sobota, 6 kwietnia 2013

The Valley of the... Beginning? 5/?

Tytuł: The Valley of the... Beginning?
Pairing: NaruSasu, Merthur
Długość: 5/?
Gatunek: Naruto/Merlin crossover, Humor, Przygoda
Uwagi: No comment.

***

— To nie będzie łatwe. — Tsunade usiadła ciężko przy biurku zapełnionym mnóstwem papierów.
— Bez obaw, babuniu. Kurama to mój kumpel, na pewno pomoże. — Naruto uśmiechnął się szeroko. Był naprawdę uradowany tym, że udało im się znaleźć rozwiązanie.
— Nie to mnie martwi. Ten chłopak nie jest stąd, nie wiadomo, jak zareaguje na czakrę dziewięcioogoniastego.
— To chyba nie ma znaczenia? Albo spróbujemy, albo Merlin nigdy się nie wybudzi. — Naruto spojrzał twardo w oczy Hokage. Może i nie wiedział, co z tego wyniknie, ale nie zamierzał rezygnować zawczasu. Nie mógł się przecież wycofać, dopóki chociaż nie spróbował. Według niego sama myśl o rezygnacji była absurdalna. — Potrafię kontrolować dziewięcioogniastego, jego czakrę, znaczy się. — Poklepał się po brzuchu, uśmiechając pod nosem. — Razem damy radę.
Sasuke uśmiechnął się pod nosem, obserwując wszystko ze swojego miejsca pod ścianą tuż obok drzwi, jak zwykł to robić. Już wcześniej został przez Naruto poinformowany o przebiegu rozmowy, którą odbyli ze starszyzną. Rozwiązanie wydawało się sensowne, ale nie mógł oprzeć się wrażeniu, że gdyby nie zapieczętowany w Naruto lis, wioska już dawno ległaby w gruzach. Taki sam los spotkałby ją, gdyby sakryfikantem był ktoś inny, co bez wątpienia wskazywało na to, że wioska upadłaby dawno bez samego Naruto. Naruto jak nikt inny nadawał się na Hokage.
Dlatego Sasuke nigdy nie mógł spuścić gardy, wiedząc, że cokolwiek by się nie działo, będzie dotyczyło Uzumakiego. Nawet jeśli nie bezpośrednio, to Naruto sam znalazłby sposób, by się w coś wmieszać. Nigdy nie odpuszczał, gdy dotyczyło to Konohy.

