wtorek, 11 grudnia 2012

Małe kroczki 1/?

Tytuł: Małe kroczki
Pairing: NaruSasu
Długość: 1/?
Gatunek: Romans, Humor, AU
Uwagi: Nie mam pojęcia do czego to zmierza. Początkowym założeniem było coś ciężkiego, zupełnie nie w moim stylu. Niestety tekst dostał własnych nóg i poszedł w swoją stronę. Wyszło jak zwykle, czyli niezbyt poważnie z naciskiem na stronę uczuciową i mnóstwem niewyjaśnionych kwestii. Ale mam jeszcze czas, może do końca roku się wyrobię.
Szczególne podziękowania dla Daimon, która napędziła mi weny podczas twórczego nic nie robienia, oglądając QAF.
Ostrzeżenia: Tekst niebetowany

***

— Czy to mu pomoże?
— Na pewno, proszę się nie martwić.
Kobieta w podeszłym wieku spojrzała na chłopca, który podłączony pod kroplówkę, leżał na jednym z czterech łóżek, znajdujących się w sali.
— Musimy tylko poczekać, aż wypocznie. — Lekarz położył dłoń na ramieniu kobiety, chcąc w ten sposób dodać jej otuchy. — A jak pani się czuje? — zapytał, przyglądając się bladej, widocznie zmęczonej twarzy.
— Dobrze, dobrze — zapewniła go kobieta, siadając na jednym z krzeseł ustawionych przed salą szpitalną. — Jego rodzice wciąż rozmawiają z policją — westchnęła i zacisnęła dłonie na torebce, którą położyła na kolanach. — Gdybym tylko poświęcała im więcej uwagi...
— To nie jest pani wina. Proszę odpocząć, chłopiec będzie potrzebował wsparcia, gdy się obudzi. — Lekarz pomógł kobiecie wstać. — Proszę też pamiętać, że w tak młodym wieku może to na niego naprawdę źle wpłynąć. Będzie cierpiał, obwiniał siebie i innych. Trzeba być cierpliwym, a w końcu wszystko się ułoży. — Kobieta kiwnęła głową i drżącą ręką wygładziła spódnicę. Wchodząc do sali, skierowała się do łóżka pod oknem, na którym spał chłopiec. Przyglądała mu się chwilę ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy, po czym schyliła się i pocałowała w czoło. Raz jeszcze zerknęła przez ramię zanim pozwoliła się odprowadzić do wyjścia.


