niedziela, 11 lutego 2018

Małe kroczki 6/?

Tytuł: Małe kroczki
Pairing: NaruSasu
Długość: 6/?
Gatunek: Romans, Humor, AU
Beta: Kuroneko


***

Sasuke był znużony. To było idealne określenie na to, jak czuł się w tej chwili. Wczorajsze uzupełnianie notatek z zajęć i nadrabianie materiału samo w sobie go wykończyło, więc dzisiejsze zajęcia nie należały ani do najprzyjemniejszych, ani do najciekawszych. Za to należały do najdłuższych, w całym, dopiero zaczynającym się tygodniu.
Było dobrze po godzinie dziewiętnastej, więc za oknem było już ciemno. Sasuke, co do niego niepodobne, siedział w ostatnim rzędzie i wpatrywał się w padający za oknem deszcz ze śniegiem, całkowicie ignorując przy tym wykładowcę. Westchnął, gdy w głowie pojawiła się myśl o tym, że Naruto zapewne skończył dawno pracę i jest już w domu. Nie mógł się skupić.
Cała ta sytuacja z przyjazdem rodziców wytrąciła go z równowagi, kompletnie niszcząc jego rutynę. W ciągu zaledwie dwóch tygodni zmieniło się więcej, niż przez całe jego życie i czuł jak ten ciężar powoli przygniata go do ziemi, niwelując zdolność podejmowania racjonalnych decyzji.
Bo w jakich innych okolicznościach postąpiłby tak, jak teraz? Zrezygnował z terapii, zerwał się na cały tydzień z zajęć i wprosił do domu praktycznie obcej osoby?
Znalezienie rozwiązania dla tej farsy było ponad jego siły i doskonale o tym wiedział. Nie pomagało to jednak w zignorowaniu problemu nawet na chwilę, zwłaszcza podczas tak nudnego wykładu. Spojrzał na telefon, z ulgą odnotowując, że do końca zostało jeszcze tylko piętnaście minut. Bardzo długich minut.
Gdy wreszcie wydostał się z gmachu uniwersytetu odetchnął głęboko świeżym, mroźnym powietrzem. Nie był przygotowany na taką pogodę, wciąż miał na sobie jesienny płaszcz. Nie spodziewał się, że temperatura tak szybko się obniży. Stał więc przez chwilę na szczycie schodów, próbując nie myśleć o dreszczach przechodzących mu po plecach, gdy mocniej zawiał wiatr.
Był w połowie drogi przez dziedziniec, kiedy usłyszał swoje imię i przystając, odwrócił się w stronę źródła dźwięku. Siedzący na ławce Naruto wstał gdy ich spojrzenia się spotkały. Łapiąc w dłoń papierową torbę i kubek z kawą, podszedł do Sasuke.
Co tutaj robisz? — Sasuke zatrzymał się, wsuwając dłonie głęboko w kieszenie. Kilkoro studentów zaszczyciło ich ciekawskimi spojrzeniami, uznając taki widok za niecodzienny, jednak większość nie zwracała na nich żadnej uwagi.
Byłem pewien, że ktoś zamawiał kawę i ciastko. Dla pana czarna z cukrem? — Na ustach Naruto pojawił się uśmiech, który pomimo twarzy owiniętej szalikiem, wciąż dało się zauważyć.
Dzięki.