***

— Co takiego zrobiła ci magia?
Artur odwrócił się szybko, gdy usłyszał pytanie. Spojrzał na Sasuke, który z założonymi na piersi rękami czekał na odpowiedź.
— Odebrała mi siostrę, zabiła mojego ojca... Długo by wyliczać — westchnął Artur i usiadł, opierając się plecami o kamienną ścianę celi.
— Sama z siebie? To jakiegoś rodzaju byt niezależny? — Sasuke podszedł bliżej.
— Oczywiście, że nie — prychnął Artur. — Magią się włada, ludzie którzy to robią są niebezpieczni.
— Niebezpieczni tylko dlatego, że władają magią — westchnął Sasuke pod nosem, jakby doszedł do jakiegoś wniosku. Artur spojrzał na niego uważnie, zastanawiając się nad usłyszanym zdaniem. — Czy ludzie, którzy nią nie władają, są całkiem niegroźni?
— Do czego zmierzasz? — syknął Artur, czując się urażony tonem, w jakim przemawiał do niego Sasuke.
— Nie pomyślałeś nigdy, że ludzie, którzy władają magią, byli niebezpieczni zanim zaczęli ją praktykować? Że wykorzystują jej moc, bo wiedzą, że mogą teraz sięgać po to, co było poza ich zasięgiem? Albo, że ulegli podszeptom innych ludzi, posługujących się magią? Zastanowiło cię kiedyś, dlaczego oni są źli? Czy mają do tego powód, czy robią to dla siebie, dla kogoś, dla sławy, bogactwa, a może dla zemsty?
— Niektórzy mają powód, niektórzy nie, to bez różnicy, skoro wyrządzają innym krzywdę! — Artur podniósł się gwałtownie i przypadł do krat, wbijając wściekłe spojrzenie w Sasuke.
— A może im też wyrządzono jakąś krzywdę? — zapytał Sasuke, przypominając sobie o Itachim i o tym, jak nie tak dawno temu, próbował zniszczyć Konohę. Wioskę, którą tak bardzo kocha Naruto. Jak przybył z zamiarem zabicia swoich przyjaciół. Przymknął powieki, skupiając wzrok na zagniewanej twarzy Artura.
— Co ty możesz wiedzieć, nie znasz naszego świata.
— Nie, waszego nie. — Sasuke zmarszczył brwi. — Ale znam swój świat i wiem, że wszystko zależy od perspektywy, z której na niego spojrzysz i od wyborów, których dokonujesz. Każdy ma powód, ja też swój miałem. — Odwracając wzrok, odszedł o krok i oparł się o ścianę. — Ale są ludzie, dla których warto się zmienić, porzucić nienawiść.
— Po co ten cały wywód?
— Znaleźliśmy sposób na wybudzenie twojego sługi ze śpiączki. — Głos Sasuke rozniósł się echem w uszach Artura. Zastygł na chwilę, przetwarzając w głowie zdanie.
— Naprawdę? — Pytanie pełne nadziei wydobyło się z jego ust i brzmiało tak, jakby wypowiedział je ktoś inny. Coś, co kumulowało mu się w żołądku przez ten cały czas, rozlało się teraz ulgą po jego wnętrzu. Oparł czoło o ramię i zaśmiał się, gdy Sasuke potwierdził wiadomość skinieniem głowy.
— Potrzebna nam twoja zgoda. Sposób, który znaleźliśmy opiera się na wykorzystaniu czegoś, co w naszym świecie, nie tyle, co jest odpowiednikiem, ale potęgą dorównuje waszej magii. Światy muszą się równoważyć, wy macie magię, a my coś innego. Cóż, w zasadzie, to Naruto ma. — Sasuke odbił się od ściany i znów stanął na przeciwko Artura.
— Chcecie na nim użyć „magii”? — Artur otworzył szerzej oczy. Ostatnim razem, gdy próbował kogoś ratować przy jej pomocy, zginął jego ojciec. Serce podskoczyło mu do gardła na myśl, że Merlin mógłby podzielić ten sam los.
— Kuramy, dziewięcioogoniastej bestii, zapieczętowanej w Naruto — wyjaśnił Sasuke. — Merlin wpadł w śpiączkę za sprawą magii i trzeba go obudzić czymś równie potężnym, a tym w naszym świecie jest czakra lisa.
— Czy to go może zabić? — zapytał i spojrzał uważnie w oczy Sasuke. Szukał jakiegoś potwierdzenia, że to będzie dla Merlina bezpieczne, a gdy go nie znalazł, spuścił głowę i westchnął drżąco.
— Zawsze istnieje ryzyko. Naruto powiedział, że będą ostrożni. Od czasu, kiedy przejął kontrolę nad dziewięcioogoniastym, lis przestał być bestią. Są przyjaciółmi i zrobią wszystko, by Merlin nie ucierpiał. Potrzebna nam twoja zgoda, ze względu na nienawiść jaką darzysz magię.
— Mój ojciec stracił życie, gdy próbowałem go ratować takim sposobem, jeżeli to samo czeka Merlina... to ja... — urwał Artur. Zacisnął spocone dłonie na kratach. — Nie potrafię skazać go na śmierć.
— Jeśli się nie zgodzisz, nic się nie zmieni. Jeśli to zrobisz, istnieje szansa, że twój sługa się obudzi. To nie wyrok śmierci, to możliwość jej uniknięcia. On słabnie, ewentualnie umrze. Tylko będzie to trwało dłużej.
— Chciałbym go zobaczyć. — Sasuke rzucił mu przeciągłe spojrzenie.
— Porozmawiam z Hokage.