***

— Jak ci minął dzień, Sasuke? — Hatake Kakashi uniósł do ust kubek, który zostawił na biurku ślad po kawie. Nie spuszczając oka ze swojego pacjenta, odstawił naczynie na podkładkę, chusteczką wycierając blat. Opaska, która zasłaniała jego oko wyglądała bardziej jak opatrunek, ale Sasuke doskonale wiedział, że nim nie jest.
— Daj spokój, przecież wiesz, że ta terapia nie ma sensu.
— Co sesję powtarzasz to samo, a jednak przychodzisz tutaj dobrowolnie już od trzech lat. — Chłopak nic nie odpowiedział. Odwrócił tylko głowę, by spojrzeć za okno. Wiatr zrzucił na ziemię kilka kolejnych liści, a lekka mżawka wprawiała go w jeszcze bardziej ponury nastrój. Pytanie zadane przez psychologa pozwoliło Sasuke oddalić od siebie niechciane myśli. — Jak ci idzie na studiach?
— Dobrze.
— Tylko dobrze? Założę się, że znakomicie. — Mężczyzna uśmiechnął się, udając, że coś notuje, chociaż i tak było widać, że w notesie nie pojawiają się żadne wyrazy. Zapewne skrywał pod nim jakąś kolejną powieść erotyczną.
— Czuję dyskomfort, kiedy tak mi słodzisz. — Sasuke skrzywił się, splatając dłonie i opierając je o kolano. Wciąż miał na sobie kurtkę, więc kropla spływająca mu po rękawie, wsiąkła w jego spodnie.
— Wspaniale, dobrze jest mówić o swoich odczuciach. — Zupełnie niezrażony Kakashi uśmiechnął się szeroko, odkładając notes oraz książkę, której okładka przedstawiała mężczyznę biegnącego za kobietą ubraną w bieliznę. Sasuke doszedł do wniosku, że treść książki musiała być tak samo popaprana, jak jego psycholog.
— Tak więc, czy coś się zmieniło przez ten tydzień? — Sasuke usłyszał standardowe pytanie. Rutyna terapii doprowadzała go czasem do wściekłości, ale czuł, że jest mu potrzebna. Miał wrażenie, że jakby się na niej nie zjawił, życie wyrwałoby mu się spod kontroli. Kakashi dobrze wiedział o jego obawach, więc nie musiał o nich przypominać podczas każdej sesji. I chociaż terapia trwała połowę jego życia, to kończąc dwadzieścia lat, nie zrezygnował z niej. Jak mógłby? Nawet jeśli nie miało mu to przejść przez gardło, zdawał sobie sprawę, że Kakashi jest dla niego kimś ważnym. Do tego jedyną osobą, która naprawdę interesowała się jego problemami. Co z tego, że brał za to pieniądze? Ludzie przecież często płacą, by chociaż przez chwilę nie czuć się samotnym.
— Tak — odparł po chwili namysłu, spoglądając w twarz Kakashiemu. — Nie byłem wczoraj na jego grobie.
— Hmm? To coś nowego. — Kakashi zmienił pozycję, skupiając się na Sasuke całkowicie.— Rozumiem, że dzisiaj zamierzasz pójść? — Uważne spojrzenie Kakashiego wymusiło na Sasuke odpowiedź, chociaż nie miał ochoty na taką rozmowę.
— Nie. — Sasuke westchnął ciężko, rozpinając kurtkę, gdy zrobiło mu się duszno. — Nie — powtórzył, jakby chciał się upewnić w swoim postanowieniu.
— Jesteś pewien? — Kakashi wstał z krzesła i przeszedł przez gabinet, by usiąść na fotelu, którego używał podczas sesji z pacjentami. Nie pamiętał, kiedy ostatnio siadał na nim rozmawiając z Sasuke. Od dłuższego czasu nie było większych przełomów w jego terapii, dlatego nie czuł potrzeby zmniejszenia dystansu. Dzisiaj było jednak inaczej. — Jakiś konkretny powód?
— Bo nic się nie zmienia? — Sasuke wzruszył ramionami, chcąc stworzyć wrażenie niewzruszonego, ale jego brwi były ściągnięte, jakby myślał o tym intensywnie już od jakiegoś czasu. — Czuję, jakby nie pozwalał mi ruszyć do przodu.
— W takim razie, co zamierzasz robić dzisiaj, skoro będziesz miał więcej wolnego czasu?
— Nie twoja sprawa. — Kakashi uśmiechnął się.
— Prawdę mówiąc, moja — odparł i wrócił na swoje miejsce przy biurku. Nie chciał zarzucać Sasuke pytaniami, które mogłyby go przytłoczyć. — Skoro chcesz ruszyć do przodu, mam pewną propozycję. Chociaż nie jestem pewien, czy nie posuwam się za szybko.
— Jedenaście lat to dla ciebie szybkie tempo? — prychnął Sasuke. — Widzę, że planujesz sporo na mnie zarobić.
— Sasuke, przecież doskonale wiesz, że martwię się tylko i wyłącznie o twoje zdrowie, a pieniądze nie mają dla mnie żadnego znaczenia. — Kakashi posłał mu szeroki uśmiech, nawet jeśli Sasuke nie wierzył, że to, co mówi jest prawdą.