***

Nie sądził, że przyjdzie mu aż tyle czekać. Dłonie miał już skostniałe pomimo tego, że trzymał je w kieszeniach. Jeszcze raz spojrzał na zegarek, tym samym upewniając się, że Sasuke skończył zajęcia dziesięć minut temu. Nie mógł go przeoczyć, gdy wpatrywał się w drzwi uczelni jak cielę w malowane wrota. Wciągnął mroźne powietrze, a gdy wiatr zawiał mocniej, schował głowę w ramionach, mając nadzieję, że szalik spełni swoją funkcję.
Niemalże zerwał się z miejsca, gdy ujrzał z daleka znajomą sylwetkę, ale opanował się w porę i obserwując uważnie mężczyznę, wstał powoli. Nie chciał robić zamieszania, więc tylko skierował się w jego stronę, mając zamiar przeciąć mu drogę. Przystanął jednak w pół kroku słysząc, że ktoś zdążył go ubiec i wyszukał w tłumie właściciela głosu. Na jednej z ławek siedział jasnowłosy mężczyzna mniej więcej w wieku jego dotychczasowego pacjenta. Wyglądał na zrelaksowanego i gdy tylko Sasuke zwrócił na niego uwagę, podszedł do niego. Z takiej odległości nie było słychać o czym rozmawiają, widział tylko uśmiechniętą twarz nieznajomego i to, jak ściąga z szyi szalik, aby zaraz po tym owinąć go wokół ramion Sasuke. Widząc tylko jego plecy, nie mógł zobaczyć jak zareagował na ten gest. Nie zwlekając dłużej, ponownie ruszył w stronę Sasuke i będąc coraz bliżej, zaczynał rozpoznawać skrawki rozmowy. Był na tyle blisko, że mógł usłyszeć jak z jego gardła wydobywa się krótki, niski śmiech, poprzedzający kilka przytyków, które wcale nie miały obraźliwego wydźwięku. Przystanął oniemiały i odwrócił się tyłem do roześmianej pary, udając, że sprawdza godzinę i rozglądając się dookoła, aby nie wzbudzić podejrzeń. Wsłuchał się w śmiech Sasuke, który słyszał chyba po raz pierwszy w życiu.
Odszedł kawałek dalej, aby kątem oka móc ich obserwować, samemu pozostając niezauważonym. Widział profil Sasuke schowany do połowy w szaliku, którym owinął go nieznajomy. Widział jego rozluźniony wyraz twarzy i rękę nieznajomego, która owinęła się wokół ramion Sasuke, aby za chwilę pociągnąć go w kierunku przeciwnym do tego, w którym Sasuke mieszkał.
Westchnął ciężko i podejmując decyzję, poczekał aż znikną mu z oczu, zanim skierował się do swojego samochodu.

***

Kiedy możemy się z nim spotkać?
W odpowiedzi na pytanie przełknął ślinę i odchrząknął, czując się dziwnie niezręcznie pod przenikliwym spojrzeniem dwóch par oczu. Przypominając sobie o swoim postanowieniu, podniósł zdecydowany wzrok na rodziców Sasuke.
Myślę, że w tej chwili nie jest to najlepszy pomysł.
W tej chwili? — Fugaku zmarszczył brwi.
W najbliższym czasie.
Mikoto zerknęła na męża, niepewna jego reakcji. Przylecieli do Japonii w interesach, więc nie spodziewała się, że w sprawach związanych z ich synem wszystko pójdzie gładko. Fugaku nie spuszczał wzroku z Kakashiego, a po jego minie widać było, że nie jest zadowolony z takiego obrotu spraw.
W takim razie kiedy? Do końca tygodnia zostało niewiele czasu — powiedział zniecierpliwiony.
Do końca tygodnia? — Kakashi zmarszczył brwi i spojrzał czujnie po obu twarzach.
W sobotę wracamy do Australii.
W sobotę? Nie mówiliście, że wracacie do Japonii? — Kakashi odruchowo zacisnął dłonie. Czyżby coś mu umknęło z ich ostatniej rozmowy? Pamiętał wyraźnie słowa Fugaku o tym, że zamierzają wrócić.
Owszem, ale nie na stałe. Nie mieliśmy takich planów, musieliśmy załatwić parę spraw.
I jedną z nich miał być Sasuke? — zapytał Kakashi z rosnącym gniewem. — Za kogo wy się uważacie?
Fugaku spojrzał z oburzeniem na Hatake i poczuł na swoim przedramieniu dłonie Mikoto.
Myślicie, że Sasuke jest częścią waszego biznesplanu? To wasz syn do cholery!
Proszę nie zapominać z kim pan rozmawia, nie przypominam sobie żebyśmy mówili sobie po imieniu. — Fugaku zacisnął szczękę, chcąc okazać zdegustowanie. — Poza tym, zapomina pan, że to przez niego umarł nasz drugi syn.
Fugaku... — szepnęła Mikoto, chcąc uspokoić męża.
Przez niego? — Kakashi podniósł się z krzesła, zwracając na siebie uwagę siedzącej kilka stolików dalej, pary. — Chyba nie zapomnieliście o tym, że Itachi był chory i to co się wydarzyło było nieuniknione? Nie macie prawa obwiniać o to dwunastoletniego chłopca, który nawet nie miał pojęcia o chorobie brata!
Proszę zejść z tonu. Kim pan jest, żeby mówić nam do czego mamy prawo? — warknął Fugaku.
Dla państwa może i nikim, ale dla Sasuke na pewno kimś więcej niż państwo. — Kakashi sięgnął po płaszcz leżący na sąsiednim krześle. — Proszę się ze mną nigdy więcej nie kontaktować, z dniem dzisiejszym nasza współpraca się kończy. Wypowiedziałem również umowę najmu mieszkania, z którego zabrałem rzeczy Sasuke.
Nie może pan utrudniać nam kontaktu z naszym synem. — Fugaku podniósł się z krzesła na taką bezczelność.
Nie zamierzam, Sasuke jest dorosły i wyraźnie dał do zrozumienia, że nie chce mieć z państwem nic wspólnego, proszę więc o nim zapomnieć. Z tym na pewno nie będą mieli państwo problemu.
Jest na naszym utrzymaniu!
Jeżeli o to chodzi, jakiekolwiek pieniądze, które wpłyną od tej chwili na moje konto, będę traktował jako łapówkę. Zdają sobie państwo sprawę z tego, że to przestępstwo, prawda? — Hatake doskonale wiedział, że jest jedynym łącznikiem pomiędzy nimi a Sasuke. Wściekłość w oczach Fugaku nie powstrzymała go jednak przed powiedzeniem tego, co chciał im powiedzieć od jedenastu lat. Spojrzał więc z pogardą na rodziców Sasuke i pochylił się lekko do przodu. — To nie Sasuke jest winny śmierci Itachiego, tylko wy. To wasza ignorancja i zachłanność do niej doprowadziły. To wy lekceważyliście objawy choroby Itachiego i to wy ukrywaliście ten fakt przed Sasuke. Gdyby nie wy, nigdy by do tego wszystkiego nie doszło. — Kakashi wyprostował się i dopiął ostatni guzik płaszcza. — A teraz proszę wybaczyć, ale nie mam ochoty dłużej na państwa patrzeć. Mam nadzieję, że już więcej się nie spotkamy. — Hatake skinął głową i odwrócił się aby szybkim krokiem opuścić kawiarnię.
Pozostało mu jedynie porozmawiać z Sasuke i mieć nadzieję, że zdąży powiedzieć mu całą prawdę, zanim Uchiha mu przyłoży.

***

Widział, jak spojrzenie nieznajomego na sekundę przesunęło się na twarz Uchihy i że bystrym oczom nie umknęła reakcja, jaka się na niej pojawiła. Czekał, wpatrując się w plecy Sasuke. Zobaczył jak jego ramiona wędrują ku górze, gdy brał głęboki oddech i jak powoli odwraca się w jego stronę, przywdziewając swoją zwyczajową maskę obojętności.
Myślałem, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy. — Zawyrokował beznamiętnie Sasuke.
Wydaje mi się, że umknęło nam kilka naprawdę ważnych szczegółów. — Kakashi nie dał się zbyć, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak trudne musi być dla Sasuke zachowanie w tej chwili spokoju.
Nie mam zamiaru o niczym z tobą dyskutować, powiedziałem już wszystko co miałem do powiedzenia.
Sasuke, proszę. — Kakashi złapał go delikatnie za ramię, gdy ten próbował się odwrócić. — Przykro mi z powodu tego co zaszło, ale chcę, żebyś wiedział, że to był pierwszy i ostatni raz. Nigdy nie zdradziłem im nawet skrawka z naszych rozmów.
Sasuke przystanął, patrząc gdzieś przed siebie, a towarzyszący mu chłopak ukradkiem spojrzał na dłoń Hatake spoczywającą wciąż na jego ramieniu. Spojrzenie nie umknęło mężczyźnie i dziwnie zawstydzony zabrał rękę i schował dłoń w kieszeni płaszcza.
Przepraszam na chwilę. — Chłopak odezwał się niespodziewanie i łapiąc Sasuke za rękaw odciągnął kilka kroków w bok.
Kakashi westchnął i spojrzał na swoje buty. Nie dość, że złamał swoją żelazną zasadę, aby nie angażować się emocjonalnie, to po raz pierwszy chciał z nim porozmawiać jako przyjaciel, a nie psycholog. Sasuke był dla niego ważny, chociaż chłopak mógł nie mieć o tym zielonego pojęcia.
Widział kątem oka profil Sasuke i jego zacięty wyraz twarzy, po którym pojawiło się naburmuszenie. Widział, jak uważnie słucha tego, co mówi do niego chłopak i jak przeciera dłonią oczy. Jak kieruje wzrok na przystojną twarz i jak wypuszcza powietrze ze zrezygnowaniem. Jak przytakuje.
Wyprostował się, gdy obaj zbliżyli się do niego ponownie.
Ok, porozmawiajmy.

***

Zatrzymali się w niewielkiej kawiarni. Gdy kelnerka wróciła z ich zamówieniem zdążyli się już rozebrać i teraz wpatrywali się w siebie bez słowa.
Jestem Naruto. — Nieznajomy chłopak wyciągnął rękę w stronę Kakashiego, który uścisnął ją ostrożnie, także się przedstawiając i rejestrując, że to o nim Sasuke wspominał na ich ostatniej sesji.
Jest późno, jeżeli chcesz mi coś powiedzieć, to nie marnujmy czasu — wtrącił Sasuke, przechodząc do sedna i krzyżując ramiona na piersi.
Jesteś pewien? To dość osobista sprawa. — Kakashi westchnął i zerknął w oczy Sasuke, dając mu do zrozumienia, że być może nie jest to rozmowa, której osoby trzecie powinny się przysłuchiwać.
Sasuke spojrzał krótko na Naruto, po czym ponownie wbił wzrok w twarz Kakashiego.

Słuchamy.


4 komentarze:

  1. Oo jak się cieszę, że w koncu nowy rozdzial sie pojawil :) czekalam i sie doczekalam hehe rozdzial świetny chodz przyznaję ze musialam wczesniejszy zobaczyc bo mi sie pozapominalo:3 życzę weny ! Bo dzieki temu bede miala co czytac :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    och jak ja się cieszę z nowego rozdziału, wiesz tak sobie dzisiaj postanowiłam tutaj wejść i zobaczyć, a nóż może coś jest... a tu taka niespodzianka ;]
    chwilowo nie przeczytane, ale nadrobię to, no cóż nie mam za nadto czasu, a jeszcze chciałabym przypomnieć sobie jednak to opowiadanie, choć mgliście pamiętam, o co chodziło, to jednak wolę przypomnieć sobie, no i jeszcze tak powiem, że stwierdziłam, że przeczytam wszystko od początku ;]
    Dużo weny życzę i pomysłów...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Och! <3 Czy opowiadanie będzie kontynuowane? Byłoby cudownie przeczytać resztę rozdziałów, dowiedzieć się więcej o przeszłości Sasuke i przyjrzeć pogłębiającej relacji z Naruto.
    Nie ukrywam, że masz taki lekki i przyjemny styl pisania, że czytanie treści jest samą przyjemnością.


    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    to ja ;] choć trochę czasu minęło, od przeczytania, dopiero teraz bo też po części liczyłam, że jednak będzie coś nowego jeszcze ;]
    dobrze, że Kakashi tak postąpił, jak widać, rodzice w ogóle nie interesują się synem, ha Kakashi był świadkiem, tego, że Naruto ma zbawienny wpływ na Sasuke...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń