dojrzeć.
- Na-naruto? – zapytał „gość” z niedowierzaniem w głosie i chcąc się cofnąć, poślizgnął się na mokrej, drewnianej podłodze. Zaowocowało to tym, że niekoniecznie wylądował w pozycji horyzontalnej, i niekoniecznie na podłodze. Blondyn momentalnie ściągnął ręcznik będący przyczyną tego, że nie widział za wiele.
- K-kiba! – wrzasnął Naruto i spojrzał na przewieszonego przez róg łóżka szatyna. – C-co Ty tu do cholery robisz!? – dodał po chwili chowając się za brunetem gdyż nagle ogarnęła go fala wstydu. – Sasuke! –burknął cicho w skrępowaniu i schował swoją poczerwieniałą twarz w puchatym szlafroku. Utrzymanie emocji na wodzy stanowiło dla bruneta nie lada wyzwanie.Zaciskając pięści w celu uspokojenia się i zachowania spokoju, spojrzał na Inuzuke wzrokiem oznaczającym tylko jedno „Albo masz dobre wyjaśnienie, albo zacznij uciekać”.
- Bo ja…no dzw-dzwoniłem ale…- powiedział nieporadnie próbując zebrać się do kupy. – Waaa! Wy robiliście „TO”! – wrzasnął nagle w przypływie olśnienia i ponownie stracił równowagę. – Dlatego mi nie otwieraliście! – spojrzał po chłopakach gdy kolejna fala faktów go zalała – Pod prysznicem! – wydedukował ale nie był to ani wrzask, ani pisk.
Przesuwał wzrokiem to na jednego to na drugiego. Zatrzymał się na dłużej przy czarnowłosym i dopiero po głębszym przeanalizowaniu zaistniałej sytuacji zdał sobie sprawę ze swojego położenia. Przełknął głośno ślinę widząc niebezpiecznie zaciśnięte usta i zmarszczone złowrogo brwi.
- Powtórzę – powiedział zimnym tonem Uchiha – Co Ty tutaj robisz? Masz trzy sekundy na odpowiedź – warknął unosząc do góry rękę i pokazując trzy palce. – Trzy – powiedział chowając jeden palec – Dwa –powtórzył czynność – Je..
- Dobra, rozumiem – powiedział doprowadzając się w końcu do porządku. Jego twarz pozostawała jednak czerwona i z malującym się na niej zaskoczeniem. – Przyszedłem do Hiaty – powiedział otrzepując ubranie z niewidzialnego kurzu.
- To nie jest zadowalająca odpowiedź – warknął w stronę orzechowookiego. – Nie wydaje mi się, że pomyliłeś domy. Nawet Ty nie jesteś na tyle głupi – dodał po chwili – Więc?
- Pomyślałem, że może najpierw zajdę do was – powiedział szybko, zerkając co chwila na schowanego blondyna – Jest jeszcze dosyć wcześnie, nie chciałem się jeszcze bardziej narażać jej ojcu więc..
- Dlatego włamałeś się do naszego domu? – zapytał zniecierpliwiony a jego ton głosu przybrał lodową otoczkę.
- N-nie włamałem się! – mruknął obronnie – Drzwi były otwarte! Zaraz…”naszego”?
- Co nie zmienia faktu, że nikt nie otworzył Ci drzwi i wszedłeś bez pozwolenia – powiedział zakładając ręce na klatce piersiowej i spojrzał ponaglająco, czekając na dalszą część nieudolnych wyjaśnień. – I to ja tu zadaję pytania – dodał po chwili obserwując coraz bardziej zaskoczoną twarz szatyna.
- Pomyślałem, że nie ma możliwości aby nie było was w domu i postanowiłem wejść. Tak na marginesie, słabo z waszym systemem antywłamaniowym– Kiba spróbował rozluźnić atmosferę żartem, co niekoniecznie mu się udało –Taaa…- westchnął spuszczając wzrok na swoje stopy.
- Po co Ci było to wiaderko? – zapytał całkiem poważnie,tworząc atmosferę jeszcze gęstszą niż być powinna.
- To? – zapytał głupio szatyn, wskazując palcem na omawiany przedmiot. Został obdarzony tylko ponaglającym spojrzeniem. – Dobra, chciałem was obudzić i postawiłem na zimny prysznic…- westchnął zrezygnowany – Nie mogłem się powstrzymać – dodał chcąc usiąść a łóżku ale czarne tęczówki skutecznie odsunęły ten pomysł – Miałem nadzieje, że drzwi będą zamknięte ale nie były i mnie podkusiło
- Wiesz, że mógłbym Cię w geście zemsty wyrzucić z drużyny?– zapytał rzeczowo i poczuł jak głowa blondyna szybko się podnosi.
- H-hai – powiedział ze skruchą i ponownie wbił wzrok w buty.
- No co Ty Sasuke…nie przesadzaj. W sumie to nic złego się nie stało. Sam bym tak zrobił – powiedział łapiąc go pod rękę.