— To może zdradzisz mi, co ci chodzi po głowie?
— Uważam, że powinieneś otworzyć się na ludzi — zawyrokował Kakashi z poważną miną. — Chodzi mi o to, że powinieneś znaleźć sobie partnera. Kiedyś powiedziałeś mi, że więzi są czymś zbędnym, myślę, że to odpowiedni czas, by jakąś stworzyć. — Sasuke prychnął, co miało oznaczać, że ten pomysł nie został przez niego zaakceptowany.
— To ma mi pomóc?
— Czy to miało oznaczać, że czujesz się niepewnie z myślą, że miałbyś się do kogoś zbliżyć? — Sasuke nie odpowiedział, ignorując analityczne spojrzenie swojego lekarza. Oczywiście, że czuł się niepewnie. Każdy kto naruszał jego sferę prywatną wprawiał go w dyskomfort. Gdyby chociaż wspomniał o swojej jedenastoletniej terapii, uznaliby go za świra. Wystarczy, że Kakashi wierci mu co tydzień dziurę w głowie, nikt inny nie musi tego robić.
— Mam się z kimś umówić? — Sasuke uniósł brew, zupełnie nieprzekonany do tego pomysłu.
— Nie sądzę byś miał z tym problem, ale niezupełnie o to mi chodziło. — Kakashi sięgnął do szuflady, wyciągając z niej jakąś ulotkę, na której Sasuke zauważył dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Z niechęcią podszedł do biurka, gdy poczuł na sobie wyczekujące spojrzenie. Wyrywając z ręki Kakashiego ulotkę, wrócił na swoje miejsce.
— Żartujesz? — Sasuke spojrzał na swojego psychologa, jakby ten przybył z innej planety. — Chcesz, żebym ja tam poszedł? Ja? — Spoglądając raz jeszcze na tytuł, który o dziwo nie musiał być napisany żadnym jaskrawym kolorem, by przyciągnąć uwagę, czekał aż usłyszy jakieś dobre wyjaśnienie.
— Tak, Sasuke, właśnie takie rozwiązanie jest dla ciebie idealne. — Sceptyczne spojrzenie czarnych oczu zatrzymało się na sylwetce Kakashiego. — Domyślam się, że perspektywa randki jest dla ciebie katorgą. Cały wieczór gadania i odkrywania się przed drugą osobą nie jest czymś, na co byłbyś w stanie się zgodzić. Wątpię też, aby druga osoba była zainteresowana monologiem. — Kakashi uśmiechnął się, kiedy Sasuke odwrócił wzrok. Uwielbiał mieć rację. W końcu był od tego, by zrozumieć tok myślenia swojego pacjenta i mu pomóc. Nawet jeśli Sasuke uważał, że jego pomysły nie mają kompletnego sensu.
— Więc odkrywanie się przed dwudziestoma osobami, jest dla mnie lepszą opcją?
— Szybkie randki nie polegają na odkrywaniu się, tylko na zaintrygowaniu sobą drugiej osoby. To ty potem decydujesz z kim chcesz się spotkać. Jeśli nie chcesz, nie musisz nawet rozmawiać. Trzy minuty to zawsze mniej niż kilka godzin, chyba się ze mną zgodzisz? — Kakashi odchylił się na krześle, zapisując coś na kartce. — Poza tym, wszystko masz załatwione w jeden wieczór. Jeśli dobrze pójdzie.
— Skąd podejrzenie, że interesuję się mężczyznami? — Sasuke spojrzał niechętnie na kartkę, którą Kakashi wysunął w jego stronę.
— Och, czyżbym cię uraził? — Serdeczny śmiech wypełnił pomieszczenie. — Wybacz, ale drogą dedukcji doszedłem do wniosku, że ktoś tak aseksualny jak ty nie zwróci większej uwagi na płeć. W końcu chodzi o znalezienie bratniej duszy, a nie o seks. Gdybyś był nim zainteresowany, ilość kobiet gotowych wskoczyć ci do łóżka na pewno byłaby imponująca. Ale jeśli się mylę, mogę zawsze poszukać innej grupy...
— Nie — przerwał mu Sasuke. Sam nigdy się nie zastanawiał nad swoją orientacją. Damska część populacji irytowała go niezmiernie, ale nigdy też nie pociągali go mężczyźni. Do tej pory uznawał tę część życia za zbędną. Sfera intymna była dla niego odległa od zawsze. To znaczy, aż do dzisiaj.
— Sasuke, nie możesz całe życie chodzić na terapię. Przez jedenaście lat próbujemy zastąpić pustkę, którą odczuwasz po stracie brata. Wczoraj zrobiłeś w tym kierunku swój pierwszy krok, nie możemy pozwolić, byś zrobił dwa w tył tylko dlatego, że boisz się akceptacji. — Kakashi postukał palcem w kartkę, która czekała, aż Sasuke po nią podejdzie. — Pamiętaj, że gdzieś tam jest osoba, która będzie potrafiła do ciebie dotrzeć. — Sasuke podszedł do biurka i z wahaniem podniósł kawałek papieru. — Mam tylko nadzieję, że nie będzie to kolejny psycholog.

