sobota, 18 sierpnia 2012

The revelation in a light of day

Tytuł: The revelation in a light of day
Długość: 3/3 (część 1), (część 2)
Pairing: SasuNaru
Gatunek: Humor, Romans



— Widzę, że świetnie się bawiłeś. — Głos szatyna rozbrzmiał w salonie, zagłuszając telewizor, którego Naruto i tak nie oglądał. — Wyglądasz strasznie. — Kiba uśmiechnął się szeroko i przeskakując przez oparcie kanapy, wylądował na miejscu obok niereprezentatywnego w tej chwili, Uzumakiego. Naruto spojrzał na swojego współlokatora z irytacją wypisaną na twarzy i sińcami pod oczami. Nie spał dobrze.
— No opowiadaj! — Kiba usiadł po turecku i z niecierpliwością czekał na sprawozdanie.
— Mam kaca — westchnął Naruto i przetarł dłonią twarz. Czuł się paskudnie, pocieszał go jedynie fakt, że była niedziela i nie musiał iść do pracy.
— Przyniosę ci szklankę wody — zaoferował jego przyjaciel, ale po kolejnych słowach, usiadł z powrotem na miejsce.
— Moralnego, szlag by to — wymamrotał Naruto, opierając brodę na podciągniętym do klatki piersiowej kolanie.
— Daj spokój, nie przypominam sobie, żeby był szkaradny — zaśmiał się Kiba, próbując rozładować napięcie, ale w zamian otrzymał ostre spojrzenie spod przymrużonych powiek.
— To twoja wina!
— Moja!? — szatyn z niedowierzaniem wpatrywał się w zmęczoną twarz przyjaciela.
— Wpuściłeś go! — oskarżył go Naruto, krzywiąc się, bo wiedział, że na próżno szuka winnego. Przecież Kiba nie miał nic wspólnego z przyjazdem Sasuke, nie wiedział nawet kim jest.
— Chyba nic ci nie zrobił?
— Oczywiście, że zrobił! — Naruto zapadł się bardziej w oparcie i odwrócił głowę w bok. — Pocałował — wyburczał, widząc naglący wzrok przyjaciela.
— No stary! — Kiba klepnął Naruto w plecy, uśmiechając się szeroko. — Może wreszcie zapomnisz o swoim byłym i ruszysz do przodu. Muszę przyznać, że był całkiem przystojny, gdzie go w ogóle poznałeś? Pracujecie razem?
— Zamkniesz się wreszcie? — Ostre spojrzenie niebieskich oczu wybiło Kibę z rytmu.
— Nie chcesz gadać, rozumiem. — Szatyn podniósł ręce w obronnym geście.
— Nie rozumiesz. — Naruto podniósł się z kanapy. Ruszył w stronę swojego pokoju, ale zatrzymał się w połowie i wrócił na swoje miejsce. Przeczesał nerwowo palcami włosy. — To był on. — Zwiesił głowę między kolana, przyglądając się swoim stopom, jakby wyrosły mu dodatkowe palce.
— Ekhmm... On? — Kiba przypomniał o swojej obecności, kiedy przez dłuższy czas Naruto milczał.
— Tak, on. Mój były — odparł Naruto, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na ziemi.
— Ten sam, do którego pojechałeś nie wiadomo gdzie i robiłeś za jego kurę domową?
— Tak, te... Ej! Nie byłem jego kurą domową! — Naruto trzepnął przyjaciela w tył głowy.
— Zwał jak zwał, może być gosposia, jeśli bardziej ci to odpowiada. — Kiba wzruszył ramionami. — Gdybym wiedział, skopałbym mu tyłek.
— Daj spokój. — Naruto machnął dłonią i z westchnieniem odchylił głowę do tyłu.
— Z jakiegoś powodu wróciłeś.
— Równie dobrze mogło to być z mojej winy. — Naruto zerknął kątem oka na przyjaciela, lubił się z nim droczyć. Poczuł się bardziej odprężony, pomimo tematu rozmowy.
— Fakt, nigdy o tym nie rozmawialiśmy — potwierdził Kiba i pchnął zaczepnie Naruto w ramię. — Więc, co się tak naprawdę stało?
— Znasz mnie, potrzebuję nieco więcej uwagi niż przeciętny człowiek. — Naruto zaśmiał się. — Sasuke nie miał na mnie czasu, po prostu.
— To po co przyjechał? — Kiba podrapał się po głowie, jakby ułożenie wszystkiego w jedną całość sprawiało mu problem.
— Żeni się — powiedział Naruto z grobową miną, obserwując zszokowanego tą wiadomością Kibę. — Chciał zrobić to ze mną ostatni raz, wiesz, zanim złoży śluby — machnął dłonią, jakby mówił o zakupach, starając się zachować powagę, ale mina Kiby sprawiła, że wybuchnął śmiechem.
— Z tobą jest coś nie tak, skoro to cię bawi.
— Żartowałem. — Naruto zarzucił rękę na ramiona przyjaciela, przyciągając go do siebie i śmiejąc się. — Miło, że się o mnie martwisz.
— To nie było śmieszne, przez chwile chciałem kolesia posłać do piachu! — oburzył się Kiba, ale po chwili uśmiechnął się ciepło. Znał Naruto od dziecka, kochał go jak brata i w życiu nie pozwoliłby, aby cierpiał. Gdyby wiedział, że Naruto nie jest szczęśliwy ze swoim chłopakiem, już dawno pojechałby po niego i zaciągnął z powrotem.
— Ujawnił się przed rodziną i ze wszystkiego zrezygnował — wyszeptał Naruto i oparł czoło o ramię Kiby. — Powiedział, że chce zacząć jeszcze raz. Tutaj, ze mną.
— Nie widzę problemu! Załatw to szybko, żebym mógł w końcu zaprosić do siebie Hinatę i nie musiał się martwić tym, jak cienkie są ściany w naszym mieszkaniu.
— Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. — Naruto ugryzł go w ramię na tak subtelną aluzję. — Swoją drogą, co u Hinaty?
— Nie zmieniaj tematu. — Kiba złapał go lekko za włosy i odciągnął jego głowę od swojego ramienia, by zminimalizować możliwość kolejnych ataków. — Co zamierzasz zrobić?
— Kocham go — westchnął Naruto, jakby wypowiedzenie tych słów miało wywołać lawinę, albo inny kataklizm. Lub też usłyszenie ich z własnych ust, miało o czymś zadecydować, dodać mu pewności siebie.
— Też mi nowość — prychnął Kiba i poczochrał blond włosy. — Z mojego punktu widzenia, wygląda na to, że nie możesz bez niego żyć.
Naruto potraktował go chłodnym spojrzeniem, ale przygryzając wargę powędrował wzrokiem po ścianach, jakby coś go dręczyło.
— Mów.
— Skąd mam wiedzieć, że się nagle nie wycofa? Nie dojdzie do wniosku, że popełnił błąd? — zerknął w oczy przyjaciela. Potrzebował potwierdzenia, że podejmuje słuszną decyzję, a Kibie ufał w tych sprawach bezgranicznie.
— Facet spalił za sobą wszystkie mosty, nie ma dokąd wracać. — Kiba ziewnął, jakby ten temat omawiali nie po raz pierwszy. — To nie był błąd, Naruto. On wybrał ciebie ponad wszystko. — Spojrzał poważnie w niebieskie oczy i położył dłonie na ramionach Naruto. — Słuchaj, ja wiem, że jesteś kretynem, ale nawet ty nie byłbyś na tyle głupi, by się od tego odwrócić.
— Nie ma to jak słowa otuchy.
— Więc? Co mu wczoraj powiedziałeś? — Naruto zaczerwienił się na to pytanie i podrapał się po karku.
— Ha ha. — Nerwowy śmiech opuścił jego usta, a wzrok powędrował w stronę okna, za którym świeciło słońce. — Prawdę mówiąc, po tym jak mnie pocałował, trudno było nam skupić się na rozmowie.

6 komentarzy:

  1. Wyobrażam sobie jak się to skończyło. :D Liczyłam na to, że skończy się tamta sytuacja, ale miło mnie zaskoczyłaś tą rozmową. Była to taka ciekawa odskocznia, po ostatniej dość poważnej części. Ta historia spodobała mi się bardzo, była na swój sposób poruszająca. Liczę na więcej takich oraz kolejny rozdział rzeczywistości, ale nie śpiesz się. Pisz i dodawaj to na co masz obecnie pomysł. :D Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    kochana to było super. Oj biedny byłby Sasuke gdyby Kiba wiedział, że to on jest byłym Naruto ;] Haha po pocałunku nie było mowy o żadnej rozmowie ;] Czekam z niecierpliwością na następne Twoje publikacje...
    Dużo pomysłów Tobie życzę...
    Pozdrawiam gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooh! To było ( i jest ) mega! *o* Dobrze że Kiba nie wiedział że Sasuke to były Naru bo było by po nim... Kya!! Tak się cieszę że że to dodałaś, nie dość że poprawiłaś mi humor, to dzięki tobie mam ochotę na narysowanie SasuNaru c: Mam nadzieję że dodasz coś we wrześniu ;D Życzę dużo, dużo weny i Sory jeśli ten koment nie trzyma się kupy XD. Podpisano: Baaka

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne to było! Niby zwykła rozmowa,a jednak w Twoim wykonaniu nie taka zwykła;p I końcówka wymiata^^ Twoje notki poprawiają mi humor,siedzę i się szczerzę nie wiadomo czego;D Pozdrawiam i życzę dużo weny i mam nadzieję,że już niedługo pojawi się coś nowego lub kontynuacja głównego opowiadania.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. Krótko.
    :) - to wywołałaś na mojej twarzy. A raczej to- ;DDDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. *ma wypieki na twarzy* bardzo, ale to bardzo mi się podobało. Takie życiowe to wszystko. Naprawdę. Mega wczuwam się w opowiadanie i jestem zachwycona tym, że Kiba jest tutaj najlepszym przyjacielem Naruto. Ale byłaby farsa, jakby Sauke źle to zinterpretował i wyniósł się, zanim usłyszałby wyjaśnienia^^ Cieszę się, że dobrze się skończyło. Chętnie kibicowałabym Sasuke w jego zerwaniu z rodziną! Naruciak taki uległy <3 Też bym się poddała xD

    OdpowiedzUsuń