- To nie zmienia faktu, że naruszył naszą prywatność –warknął niewzruszony
- Daj spokój, to tylko żarty – burknął, a szatyn z nadzieją w oczach przysłuchiwał się ich rozmowie.
Od początku miał nadzieję, że Uzumaki stanie w jego obronie.Nie pomylił się, jednak wiedział, że nie może nadużywać jego dobrych intencji.Przecież chciał mu zrobić śmigusa dyngusa i wiedział, że kara go nie ominie. Z pewnością Uchiha się o to postara.
- I mówi to ten, który z zażenowania schował się za moimi plecami? – zapytał odwracając się do niebieskookiego, który mimo woli się speszył – A gdyby tak…- wyszeptał mu do ucha, a ten momentalnie spurpurowiał.
Na ustach bruneta pojawił się cwany uśmieszek. Szatyn stracił całą nadzieje co do obronnych argumentów blondyna gdy tylko poczuł na sobie wściekłe spojrzenie niebieskich oczu.
- To co z nim zrobimy? – zapytał głosem pełnym zacięcia. –Jednak nadal myślę, że wyrzucenie z drużyny to zbyt sroga kara. Bo co powiesz Kakashi’emu?
- Masz rację, mam już inny pomysł – powiedział – Odpracuje nam to – dodał uśmiechając się do blondyna i całując go w czoło. – Na początek,pójdziesz po mopa i pozbędziesz się tej wody – wskazał gustownie ręką na sporych rozmiarów kałużę.
- To znaczy, że nie wylecę z drużyny? – zapytał mało przekonany zmianą zdania.
- Nie. Jednak nie waż się powtarzać tego głupiego pomysłu. –powiedział wyprowadzając ze sobą blondyna z powrotem do łazienki. Po chwili wrócił i wziął ze sobą ubrania.
***
- Drukuj – mruknął sam do siebie i ostatni raz kliknął lewym przyciskiem myszki. Wziął do ręki kubek i upił łyk ciepłego płynu. Odchylił się na krześle i odetchnął głęboko. – Teraz muszę to jeszcze wysłać do wydawcy –powiedział wstając od laptopa i zawiązując mocniej jedwabny szlafrok, zszedł na dół do kuchni. Odstawił kubek do zmywarki. – Gdyby tylko Sasuke wiedział kto był moją inspiracją – westchnął i przetarł twarz, odgarniając tym samym włosy z czoła – Czas na prysznic – bąknął pod nosem – I przestań gadać do siebie –skarcił się i skierował w stronę łazienki.
Nie zdążył jednak dojść do drzwi gdy usłyszał szczęk zamka.Skierował się na korytarz aby przywitać „gościa”, który w końcu pofatygował się odwiedzić dom.
- No, no. Myślałem, że zmieniłeś adres zamieszkania –mruknął ironicznie i założył ręce na piersi – Przyprowadziłeś gości –uśmiechnął się radośnie w kierunku dwóch chłopaków stojących za brunetem.
- W pewnym sensie masz rację – powiedział beznamiętnie kierując się w stronę salonu, z którego dochodził hałas – Przeprowadzam się do Naruto, drukujesz coś? – zapytał podchodząc do drukarki i biorąc do ręki kartkę z wydrukowanym tekstem.
- Zostaw – powiedział zabierając mu ją z rąk
- Skończyłeś książkę? – zapytał z zaskoczeniem w oczach.
- Tak, skończyłem – powiedział odkładając kartkę na miejsce,zanim kolejna wydrukowana strona spadła na stosik. – Przeczytasz jak zostanie wydana – powiedział tonem mającym na celu zakończenie dyskusji. Nie podziałało gdyż młodszy Uchiha był zbyt podekscytowany, co jak na niego było niecodziennym widokiem.
- O czym jest tym razem? Znowu jakaś powieść detektywistyczna? – brunet nie dawał za wygraną chcąc się dowiedzieć jak najwięcej na temat, z pewnością kolejnego bestsellera.
- Tym razem to jest dramat – powiedział rozwiewając wątpliwości – Nic więcej Ci nie powiem. Cierpliwość jest cnotą. – Powiedział kładąc rękę na ramieniu brata i ominął go kierując się do gości.
- Ale przecież zanim to wydadzą minie sporo czasu, dlaczego nie mogę tego przeczytać? – zapytał krocząc za bratem.
- Nie będę się powtarzał – powiedział ostro, a czarnooki wiedział, że musi dać sobie spokój. Nie chciał denerwować Itachi’ego.
- Poczekam aż ukaże się w księgarniach…A mogę chociaż poznać tytuł? – nie mógł się powstrzymać i zadał ostatnie pytanie.