***

— Zaczęło się już? — Sasuke odsunął się zaskoczony, kiedy tuż koło ucha usłyszał pytanie. Odwracając głowę spojrzał na mężczyznę, który pochylając się do przodu i opierając dłonie na kolanach, próbował uspokoić oddech. Nie zdając sobie sprawy z tego, że się krzywi, złapał spojrzenie niebieskich oczu, kiedy mężczyzna podniósł głowę. — Sorry. — Uniesione w obronnym geście dłonie oznaczały, że nieznajomy zrozumiał niewypowiedziane przez Sasuke „odczep się”. Cóż, wystarczyło spojrzeć na jego twarz, żeby wiedzieć, jak bardzo nie ma ochoty rozmawiać.
Już zaczynał żałować, że się tutaj pojawił. Jednak trzy dni bez wycieczki na cmentarz powoli dawały o sobie znać. Panika zaczynała się w nim zbierać i czuł, że szybko musi znaleźć jakieś zajęcie. Coś, na czym będzie mógł się skupić. Oczywiście ilość ludzi nie sprawiła, że poczuł się lepiej. Narastała w nim irytacja ilekroć łapał zalotne spojrzenia wyperfumowanych kobiet. Niektóre z uśmiechów rzucanych mu przez mężczyzn, także nie były dla niego przyjemnym doświadczeniem.
Rozpiętość wiekowa grupy była spora, dlatego gdy w końcu rozpoczęło się randkowanie, nie zdziwił się widokiem zadbanej kobiety w średnim wieku, siadającej przy jego stoliku. Zostanie utrzymankiem nie wchodziło jednak w grę i nie zawahał się jej o tym poinformować, za co został obdarzony wyniosłym spojrzeniem.
Większość randek przemilczał, od czasu do czasu zerkając jak kolejna zniesmaczona kobieta odchodziła od stolika mężczyzny, który zaczepił go na samym początku. W końcu jednak mieszane randki dobiegły końca i po krótkiej przerwie na przegrupowanie się, rozpoczęły się randki z kandydatami tej samej płci Tym razem to on musiał zmieniać miejsca, wędrując między stolikami. Do większości z nich nie miał najmniejszej ochoty się zbliżać i jak na złość, właśnie przy tych czas dłużył mu się niemiłosiernie. Uśmiechnął się jednak krótko, gdy zbliżył się do stolika, który każda kobieta opuszczała ze zdegustowaną miną.
— Przyznam, że jestem zaintrygowany twoją zdolnością odstraszania kobiet. — Sasuke położył dłoń na oparciu krzesła, spoglądając z góry na mężczyznę, który lekko skrzywił się na jego widok. — Co takiego masz w zanadrzu, że bez problemu ci to wychodzi? Ja nawet gdy się staram, nie jestem w stanie się ich pozbyć.
— Urok osobisty. — Padła krótka odpowiedź, a mężczyzna machnął dłonią i odgarnął włosy z oczu, czekając aż Sasuke usiądzie. Pamiętał, że to jego zaczepił na początku i to przez niego został tak ozięble potraktowany. Przez cały wieczór szło mu kiepsko, więc trochę się rozluźnił, kiedy zobaczył krótki uśmiech u mężczyzny, który praktycznie wszystkie kobiety odsyłał z kwitkiem. Może nie powinien tak bardzo skupiać się na płci pięknej?
— Rzeczywiście — odparł z sarkazmem Sasuke, odsuwając krzesło i zajmując w końcu miejsce przy stoliku. — Przedstawisz się chociaż?
— Naprawdę muszę? — Jasna brew powędrowała w górę, ale uśmiech został odwzajemniony. — Po coś w końcu są te plakietki, Sasuke. — Mężczyzna wskazał palcem kawałek plastiku, w który wsunięta była karteczka z imieniem.
— Zdradzisz mi więc, jak skutecznie odpędzić się od kobiet, Naruto? — Sasuke oparł przedramiona o stół i splótł dłonie, przyglądając się całkiem przystojnej twarzy. Blond włosy i niebieskie oczy były jednak dość niespotykanym typem urody w Japonii, co sprawiało, że wydał mu się jeszcze bardziej atrakcyjny. Tym bardziej nie rozumiał tych wszystkich kobiet, które wydawały się czymś bardzo rozczarowane.
— Nic trudnego. — Naruto poprawił się na krześle, pochylając w stronę Sasuke i gestem ręki prosząc, by się trochę zbliżył. Sasuke wychylił się do przodu, zachowując jednak dystans, by odgonić od siebie uczucie dyskomfortu spowodowane zbytnią bliskością. Naruto wydawał się przez chwilę zbity z tropu, ale spoglądając raz jeszcze na postawę Sasuke, nie naciskał i zatrzymał się w połowie stolika. Przyłożył dłoń do ust, jakby szeptał mu w tym momencie do ucha wielki sekret. — Wystarczy być mną. — Uśmiechnął się szeroko i odchylił na krześle.
— Całkiem dobry argument.
— A tak na poważnie, wystarczy pracować w domu pogrzebowym. — Sasuke przez chwilę wpatrywał się w niego zaskoczony i otrząsnął się dopiero, gdy Naruto w zakłopotaniu potarł dłonią kark i spojrzał na zegarek. — Taaaak. — postukał palcami o blat stolika i rozejrzał się dookoła. Przez myśl przeszło mu, że zraził do siebie kolejną osobę.
— Hn. — Sasuke oparł brodę na dłoni, przyglądając się z ciekawością profilowi Naruto. Nie przyznałby się, ale poczuł do niego w tej chwili nić sympatii. Naruto w końcu spojrzał na Sasuke, którego oczy wierciły mu dziurę w głowie.
— Jeszcze tu jesteś? — westchnął, drapiąc się w głowę.
— Nasze trzy minuty jeszcze nie dobiegły końca, prawda? — Naruto przekrzywił głowę zaintrygowany. Zastanawiał się przez chwilę, czy powinien zadać pytanie, które chodziło mu po głowie.
— Moglibyśmy je przedłużyć? — zaryzykował w końcu, patrząc na Sasuke. Mimo wszystko, nie chciał po tych trzech minutach się z nim pożegnać. Znów być dla kogoś tylko kolejnym numerem telefonu z dołączonym imieniem. W Sasuke było coś takiego, co sprawiało, że to krótkie spotkanie z pewnością mu nie wystarczy.
— Wybacz, mój psycholog wychodzi z założenia, że jeszcze nie jestem zdolny do tego, by przetrwać dłuższą randkę. — Mina Naruto, gdy to mówił była przekomiczna na tyle, że wywołała u Sasuke wybuch śmiechu. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz śmiał się do łez. Ludzie z sąsiednich stolików zaczęli się na niego oglądać, a Naruto w pewnym momencie zaczął śmiać się razem z nim.
— Cóż, to kiedy już dostaniesz pozwolenie od psychologa, mam nadzieję, że dasz się gdzieś zaprosić? — zapytał Naruto, ocierając łzy.
— Prawdę mówiąc, pewnie wepchnąłby mnie do łóżka pierwszej zainteresowanej osobie, ale chyba nie to miał na myśli podczas ostatniej sesji. — Sasuke posłał mu uśmiech, czując się jakoś lżej. Jakby zrzucił wielki ciężar i doznał ulgi. Jakby znalazł nowy punkt zaczepienia.
— Rozumiem, małe kroczki. — Naruto pokiwał głową i złapał długopis. — Lubisz kawę? Bo wiesz, kupienie jej zajmuje nie więcej, niż pięć minut, ale to chyba nie nadwyręża twoich zdolności integracyjnych?
— Hn — Sasuke spojrzał na karteczkę z wypisanym adresem i godziną, którą podał mu Naruto. — Zwykle wstaję o dziewiątej, ale mogę zrobić wyjątek — dodał, słysząc dźwięk oznaczający koniec ich czasu.
— W takim razie, do zobaczenia o ósmej, Sasuke. — Łapiąc jeszcze szeroki uśmiech Naruto, schował kartkę do kieszeni i nie kłopocząc się z wyjaśnieniami, opuścił pomieszczenie.


***

Poranek był nieprzyjemny. Jak na późną jesień przystało pogoda nie dopisywała, starając się za wszelką cenę zniechęcić do wychodzenia z domu. Sasuke musiał przyznać, że szło jej świetnie, bo ulewa za oknem była ostatnią rzeczą, z którą miał ochotę się zmierzyć.
Spojrzał na kartkę przyczepioną magnesem do lodówki i podniósł się, sięgając po płaszcz. Zerknął w stronę parasola, bez którego nie powinien wychodzić dziś z mieszkania. Chyba, że miał ochotę złapać zapalenie płuc.
Łapiąc parasol w dłoń, odgonił od siebie wyobrażenie dobrze mu znanej trasy, która prowadziła na cmentarz. Wczorajsze wydarzenia trochę go od tego odciągnęły, ale obawa wróciła do niego z pełną mocą, gdy tylko otworzył oczy. Czuł, że powinien pójść na grób swojego brata, ale nie wiedział dlaczego i tylko przez brak konkretnego powodu, udawało mu się ignorować potrzebę. Pozbywając się resztek wątpliwości, opuścił wreszcie mieszkanie.
Niczego lepszego się nie spodziewał, dlatego nie zaskoczył go silny podmuch wiatru. Stawiając kołnierz rozłożył parasol, usiłując ochronić się przed deszczem. Czekało go dobre pół godziny drogi, na szczęście do stacji metra miał blisko, a tam deszcz występował już tylko w postaci zachlapanych schodów.

***

— Byłem pewien, że się rozmyśliłeś.
— Myślałem o tym — przyznał Sasuke, gdy wchodząc do kawiarni, zaczepił go Naruto. Siedział przy jednym ze stolików, tuż przy drzwiach. Lokal był niemal pusty, nie licząc rozmawiającej cicho pary w głębi pomieszczenia.
— Zaproponowałbym kawę na wynos, ale jak widzisz, pogoda nie dopisuje. — Zaśmiał się radośnie Naruto, co według Sasuke w ogóle nie pasowało do mocno zachmurzonego nieba i nieustającego deszczu. — Liczę więc, że uda ci się wytrzymać ze mną pięć minut w zamkniętym pomieszczeniu. — Sasuke spojrzał przez szybę na zewnątrz, jakby rozważał powrót do domu.
— Skoro już muszę — uśmiechnął się oszczędnie i odstawił wreszcie parasol, następnie ściągając płaszcz.
— Pozwól, że skoczę po kawę — zaoferował Naruto, wstając z krzesła. — Niech zgadnę... — powiedział, zanim Sasuke zdążył otworzyć usta. — Czarna, bez cukru?
— Cukrem nie pogardzę. — Sasuke rozsiadł się wygodnie, a Naruto poszedł złożyć zamówienie.
Kawiarnia była przytulna i wystarczająco kameralna, aby poczuć się w niej komfortowo. Dystans między stolikami zapewniał dyskrecję, a puszczona cicho muzyka pozwalała się zrelaksować. Kwiaty także były miłym dodatkiem, pozorującym na domowe zacisze.
— Kawa będzie za jakieś dwie minuty, jeśli nie zdążysz wypić w trzy, mogę się przesiąść — zaproponował z szerokim uśmiechem. Rozbawiony Sasuke pokiwał tylko przecząco głową.
— Zawsze tak łapiesz za słowa? — zapytał zaintrygowany i odchylił się, wygodnie opierając o krzesło.
— Niezbyt często mam okazję, wiesz, obracam się raczej w małomównym towarzystwie — odparł Naruto, nawiązując do swojej pracy w domu pogrzebowym. — Ale nie narzekam, lepszych słuchaczy polecić nie mogę — zażartował i wzruszył ramionami. — Dlatego z miłą chęcią sam w końcu kogoś posłucham. — Naruto spojrzał Sasuke w oczy z ciekawością i splótł dłonie, opierając je o kolano.
— Właśnie tak zazwyczaj wygląda mój psycholog podczas sesji — Sasuke wskazał na niego dłonią. — On też obraca się w małomównym towarzystwie.
— Acha, zamknięty w sobie — wywnioskował Naruto. — Mój typ — dodał, kiedy kelnerka przyniosła kawę i zostawiając ją na stoliku, wróciła z tacą za kontuar.
— Dobrze, że nie jestem martwy, pewnie nazwałbyś mnie ideałem — Sasuke prychnął i podniósł do ust filiżankę. Naruto zaśmiał się perliście.
— To mogłoby już wymagać interwencji psychiatry. — Pogoda ducha bijąca od niego sprawiła, że Sasuke zapomniał o nieustającej ulewie i przenikliwym chłodzie. Przyjemne ciepło rozlało się w jego wnętrzu.
— Poleciłbym ci swojego, chociaż nie wiem, czy byłby pomocny. Na pewno czekałaby cię długa droga — rzucił lekkim tonem, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że mimowolnie odniósł się do swojej sytuacji. Naruto jednak wychwycił nawiązanie do terapii Sasuke, pomimo tego nie zamierzał naciskać. Znali się zaledwie od wczoraj i nie miał pojęcia jak bardzo może naruszyć jego sferę prywatną, zanim dostanie w pysk.
— Na razie jednak, wystarczy mi, że jesteś żywy. Jakoś to zniosę — machnięciem ręki zbył temat.
Pomimo ustalonego pięciominutowego okresu trwania randki, żaden z nich nie spojrzał na zegarek. Ulewa zelżała na tyle, że teraz za oknem można było zaobserwować jedynie lekką mżawkę, a zamiast kawy w filiżance widoczne było dno. Obaj dowiedzieli się o sobie paru rzeczy, a Sasuke wyglądał na zadowolonego z przebiegu spotkania, wszystkie swoje zmartwienia zostawiając poza kawiarnią. Co prawda, ani razu nie zapadła pomiędzy nimi niezręczna cisza, ale w końcu coś musiało przerwać przyjemną dyskusję.
— Cholera, przepraszam — rzucił spłoszony Naruto, wyciągając telefon z kieszeni. Sasuke tylko machnął ręką i zachęcił do odbioru połączenia. Próbował nie podsłuchiwać, ale fakt, że Naruto siedział naprzeciwko, raczej temu nie sprzyjał.
— Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej? — Naruto syknął cicho i przetarł dłonią twarz. — Rozumiem, postaram się. — Spoglądając na Sasuke, wypuścił głośno powietrze. — Wybacz, ale jestem potrzebny w pracy.
— Nie przejmuj się, sam już powinienem być na wykładach. — Sasuke uśmiechnął się pod nosem. — Nie każ klientom czekać — dodał, sprawiając, że Naruto prychnął. Patrząc w niebieskie oczy, sięgnął po telefon, który Naruto trzymał w dłoni. Zapisał szybko swój numer i oddał mu go. Tylko na chwilę spuścił wzrok, zanim zadał pytanie. — Do zobaczenia?
— Jasne, odezwę się — odparł Naruto. Podnosząc dłoń z telefonem, przygryzł wargę, uśmiechając się z zadowoleniem. — Och, pozdrów ode mnie swojego psychologa i powiedz mu, że według mnie radzisz sobie świetnie, jeśli chodzi o integrowanie się z ludźmi. Głównie ze mną. — Naruto puścił mu oczko i zarzucając na głowę kaptur, wyszedł z kawiarni, żegnając się machnięciem ręki.
Sasuke westchnął, oglądając się jeszcze przez chwilę za znikającym mu z pola widzenia Naruto. A potem napotkał w szybie swoje uśmiechnięte oblicze. Czując się dziwnie nieswojo, założył płaszcz i zabierając parasol, skierował się na uczelnię.

6 komentarzy:

  1. Gdybym napisała, że mi się nie podoba, byłoby to poważne kłamstwo. Zapowiada się bowiem obiecująco, niby krótkie, lecz na temat. Zwłaszcza tego ostatniego zazdroszczę, gdyż mnie to nigdy nie wychodzi.
    Niestety, ale nie pozostawiam Ci wyboru, to musi mieć dużo odcinków, bo inaczej nie uda mi się przyzwyczaić do takiej wersji Naruto ;-)
    Zaintrygowałaś mnie, czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nominowałam Cię do Liebster Blog Award :). szczegóły na http://love-hurts-yaoi.blogspot.com/

    no i.. uwielbiam Twoje opowiadania :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiadanie się świetnie jak wszystkie twoje opowiadania, aczkolwiek bardzo mi się spodobało "The Valley of the... Beginning?", gdyż, ponieważ, bo uwielbiam zarówno Naruto jak i Przygody Merlina. Dlatego czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Szczególnie tego z paringiem Merthur.
    Weny życzę. XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakis czas temu wpadłam na Twojego bloga i kiedy już przeczytałam Twoje wszystkie opowiadania mogę powiedzieć, że cholernie podoba mi sie styl Twojego pisania. ;)
    Jeżeli chodzi o to opowiadanie muszę powiedzieć że zaczyna się ciekawie oraz nie mogę doczekać się następnego rodział tego opowiadania ;)
    Teraz nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Ci duużo weny oraz cierpliwości w pisaniu ;D
    Pozdrawiam Kage ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam to już piąty raz. Wiem, że przeczytanie tego nawet dwadzieścia razy nie sprawi, że zobaczę dalszy ciąg, ale xD
    Zapowiada się baaardzo ciekawie, naprawdę nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, ale po zobaczeniu daty wstawienia trochę oklapłam >.> Chyba muszę zacząć regularne durczenie nad uchem, to może jakoś wybłagam drugi rozdział ;3 Zwłaszcza, że teraz powróciło do mnie zainteresowanie tym pairingiem. Cóż. Uzbroję się w cierpliwość i zaczekam ^^
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj,
    opowiadanie zapowiada się bardzo dobrze... Sasuke chodzi do psychologa i w ramach terapii, idzie na „szybką randkę”, na której spotyka Naruto, potrafi z nim długo rozmawiać, nawet umawiają się na następne spotkanie i Sasuke się zaczyna uśmiechać, oraz otwierać....
    weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń