czwartek, 17 maja 2012

Propozycja nie do odrzucenia

Tytuł: Propozycja nie do odrzucenia
Długość: One shot
Pairing: SasuNaru
Gatunek: Naruto POV, Humor
Uwagi: Jestem chora, ledwo zipię i ogólnie źle mi i niedobrze. Okazuje się, że z siebie też można czerpać inspiracje.


Wiecie, kiedy w końcu przychodzi ten etap w życiu, podczas którego odkrywa się własną seksualność? Ja w tym odkrywaniu się troszkę zapędziłem. Szczerze mówiąc, od momentu wprowadzenia się do domu obok nowego sąsiada, wystarczyło jego jedno spojrzenie, bym przyznał przed sobą, że jestem gejem. A unikałem tego przez dłuższy czas, zwodząc i siebie i moje drugie połówki. Tak, uderzenie w twarz boli, ale tego akurat po Sakurze mogłem się spodziewać.
Czego spodziewać się nie mogłem, to przeklętego Uchihy, próbującego doprowadzić mnie do głuchoty. Dzwonek w moim domu jest niezmiernie irytujący i nawet gdybyście chcieli go zignorować, to raczej się wam nie uda. Próbowałem.
Musiałem jednak w końcu przerwać błogi sen, który długo omijał mnie szerokim łukiem i zwlec się z łóżka, kiedy uświadomiłem sobie, że przecież budzik już dawno został pozbawiony baterii.
Ból w całym ciele do przyjemnych nie należał, ale takie są uroki grypy, na które niewiele mogłem poradzić. Łapiąc po drodze chusteczki, jakoś udało mi się dotrzeć do drzwi, aby wreszcie przerwać moje męki.
— Czego? — Fakt, że był niesamowicie pociągający fizycznie, nie oznaczał wcale, że jego charakter był równie pociągający. Z tego, co zdążyłem zauważyć i doświadczyć, a miałem na to jakieś pół roku, był z niego kompletny drań. Uważał, że jest lepszy od wszystkich istot chodzących po ziemi, w tym mnie, a obok tego nie mogłem już przejść obojętnie. Bo Uzumaki Naruto nie pozwoli traktować się z góry. Co w warunkach sypialnianych niekoniecznie mi przeszkadzało.
Ignorując jego niewzruszoną minę, jak zwykle zresztą, zacząłem wydmuchiwać nos. Naprawdę chciałbym, by rozpłynął się w powietrzu. Byłem chory, miałem gorączkę i na pewno nie miałem sił ani ochoty, stawiać mu w tej sytuacji czoła. Nie widziało mi się rozpoczynać kłótni, mając na sobie rozciągniętą bluzę i dresowe spodnie. Jestem pewien, że w tej chwili mój nos był tak czerwony, że mógłbym robić za klauna bez przebrania i jeśli nawet nie było żadnej burzy, to moje włosy wyglądały jakby w nie piorun strzelił. Tak, kto ośmieliłby się stawiać czoła Sasuke, będąc w takiej niedyspozycji?
— Zostałem zmuszony do przekazania ci notatek z lekcji. Próbowałem się wykłócać, że i tak nie sprawią, że zmądrzejesz, ale nauczyciel nie chciał mnie słuchać.
Uwaga, jego wysokość we własnej osobie, został do czegoś zmuszony. Próbowałem udawać, że niezbyt mnie to obchodzi, ale sami wiecie, daleko mi do jego królewskiej mości, więc chcąc nie chcąc, skrzywiłem się na usłyszane słowa i wysłałem go w myślach do diabła.
— Nie potrzebuję twoich notatek. — Oczywiście, że potrzebowałem, ale nie chciałem skorzystać z pomocy, która została mu narzucona. Zawsze mogłem zadzwonić do Sakury, może nie byłaby na mnie już taka wściekła i zgodziła się pomóc koledze w potrzebie. W co mocno wątpiłem.
— Za to ja ich potrzebuję, więc masz... — spojrzał na zegarek i mógłbym przysiąc, że zaczyna układać w swojej głowie jakiś misterny plan. Na przykład, jak wykończyć Uzumakiego, nie wysilając się przy tym za bardzo. — Dwie godziny, by to wszystko przepisać, a że niezbyt ci ufam, pozwól, że dotrzymam ci towarzystwa. — Mówiłem? Misterny plan czas wprowadzić w życie.
Co miałem mu na to odpowiedzieć? Postanowiłem jedynie sięgnąć do kieszeni po kolejną chusteczkę i przy akompaniamencie mojego smarkania, pozwoliłem mu wejść do środka.
Zaprowadziłem go do kuchni, bo nigdy w życiu nie wpuściłbym go do pokoju. To znaczy, nie podczas trwania mojego przeziębienia, nawet wy nie chcielibyście oglądać wtedy mojego pokoju. Postarałem się, nie za bardzo jednak, by szybko wrócić do kuchni z własnymi zeszytami i bez słowa zacząłem przepisywać dzisiejsze lekcje, przerywając tylko po to, by położyć kres cieknącemu nosowi, chociażby na chwilę. Dokładniej, na minutę czy dwie, więc sami możecie ocenić moje tempo.
Okazało się, że pisania było sporo, a obecność Sasuke nie pozwalała mi się skoncentrować. Nie żebym potrafił skupić się na dłużej niż piętnaście minut na jednej rzeczy, ale ten przeklęty Uchiha naprawdę nie ułatwiał sprawy, nachalnie się mi przypatrując.
— Posłuchaj, tam jest salon, idź włącz sobie jakąś bajkę i daj mi chwilę spokoju. — Moja irytacja musiała być doskonale widoczna, bo taki uśmiech pojawiał się u niego tylko wtedy, gdy udało mu się wyprowadzić mnie z równowagi.
— Dzięki, nie skorzystam. — Jęknąłem i otarłem nos. — Nie mogę przegapić tak rzadkiego zjawiska. — Spojrzałem na niego, czekając na jakiś docinek. — Wyglądasz naprawdę strasznie. — Dokładnie taki.
— Hmm, skoro to takie rzadkie zjawisko, to pewnie według ciebie, na co dzień wyglądam jak bóg seksu. — Ha! Niech spróbuje zaprzeczyć temu.
— Raczej na kogoś, kto tego seksu potrzebuje. — Dobra, może i miałem wcześniej rumieńce spowodowane gorączką, które teraz tylko się uwydatniły. Oczywiście Uzumaki Naruto w stanie osłabionym najpierw działa, a potem myśli, więc zgodnie z tą zasadą, rzuciłem zeszytem w twarz Sasuke.
— Idź w cholerę, Uchiha! — Nie było mnie stać na lepszą ripostę. Wstałem od stołu, nie zgadniecie, z chusteczką w dłoni i ruszyłem w stronę drzwi. Przeklęty Sasuke nie wyglądał jakby zamierzał przez nie wyjść.
— To była propozycja, kretynie. — Jeszcze śmie mnie wyzywać! W moim własnym...
— Ż—że, przepraszam ja ciebie bardzo? — Tak, zrozumiałem jego słowa, ale skąd mogłem być pewien, czy to nie jakieś majaki senne spowodowane gorączką?
— Propozycja. Żeby rozładować napięcie seksualne, chyba nie jesteś aż tak głupi, by tego nie zrozumieć. Inaczej naprawdę nie będzie już dla ciebie ratunku.
— Czekaj! Czy ty się aby za bardzo nie zapędzasz? — To, że byłem w szoku, to mało powiedziane. Moje myśli skierowały się mimowolnie w stronę tej propozycji, a przecież powinienem być wściekły za tak bezczelną próbę dobrania mi się do tyłka.
— Skądże znowu. Ty tego chcesz, ja tego chcę, może twoje przeziębienie nie do końca, ale zawsze można je przeczekać. Jestem cierpliwy. — Patrzcie go! Kiedy o seks chodzi, to mu się gęba nie zamyka.
— Nie, nie, nie... Coś ci się tam poprzestawiało, skąd wiesz, czego ja chcę? Rozumiem, że mi się nie da oprzeć, ale cholera, nie możesz tak sobie ludzi na seks zapraszać! — Zamknąłem drzwi, z obawy, że może Kiba ze swoim kundlem będzie przechodził i usłyszy naszą konwersację. Tajemnice się tego chłopaka nie trzymały. A mówią, że to ja dużo gadam. — Czy to się nie powinno odbywać w jakiejś kolejności?
— Po pierwsze, na seks wolałbym się wprosić, u mnie w domu trudno o trochę prywatności. — Wstał z krzesła i zaczął zbierać swoje zeszyty. Słowo seks w jego ustach brzmiało jakbyśmy już byli w sypialni, a przecież ani na chwilę nie zmienił mu się wyraz twarzy. — Po drugie, nawet nie myśl o kolacji przy świecach, ani ja ani ty, mam nadzieję, nie jesteśmy dziewczynami. Po trzecie, zgadzasz się na kino i seks, albo na nic, nie mam zamiaru uganiać się za tobą, gdy ty całym sobą pokazujesz jak bardzo chciałbyś mnie ugościć w swoim łóżku. Zgrywanie trudnego nie podziała.
— Łał... pierwszy raz jestem świadkiem takiego rzadkiego zjawiska. — Sasuke spojrzał na mnie tymi swoimi chłodnymi oczami i mogę się założyć, że wiedział o docinku, który zamierzałem wypowiedzieć. — Nigdy nie słyszałem, żebyś wypowiedział tyle słów naraz.
— To z litości. Boję się, że moglibyśmy się nie zrozumieć i ten zaszczyt potraktowałbyś jako majaki senne. — Mówiłem, że uważa się za lepszego.
— Zaszczyć mnie teraz swoim wyjściem — uśmiechnąłem się do niego uprzejmie, sięgając ręką do klamki i otwierając przed nim drzwi.
— W następną sobotę o siedemnastej, nawet pozwolę ci wybrać film — rzucił przed wyjściem w moją stronę, jakby już teraz był pewien, że się zgodziłem.
— Jeszcze nie słyszałeś mojej odpowiedzi. — Nie byłbym sobą, gdybym nie powiedział tego na głos.
— Porozmawiamy o niej w sobotę.
Nie muszę chyba wspominać, że pożegnałem go smarkając w chusteczkę?

7 komentarzy:

  1. O jaaaaa...! Świetne to było dziewczyno, ale chcę ciąg dalszy! Jesteś okrropna kończąc w takim momencie! Czekam na następną notkę.... Może napiszesz cośik do "Rzeczywistości"?
    Zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To było absolutnie fantastyczne! Lubię takie humorystyczne kawałki. Oczywiście czekam na kolejne notki i... No, tym razem to chyba wszystko

    OdpowiedzUsuń
  3. a kiedy do głównego opowiadania wrócisz?
    Lulu

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny one-shot!
    Nawet ja nie spodziewałam się takiej szczerości, otwartości od Sasuke, a co dopiero biedny, chory Naruto:D
    Pozdrawiam i czekam na więcej!
    Hilda

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne! Tyle. Żadnych zastrzeżeń prócz tego iż kontynuacja miło widziana. Baaardzo chętnie poczytałabym o tej sobotniej propozycji szczególnie szczególne streszczenie ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka,
    wspaniale to Tobie wyszło, absolutnie fantastycznie, ale ja chcę ciąg dalszy, kończąc w takim momencie to zbrodnia! Czekam na następną notatkę... A może coś do „Rzeczywistości” napiszesz, brakuje mi tego opowiadania.
    Pozdrawiam ciepło Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś nieprzewidywalna :]
    Uchiha proponujący Naruto seksik?
    Hahahahah XD
    Rozwalasz mnie tą nieodzowną i wszechobecną chusteczką :d
    To poszli, czy nie poszli? :d

    OdpowiedzUsuń