- „W świetle latarni” – powiedział i uśmiechnął się na zdziwienie malujące się na twarzy brata. – Macie ochotę na coś do picia? – zwrócił się do chłopaków.
- Kiba nie jest tu aby odpoczywać, ma robotę do wykonania –powiedział przybierając obojętny ton i podszedł do trójki.
- Coś Ty taki szorstki dla niego? – zapytał, a Uzumaki szybko poczerwieniał.
- Nie Twoja sprawa – warknął i skierował się do góry, a zanim poszedł markotny Inuzuka.
- To może Ty się czegoś napijesz? – zapytał uprzejmie.
- Nie dziękuję, nie mamy raczej tyle czasu. Sasuke chciał tylko pokazać Kibie to co trzeba przenieść do mnie…
- Ach, no właśnie. Doszliście już do tego momentu, w którym planuje się wspólne życie? – zapytał kierując się powrotem do salonu i wygodnie rozsiadł się na fotelu. Naruto poszedł w jego ślady.
- Myślę, że nie można tego tak nazwać. Powiedziałbym raczej,że chcemy spróbować żyć razem, a nie „być ze sobą”. Chociaż mam trochę wątpliwości co do…
- Zbyt szybkiego tempa?
- Dokładnie – westchnął – Dlaczego nie chciałeś dać mu do przeczytania swojego maszynopisu? – zapytał zaciekawiony.
- Ponieważ to pierwsza książka, która ma w całości charakter, można by to ująć „dokumentalny” bądź, jak kto woli, „biograficzny” –westchnął i skierował wzrok za okno.
- Nie rozumiem – powiedział blondyn i poprawił się na fotelu– To znaczy, że jest to tak jakby Twój pamiętnik? – zapytał z niedowierzaniem
- Nie – zaprzeczył – Ta książka to opowieść o kimś, kto stał się dla mnie inspiracją. Pomyślałem, że jego życie warte jest opisania. –powiedział uśmiechając się smutno.
- „Jego”? – zapytał unosząc brwi do góry.
- Wybacz ale nie powiem Ci nic więcej, myślę, że lepiej byłoby gdybyś przeczytał książkę. Inaczej mógłbyś nie zrozumieć albo źle to wszystko odebrać – powiedział wstając z fotela.
- Czy on wie, że napisałeś o nim książkę? – zapytał zaintrygowany nieznajomym.
- Nie – padła krótka odpowiedź – Zamierzam go powiadomić dzisiaj – powiedział wpatrując się w oczko wodne w ogródku.
- To znaczy, że nie masz jego zgody? A jak Ci jej nie udzieli, co zrobisz ze swoją książką? Przecież nie możesz jej wysłać do wydawcy, nie mając pozwolenia. – Uzumaki oburzył się nieco.
- Po prostu ją spalę – powiedział spokojnie i obdarował go wesołym spojrzeniem.
- Ale przecież to wszystko zabrało Ci tyle czasu…tak po prostu masz zamiar to wyrzucić? Może wystarczyło by pozmieniać dane osobiste?
- Nie mógłbym tego zrobić. To byłoby dalej jego życie, ale nawet jeżeli nie dojdzie do wydania książki, to nie mogę powiedzieć, że te dwa lata były czasem straconym. – uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Kochasz go? – zapytał niespodziewanie niebieskooki, mrużąc lekko oczy i uśmiechając się delikatnie.
- Nie wiem czy mam prawo – odpowiedział – Wybacz, że Cię zostawię ale muszę się w końcu doprowadzić do porządku. – powiedział i nim Naruto zdążył odpowiedzieć wyszedł z pokoju.
- Naruto – powiedział brunet stając w wejściu do salonu –Idziemy? – zapytał patrząc jak chłopak wpatruje się nieobecnym wzrokiem w kominek. – Naruto?
- A tak – odpowiedział z uśmiechem i wyszedł z posesji za chłopakami.
- Po szkole Kiba zajmie się moją przeprowadzką – powiedział wchodząc do domu po przeciwnej stronie ulicy.
- Ehhhh – westchnął umęczony szatyn, a dwie pary oczy spoczęły na jego sylwetce – Taak, wiem. Należy mi się – dodał machając ręką –Możemy już wyjść? Mamy niewiele czasu, a musimy jeszcze zajść po Hinatę –zapytał biorąc torbę i przerzucając sobie przez ramię.
- Możemy. Tak w gwoli ścisłości, po co chcesz do niej iść? Z jej ojcem nie za dobrze Ci się układa. – powiedział Naruto wkładając do swojej torby kilka zeszytów.
- Widzisz zapomniałem wziąć od niej moich notatek. Między innymi dlatego też postanowiłem zajść do was, wiecie…
