poniedziałek, 6 stycznia 2014

Przepita obietnica

Tytuł: Przepita obietnica
Długość: Miniaturka, 400 słów
Pairing: SasuNaruSasu
Gatunek: humor, AU
Uwagi: Bardzo krótka miniaturka inspirowana moją dzisiejszą wycieczką na Hel, którą ledwo przeżyłam. Odradzam jazdę na kacu bez żadnego posiłku. Na szczęście, tragedii nie było, chociaż było blisko. Niebetowany.



***

Naruto nie musiał wsiadać do samochodu, by wiedzieć jak wściekły był Sasuke. Widząc z oddali czarną Hondę, wypuścił powietrze i przygotowując się psychicznie, wsiadł do niej, gdy tylko zatrzymała się na parkingu.
- Hej – rzucił ostrożnie, zapinając pas i siadając wygodniej. W odpowiedzi Sasuke jedynie ruszył z parkingu. Naruto spojrzał na niego, rejestrując zmarszczone brwi i zaciśniętą szczękę. – Przepraszam, naprawdę chciałem urwać się wcześniej, ale zagadaliśmy się i potem jakoś tak wyszło, że…
- Jak nie przestaniesz kłamać, to wyrwę ci język – syknął wściekle Uchiha, zatrzymując się na czerwonym świetle. Naruto powstrzymał odruch wymiotny przy tym nagłym hamowaniu i zerknął niepewnie na swojego chłopaka. – Obiecałeś wrócić wczoraj do domu. Powiedziałeś, że Kiba odwiezie cię bez problemu, a co robisz? Upijasz kierowcę i nie odzywasz się do rana. – Sasuke wszedł w zakręt, sprawiając, że Naruto zrobił się na twarzy trochę bledszy. – Powinieneś się cieszyć, że w ogóle po ciebie przyjechałem.
- Przepraszam – wydusił z trudem Naruto, biorąc głęboki wdech. – Miałem zadzwonić, ale widzisz, tak jakby padł mi telefon.
- Mieliśmy jechać do moich rodziców! Musiałem im skłamać, że dostałeś nagłe wezwanie do szpitala i nie damy rady się pojawić. A wszystko tylko dlatego, że postanowiłeś pójść i spić się razem z Inuzuką. Przysięgam, że jak go dorwę, to długo nie pożyje. – Naruto zwiesił głowę na słowa Sasuke.
Dał ciała, wiedział o tym doskonale. Zapomniał się po prostu, a po pierwszym telefonie Sasuke padła mu komórka i wtedy całkiem stracił poczucie czasu. Potem był już za bardzo pijany, żeby przejmować się czymkolwiek i w efekcie obaj z Kibą zasnęli na podłodze. Dzisiaj czuł się paskudnie i nie miał siły, by jakimś cudem udobruchać Uchihę, więc siedział potulnie, starając się nie zwymiotować na deskę rozdzielczą.
- Ostrzegam cię, nie testuj mojej cierpliwości, na tym etapie zostało jej już niewiele – Sasuke znów stanął na czerwonym świetle i tym razem odwrócił się w stronę Naruto, spoglądając na niego gniewnie. Uzumaki zakrył sobie dłonią usta, zamykając oczy i próbując powstrzymać mdłości.
- Mógłbyś… Mógłbyś jechać troszkę… delikatniej? Nie czuję się najlepiej. – Naruto zerknął na Sasuke błagalnie, otrzymując w odpowiedzi spojrzenie pełne politowania.
- Niedobrze ci? – zapytał Uchiha, siląc się na współczucie. Drugą ręką sięgnął na tylne siedzenie, zabierając z niego reklamówkę. Naruto przytaknął. – Świetnie, przynajmniej następnym razem będziesz pamiętał, że obietnic się dotrzymuje. – Podając Naruto reklamówkę ruszył ostro do przodu, kiedy zapaliło się zielone światło. – A uświń mi tapicerkę, to już nigdy nie wsiądziesz do samochodu.

6 komentarzy:

  1. Haha xD

    Rozpieprzyła mnie ta miniaturka :d nie dość, że oddaje sytuację, która zdarza się przecież w związkach, to do tego jest pełna humoru :d

    Idealnie wykreowany Sasuke i w pewnym sensie, zaszczuty Naruto :) bardzo mi się podoba!

    Pozdrawiam,
    Inata - chan

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    no nie jak Sasuke może być tak okrutny wobec swojego chłopaka, zero współczucia... Naruto zagroź mu, że śpi na kanapie i zero seksu prze miesiąc ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahaha genialnie jak zwykle! :D Poprawiłaś mi humor droga Siruwio!
    Pozdrawiam serdecznie! :))

    Arika-chan

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    droga autorko, żyjesz? bo ja tęsknię za Twoimi tekstami... i to bardzo
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam komentarz, ale się usunął, nie wiem jak działa blogspot, ale mnie to wkurzyło.
      Przechodząc dalej, wiem, bo widzę, że śledzisz bloga konsekwentnie, więc od razu dam znać, że żyję, mam się dobrze, ale nie mam czasu na myślenie i pisanie. Wen się za mną włóczy, ale to chyba z przyzwyczajenia, bo nie daje z siebie wiele.
      Z drugiej strony, żebyś tak bezradnie sobie nie czekała, zaprosić mogę na forum sasunaru.pl
      Zalecam jednak przeczytać regulamin i się do niego stosować, dla mnie mniej roboty, a i dla użytkownika mniej stresu.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za śledzenie bloga przez tak długi czas.

      Usuń
    2. Witaj, witaj,
      dzięki za odpowiedź i to tak szybko :) ach na pewno pojawię się na forum, jakoś nigdy mi kursor tam nie najechał...
      życzę aby wen przestał się lenić, i czasu ;)
      Pozdrawiam serdecznie i cieplutko

      Usuń