***

— Zgodził się? — Naruto dopadł do Sasuke, prawie uniemożliwiając mu wejście w głąb gabinetu Tsunade. Brunet odchylił się, by spojrzeć Naruto w twarz. Biła z niej determinacja.
— Chce zobaczyć chłopaka. — Sasuke zwrócił się do Hokage, ignorując fakt, że Merlin i Artur byli od nich prawdopodobnie starsi, więc to określenie, padające z jego ust było co najmniej nieodpowiednie.
— Zaatakował Hokage, nie ma prawa stawiać takich warunków — wtrąciła Shizune, która od jakiegoś czasu stała przy biurku.
— Zaprowadźcie go do niego. — Tsunade poleciła dwóm członkom ANBU, którzy jak zwykle pełnili straż poza gabinetem, czuwając nad jej bezpieczeństwem.
— Ale... — Shizune została uciszona gestem dłoni.
— Chłopak nie jest groźny, raczej zdezorientowany. Sasuke prawdopodobnie wyjaśnił mu już parę rzeczy, prawda? — Sasuke przytaknął i odsunął od siebie Naruto, który w dalszym ciągu naruszał jego prywatną przestrzeń. W innych okolicznościach nie obraziłby się, ale byli w gabinecie Hokage. Nie wypadało.
— Przestraszył się techniki teleportacji, uznał ją za magię. Przedstawiłem mu już kilka różnic. Problem w tym, że darzy magię nienawiścią, a jej trudno się wyzbyć. — Sasuke kątem oka spojrzał na Naruto, ale zaraz powrócił wzrokiem do Tsunade.
— Naruto, może potowarzysz mu przy odwiedzinach tego chłopaka? — Hokage zwróciła się z uśmiechem do Uzumakiego. Jeżeli trzeba było wyplenić z czyjegoś serca nienawiść, to kto nadawał się do tego bardziej, niż on? — Shizune, przygotuj salę na jutro i zorganizuj grupę medyków, samych najlepszych. Szykuje się nam ciężki dzień.
— Tak jest. — Kobieta czym prędzej opuściła gabinet.
— Naruto, Sasuke... — Tsunade przybrała poważną minę. — Żadnych harców w nocy, obaj macie być wypoczęci i w pełni sił. Zachowajcie igraszki na później, kiedy już będzie po wszystkim.
— Hokage. — Sasuke skłonił się z szacunkiem i zanim Naruto zdążył powiedzieć coś głupiego, złapał go za kołnierz, wyprowadzając z gabinetu.
— Zboczona baba — mruknął Naruto pod nosem, jak tylko znaleźli się za drzwiami i poprawił bluzę. — Co teraz będziesz robił?
— Pójdę w końcu odpocząć, a ty zajmij się tym, co do ciebie należy i wracaj do domu.
— Żeby później zająć się tobą? — Naruto poruszył brwiami. Sasuke spojrzał na niego chłodno.
— Obudź mnie, a zginiesz.

3 komentarze:

  1. Hehe :) Lubię to :D Wiele razy zabierałam się za czytanie, jednak wcześniej jakoś nie odpowiadał mi klimat. Teraz jednak odpowiada mi on jak najbardziej :) Bardzo podoba mi się przedstawienie relacji jakie są pomiędzy Sasuke i Naruto. Wszystko jest takie naturalnie, niewymuszone, a opisy są lekkie i swobodne. Czekam na cokolwiek nowego:)) POzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    och, ten klimat między Naruto, a Sasuke jest rewelacyjny, Sasuke naprawdę nie chce być obudzony przez swoje kochanie, który chce się zająć nim.. :D to bardzo dziwne...
    weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacja! Wypowiedź Sasuke skierowana do Artura była genialna. Podoba mi się też podejście Tsunade, haha :D.
    Poza tym czuję się momentami jakbym czytała mangę, idealnie odwzorowane charaktery postaci!
    Mam nadzieję, że doczekam się kolejnej części :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!

    Arika-chan

    OdpowiedzUsuń