- Tak, wiemy – przerwał mu niebieskooki – Chcesz abyśmy Cię wyręczyli bo trzęsiesz się ze strachu na samą myśl stanięcia przed tymi drzwiami – mówiąc to wskazał ręką dębowe drzwi w domu naprzeciwko.
- Nie nabijaj się – Inuzuka naburmuszył się – Po prostu mam dość upokorzeń z jego strony. Co mnie widzi to nie zostawia na mnie suchej nitki, a ja tak naprawdę nic mu nie zrobiłem. – wzruszył ramionami i schował ręce w kieszeniach spodni.
- Sądzi, że to z Twojej winy Neji jest gejem. Więc wychodzi na to, że to Ty stanowisz początek wszystkich jego problemów. – powiedział Uchiha zamykając drzwi frontowe.
- Nie wiem co mam robić aby pozbyć się tych jego oskarżeń. –powiedział spoglądając nieśmiało na chłopaków – Moja matka i siostra nie mają nic przeciwko mojemu związkowi i jestem z tego powodu szczęśliwy ale wiecie jak to jest z Nejim. Nie chcę żeby przeze mnie czuł się wyobcowany wśród własnej rodziny
- Takim ludziom jak Hiashi trudno jest wytłumaczyć, że tonie jest przestępstwo. Oni mają swoje zasady i wyznają swoje wartości. Ale potrafią to zaakceptować, tylko potrzebny im odpowiedni impuls. – powiedział Uzumaki klepiąc szatyna po ramieniu. – To może ja pójdę po Hinatę – powiedział i skierował się w stronę zadbanej rezydencji.
***
- Otworzę – powiedziała długowłosa brunetka i skierowała się do drzwi wejściowych. Zanim jednak doszła, ubiegł ją ojciec.
- Ja otworzę, Ty idź się przygotuj do wyjścia – powiedział bez emocji i odwrócił się w stronę z której dochodziło pukanie. – Tak? – zapytał otwierając drzwi i widząc w nich uśmiechniętą opaloną twarz.
- Dzień dobry panu, czy jest może Hinata? – zapytał radosnym głosem kłaniając się nisko, bowiem wyuczone maniery tego wymagały.
- Jest, coś przekazać? – zapytał rzeczowo, a oczy lustrowały otoczenie, wychwytując dwie sylwetki stojące na chodniku.
- Aktualnie to przyszliśmy aby udać się razem do szkoły –powiedział nie zdejmując uśmiechu z twarzy i dokładnie obserwując reakcję Hyuugi.
- Acha – odpowiedział tylko pan domu, a jego spojrzenie zatrzymało się na dłuższą chwilę na szatynie. – Zaczekajcie chwilę – powiedział uśmiechając się przyjaźnie co wprowadziło całą trójkę w niemały szok.Oczywiście brunet jako jedyny nie pokazywał tego po sobie, ale w środku zastanawiał się co się stało.
Gdy właściciel zniknął za drzwiami, chłopacy spojrzeli po sobie wyrażając swoje zdumienie.
- C-co to było? – zapytał chyba najbardziej zdziwiony zaistniałą sytuacją Kiba.
- Może dostał swój impuls…elektryczny – powiedział Uzumaki i zaczął chichotać.
- Z czego się śmiejesz? To nie jest zabawne, to jest całkiem dalekie od normalnych zachowań tego człowieka! – szepnął Inuzuka z lekkim zdenerwowaniem i mętlikiem w głowie.
- Daj spokój co się przejmujesz? To chyba dobrze, że nie obrzucił Cię obelgami, ne? – zapytał wieszając się na jego ramieniu.
- Naruto ma rację, nie przejmuj się za bardzo…lepiej by było gdybyś po prostu to zaakceptował…przynajmniej na obecna chwilę – powiedział brunet łapiąc za opalony nadgarstek i odciągając blondyna od Kiby.
- Mmm…Zazdrosny? – mruknął mu na ucho i obejmując w pasie spojrzał przekornie w oczy.
- Chciałbyś – rzucił tylko i odwrócił się gdy drzwi się otworzyły i wyszła przez nie Hinata.
- Cześć chłopaki, przepraszam, że musieliście czekać –powiedziała uśmiechając się i zbiegając z werandy. – Tu są Twoje notatki –powiedziała wyciągając kartki i podając je chłopakowi – Nie wiem gdzie ty masz głowę – dodała po chwili uśmiechając się przyjaźnie i łapiąc co pod ramię.
- Dzięki – powiedział całując ją w policzek.
- Ja też tak chcę – powiedział Uzumaki zwracając się do bruneta, robiąc przy tym ponętną minę.
- Nie – uciął krótko i skierował się w stronę metra.
- Sasuuuuke – powiedział przedłużając jego imię.
- Naruto, powiedziałem, koniec kwestii. – powiedział i niezwracając już uwagi na prośby niebieskookiego i całą czwórką powlekli się na egzaminz Historii.

2 komentarze:

  1. ~Szante
    23 listopada 2008 o 20:43
    Och! Zaraz zabieram się czytanie, już nie mogłam się doczekać :) A dziś moje urodzinki (18) XD więc muszę powiedzieć że sprawiłaś mi nie mały prezent ^^

    ~MaRuDeRs
    23 listopada 2008 o 21:17
    :* Thx za powidomienie, i jak mogłaś wątpic w to że się nam nie spodoba! Jest super, i mówimy to z otwartą szczerością [bez Lapy bo wróci dopiero koło 23 - 24], ale my zacieramy raczki i czekamy na ciąg dalszy!!!Pozdrawiamy:*

    ~miki
    23 listopada 2008 o 22:31
    nareszcie nowa nocia i w dodatku denialna poprostu swietna warto bylo tyle czekac pisz szybko kolejna

    ~elbereht
    23 listopada 2008 o 22:49
    Strasznie mnie ciekawi o kim ten Itachi napisał swoją książkę.. Kiba jest nieziemski wpaść na taki pomysł i to jeszcze przeciwko Sasuke masakra i odważny koleś :)

    ~Ey
    23 listopada 2008 o 23:01
    No i to się nazywa wejście xDCieszę się, że dotrzymałaś obietnicy ^_^Ogólnie o epizodzie … Będę musiała przeczytać to jeszcze raz. świetne, jak zawsze. Chociaż w momencie z Kibą jak im się pomagał przeprowadzić (czy coś), nie umiałam się połapać. Z drugiej strony to pewnie spowodowane jest moją sennością.W każdym bądź razie, opanuj lenistwo i pisz częściej ;)

    ~Lloyd
    24 listopada 2008 o 16:15
    Przeczytałam i jestem że tak to nazwę… usatysfakcjonowana XDDD. Wiesz, twoja kreacja postaci jest taka… realistyczna, znaczy prawdziwa, znaczy nie sztampowa i nie papierowa. BTW: u mnie nius http://stworzono-nas-z-gwiazd.blog.onet.pl/1,DA2008-05,index.html Pozdrawiam and buziam. :*

    ~Mara
    24 listopada 2008 o 19:42
    Boskieee! Naprawde super!a co do koncóki to ja tez chce!Pozdrawiam

    alestaf@op.pl
    24 listopada 2008 o 20:23
    Wcale nie o niczym! : c Itaczi kocha Sasuke. Ale TAK? Bo to było pierwsze skojarzenie jak to przeczytałam. TAK go kocha? : o Pewnie chodzi o braterską miłość, tak? Nie?Podobało mi się i pożera mnie to pytanie – jak on go kocha?!Wybacz za notkę bez składu i w ogóle :c.U mnie njiusy oczywiście ^^’.www.wpytestaf.blog.onet.pl

    ~ikuko
    25 listopada 2008 o 17:12
    zajebiscie jak zwykle… ale … czy oni mieli nie isc do szkoly? ^

    Odpowiedź
    ~Siruwia
    25 listopada 2008 o 19:01
    Tak. Oni chcieli zostać w domu. Zauważyłam błąd u siebie bo ucząc się dzień wcześniej powinni iść na egzamin, dlatego też postanowiłam „jakoś” wyciągnąć ich do szkoły. Dlatego też, gdyby nie Kiba zostali by w domu. Pozdrawiam

    ~gomenasaja
    28 listopada 2008 o 21:53
    Jak zwykle świetnie piszesz! Mam nadzieje, że akcja rozwinie się w następnych epizodach. Szkoda tylko, że tak mało napisałaś ;D Ja chc wiedziec co będzie dalej !!Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka,
    fantastycznie, och Kiba dobrze że ten twój żart nie wypalił, bo byś miał poważne kłopoty... Hisashi czyżby otrzymal ten swój impuls, że nawet taki miły był...
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń