Uff...zdążyłam. Więc, życzę wszystkim miłej nauki w nowym roku szkolnym.
Rozdział betowała Kuroneko. Wdzięczna jestem bardzo i mam nadzieję, że zauważyła w nim nawiązanie do naszej rozmowy o fetyszach.
Miłego czytania.
***
— Dlaczego nie poprosisz o pomoc
profesora Umino? Wygląda jakbyście byli ze sobą blisko.
Nie wiem dlaczego to
powiedziałem. Może troska w głosie wykładowcy sprawiła, że automatycznie
przeniosłem ich relacje na wyższy poziom. Oczywiście nie miałem co do tego żadnej pewności. Chciałem też przerwać
nieprzyjemną ciszę, która zawisła między nami. Stojąc przy oknie w męskiej
toalecie, czekałem aż blondyn przebierze się w jednej z kabin.
— Aż tak bardzo się to rzuca w
oczy? — Usłyszałem pełne przejęcia pytanie, które padło zza zamkniętych
drzwi. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, w duchu gratulując sobie
spostrzegawczości. Moje oczy powędrowały do zostawionej na parapecie torby
chłopaka, która także ucierpiała dzisiejszego poranka. Nie była zniszczona,
trochę brudna i wystarczyło ją wyprać, ale nie spodobało mi się to, że
sprawiłem mu tyle problemów.
Uniosłem w zdziwieniu brew,
gdy ogarnęło mnie poczucie winy. Analizując dokładnie dzisiejszy poranek,
próbowałem tłumaczyć swoje zachowanie wzięciem odpowiedzialności za całą
sytuację, starając się uparcie ignorować chęć zbliżenia się do Naruto. Nie
mogłem tego zrozumieć, nie chciałem. To by oznaczało, że się w to angażuję, a
na to sobie pozwolić nie mogłem. Nie powinienem nawet tego rozważać.
Do moich uszu dotarł stukot
szpilek, który stawał się coraz głośniejszy. Zirytowany tym, że wyrwał mnie z
rozmyślań, czekałem aż znów ucichnie, gdy osoba będzie się oddalać. Ucichł w
momencie, gdy drzwi od kabiny otworzyły się i zobaczyłem ubranego w mój czarny
dres Naruto. Jego mina wyraźnie dawała do zrozumienia, że nie czuje się w nim
dobrze. Nic dziwnego, moje spodnie były na niego trochę za długie i wchodziły
mu pod buty, poza tym wyglądał jakby dopiero co wstał z łóżka. Kto normalny
chodzi w piżamie na uczelnię?
Widziałem, że chciał skomentować, ale uprzedził go dziewczęcy
głos. Zapewne właścicielka irytujących szpilek stała przed męską toaletą, bo do
naszych uszu dotarł także odgłos pukania.
— Wiem, że tam jesteś Naruto!
Mieliśmy zjeść razem lunch, tylko mi nie mów, że znowu o tym zapomniałeś! — Głos
dziewczyny był dla mnie tak samo denerwujący jak stukot jej szpilek. — Wyjdź, albo tam wejdę!
— Cholera! — Usłyszałem głos
Naruto i przez chwilę nie wiedziałem co
się dzieje. Na rozeznanie się w sytuacji znalazłem czas po tym, gdy
zorientowałem się, że siedzę na klozecie. Okrakiem na moich kolanach ulokował się Naruto,
zapewne po to, by ukryć obecność dwóch osób.
— Co ty do cholery wyprawiasz? — warknąłem
w tym samym momencie, w którym drzwi od męskiej toalety się otworzyły.
Najwyraźniej plan blondyna nie przewidywał moich pretensji, gdyż chwilę później
poczułem jak zakrywa mi usta dłonią, próbując mnie uciszyć. Zmarszczyłem brwi,
bo zdecydowanie mi się to nie spodobało i złapałem za jego nadgarstek,
odciągając dłoń od swojej twarzy. Spojrzenie jego niebieskich oczu na chwilę
mnie przytłoczyło i zamroczyło umysł, który znów zaczął pracować, gdy po raz
kolejny usłyszałem głos dziewczyny.
— Naruto! Nie bądź głupi,
przecież wiem, że tam jesteś. Twoja torba leży na parapecie.
Dziewczyna zapukała w drzwi od
naszej kabiny. Miała pewnie nadzieję, że blondyn sam jej otworzy, ten jednak
zerknął tylko szybko za siebie, po czym znów wbił we mnie spojrzenie. Chciałem
się podnieść, ale mi to uniemożliwił. Nie miałem ochoty bawić się w chowanego,
byłem na to za stary. Otworzyłem usta, by powiedzieć co o tym myślę,
zapominając tym samym, że chłopak tak jak ja posiada dwie ręce. Skoro jedną mu
unieruchomiłem, postanowił użyć drugiej, by z mojego gardła nie wydobyły się
żadne dźwięki. — Co ty tam robisz,
Naruto?
— A co takiego można robić w
toalecie, Emily? — Ton w jakim wypowiedział te słowa był pełen niechęci.
Wyglądało jakby chciał ją do siebie za wszelką cenę zniechęcić i po chwili
wiedziałem dlaczego.
— Może ci jakoś pomóc? — Gdybym
mógł, parsknąłbym śmiechem, ale nie pozwalała mi na to dłoń blondyna. W moich
oczach mógł jednak wyraźnie dostrzec rozbawienie i zdecydowanie go to
rozzłościło. Mimo wszystko, uczucie jego dłoni blokującej mi usta nie było
przyjemne. Zwłaszcza, że pod jej naciskiem moja głowa była odchylona do tyłu,
co nadwerężało mój kark. Mi również pozostała do dyspozycji jeszcze jedna ręka.
W oczach Naruto pojawiła się panika.
— N-nie, Emily, nie możesz! — rzucił
szybko przez ramię, wciąż siłując się z moją ręką. — Idź już! — Gdy udało mi się uwolnić od
jego dłoni, dziewczyna wciąż jeszcze była w toalecie, bo słychać było jak
kieruje się w stronę wyjścia. Byłem na tyle zirytowany wszystkim do czego
posunął się blondyn, że nie zamierzałem czekać aż ta cała Emily się ulotni.
Najchętniej bym go zrzucił, ale niestety trudno mi było w tej sytuacji wstać,
więc postanowiłem użyć ust.
Kiedy myślałem o ich użyciu,
chodziło mi głównie o wypowiedzenie kilku słów, więc to co się wtedy stało
zupełnie mnie otępiło. Spodziewałem się, że blondynowi bardzo zależy na
spławieniu dziewczyny, jednak nie myślałem, że do tego stopnia, by uciszyć mnie
pocałunkiem.
Nie był on romantyczny, ale
skuteczny. Nie byłem w stanie wydusić z siebie ani słowa. Niebieskie oczy
wpatrywały się we mnie zawzięcie, ostrzegając bym nie robił scen. Nawet gdybym
chciał, to uczucie ciepła rozlewającego się w moim brzuchu sparaliżowało mnie
zupełnie. Po kręgosłupie przeszedł mi prąd, wywołany nie przez usta blondyn,
lecz przez jego oczy. Po raz pierwszy w życiu byłem przerażony. Przerażony utratą
kontroli nad tym, co się wokół mnie działo. Gorzej. Nad tym, co się działo ze
mną. Chciałem go odepchnąć, ale dziwnym trafem, to on mnie teraz trzymał za
nadgarstki. Byłem wściekły na siebie za to, że podczas chwili nieuwagi
pozwoliłem się zdominować. Postanowiłem więc przejąć kontrolę nad pocałunkiem.
Musiałem, bo uczucie jakby wszystko przelatywało mi przez palce było nie do
zniesienia.
Miałem nadzieję, że w jego
oczach na powrót zobaczę panikę, i że sam się wycofa, gdy zorientuje się w
sytuacji. Sądziłem, że może nie jest do końca
świadom tego, do czego się posunął, że pogubił się w tej sytuacji tak
samo jak ja. Poza tym nie miał przed kim mnie dłużej uciszać. Moja nadzieja
prysła w momencie, gdy rozchylił nieco wargi, wciąż wpatrując się w moje oczy.
I nie dojrzałem w nich paniki, ani odrobiny. Jedynie oczekiwanie.
Nie mogłem uzewnętrznić przed
nim swojego przerażenia, nie zrozumiałby i mylnie mnie ocenił, co w zasadzie
nie powinno mnie w ogóle obchodzić. Ale obchodziło. Dlatego też wbrew sobie,
nie wycofałem się i podjąłem wyzwanie, które rzucały mi jego oczy oraz
zaproszenie, oferowane przez jego rozchylone wargi. Gdzieś po drodze zgubiłem
swój cel, przymykając oczy i przyglądając się jak jego niebieskie tęczówki
znikają pod powiekami. Jego palce rozluźniły ucisk na moich nadgarstkach i
mógłbym z łatwością go teraz z siebie zepchnąć. Jednak uczucie jego dłoni
wędrujących po moich ramionach jakoś mnie od tej myśli odwiodło. Poczułem jego
palce drażniące delikatnie skórę na moim karku i zapragnąłem nagle czegoś się
chwycić, by upewnić się w prawdziwości tej sytuacji. Sami rozumiecie, nie
często mi się coś takiego przytrafia, a takie całkowite zapomnienie zdarza mi
się po raz pierwszy. Skąd mogłem wiedzieć, czy nie obudzę się za chwilę z głową
na biurku i porozrzucanymi dookoła książkami?
Moje dłonie spoczęły na jego
udach tylko na chwilę, by zaraz powędrować wyżej. W tym momencie trochę
żałowałem, że ma na sobie bluzę od dresu, bo sunąc po jego plecach
zastanawiałem się czy jest tak samo gorący jak
ja. Zakończyłem swoją wędrówkę na jego łopatkach, przyciągając go bliżej
siebie, na co w odpowiedzi wplótł palce w moje włosy, mocno zaciskając na nich
dłoń. Wpatrując się spod wpółprzymkniętych powiek, zastanawiało mnie, czy
pamięta jeszcze z jakiego powodu mnie pocałował, bo na pewno nie zwracał uwagi
na nasze ciężkie oddechy, które prawdopodobnie było słychać poza kabiną.
Zatraciliśmy się w tym pocałunku tak bardzo, że źle oceniliśmy sytuację.
— Na-naruto? — Gdzieś z góry
dotarł do mnie głos, który tak bardzo mnie wcześniej irytował. Naruto zdawał
się go nie słyszeć, bo tylko poczułem jak mocniej zaciska palce na moich
włosach . Być może nawet nie chciał. Przyznam szczerze, że także nie chciałem
jeszcze wracać do rzeczywistości. Już teraz cała sytuacja zdawała się schrzanić
mi życie, ale nie miałem ochoty o tym na razie myśleć. Pragnąłem jedynie czuć.
Ciepło rozlewające się w moim wnętrzu sprawiło, że znów prawie zapomniałem o
tym irytującym głosie. Jednak on o nas nie zapomniał.
— O mój boże! Co ty wyprawiasz!? —
Blondyn wyglądał jakby dopiero teraz usłyszał dziewczynę, która miała stąd
zniknąć chwilę temu. Oderwał się od moich ust wpatrując się we mnie przez
moment zamglonym wzrokiem, po czym
spojrzał w górę. Dziewczyna znajdowała się w kabinie obok i teraz wisiała na
ściance oddzielającej ją od naszej kabiny. Wpatrywała się w nas z
niedowierzaniem. Właściwie to nie była w stanie dostrzec mojej twarzy, bo
zasłaniała ją głowa Naruto, który teraz z pozornym spokojem odwzajemniał jej
spojrzenie.
— Co TY wyprawiasz, Emily? — zapytał
chłodno podczas, gdy ja starałem się uspokoić swoje bicie serca. Miałem
nadzieję, że nie stanę się nagle głównym tematem uczelnianych plotek i jakoś
uda się blondynowi znaleźć dla tej całej sytuacji rozwiązanie.
— Nie wiem za kogo ty się
uważasz, ale w tej chwili puść Naruto! — Usłyszałem i zmarszczyłem brwi.
— Mówiłem ci, że jestem zajęty. —
Warknięcie Naruto rozjaśniło mi nieco sytuację. Wychwyciłem moment nieuwagi
blondyna, który skupiał się raczej na obserwującej nas z góry dziewczynie i
zepchnąłem go ze swoich kolan. Nie miałem czasu zastanawiać się, czy nic mu się
nie stało, chociaż jego upadek wyglądał na dosyć bolesny. Otwierając drzwi,
wyminąłem go szybko i sięgnąłem po swoją torbę, kierując się do wyjścia z
toalety. Po drodze przyuważyłem zostawione przez dziewczynę szpilki, które
zdjęła po to, byśmy jej nie usłyszeli. Nawet się nie obejrzałem, gdy do moich
uszu dotarło kilka niecenzuralnych słów skierowanych w stronę dziewczyny.
Będąc już prawie przy
zakręcie, usłyszałem za sobą trzask drzwi od toalety i zbliżającego się do mnie
Naruto. Gdybym mógł, to spojrzałbym na niego swoim chłodnym wzrokiem, ale
czułem, że pali mnie twarz. Moja zwyczajowa maska obojętności w tym momencie
była niemożliwa do przybrania. Byłem całkowicie wytrącony z równowagi.
Najgorsze było to, że gdyby nie dziewczyna,
nie wiem do czego doprowadziłaby nas ta chwila zapomnienia. Szkoda
tylko, że nie potrafiłem znaleźć sposobu, by teraz odciąć się od tej całej sytuacji. Tak, jak w tamtej chwili z łatwością
zapomniałem o całym świecie. Bolało mnie to, że straciłem kontrolę. Im więcej o
tym myślałem, tym bardziej zaczynałem panikować.
Już chciałem skręcić za róg,
kiedy powstrzymał mnie silny uścisk na moim ramieniu. Westchnąłem, starając się
nie pokazać po sobie niepewności i zdezorientowania tym, co się stało.
Odwróciłem głowę napotykając niepewne spojrzenie niebieskich oczu.
— Powiedz
mi chociaż, jak masz na imię!
***
— Sasuke? — Świetnie. Mój sen przerodził się w
koszmar, gdy usłyszałem dochodzący zza moich pleców głos. Dlaczego musiał za
mną przyjść? Chyba oczywistym było, że to rozmowy z nim chciałem uniknąć. On o
tym wiedział i zapewne dlatego tu przyszedł. Zawsze robił mi na złość.
— Po co przyjechałeś? — Tylko na
takie pytanie było mnie stać, chociaż na usta cisnęło się ich o wiele więcej.
Starałem się jakoś nad sobą panować, choć w jego towarzystwie nigdy nie było to
łatwe. — Śledzisz mnie? — Prychnąłem i
schowałem dłonie do kieszeni, wciąż pozostając zwrócony do niego plecami.
Usłyszałem jak zaśmiał się cicho
i zrobił kilka kroków w przód. Kamyki pod jego butami zachrzęściły i na chwilę
zapanowała cisza. Szumiało mi w uszach i nie wiedziałem czy to wiatr, czy
sytuacja zaczyna mnie przytłaczać. Wiedziałem, że stoi o wiele bliżej niż
wcześniej, jednak nie na tyle, by móc mnie sięgnąć. Zacisnąłem szczękę starając
się zachować spokój.
— Nic się nie zmieniłeś. — Stwierdził
i pomimo tego, że na niego nie patrzyłem, byłem pewien, że się uśmiecha. — Nigdy nie pytasz o szczegóły, bo uważasz, że
wszystko już wiesz. — Teraz mogłem także usłyszeć w jego głosie nutkę
pretensji. — Tak samo było z Iruką.
Nie wiedziałem do czego dąży, ale
nie chciałem tego słuchać. Nie chciałem rozmawiać o niczym, co miało związek z
nami. Wystarczyło mi już, że samym sobą wyciągał na wierzch zamknięty rozdział
mojego życia.
— Gdybyś miał być powodem, dla
którego tu jestem, przyjechałbym zaraz po twojej ucieczce. — Nie podobało mi
się to, jakimi słowami opisał mój wyjazd. — Dobrze jednak wiedzieć, że niezbyt
interesują cię twoi pracownicy.
Ostatnie słowa sprawiły, że
zszokowany odwróciłem głowę. Głowa Naruto była zwrócona w przeciwnym kierunku,
a jego wzrok spoczywał zapewne na oświetlonej Tokyo Tower. Zanim zdążyłem
spytać, co ma na myśli, kontynuował.
— Nic o mnie nie wiesz. — W jego
głosie usłyszałem zmęczenie i odbiło się ono także w jego oczach, które
zwróciły się w moją stronę. Przeszedł mnie dreszcz. Kolejny już, co zaczynało
mnie martwić. — Łatwiej się zapomina,
kiedy wiesz tylko to, jak się do mnie zwracać, prawda, Sasuke?
Nie potrafiłem utrzymać kontaktu
wzrokowego. Jak winowajca odwróciłem się nie mówiąc ani słowa. Czułem jednak,
że moja cisza i brak chęci do rozmowy, tylko zachęci go do dalszego mówienia.
Moim milczeniem upewniłem go w tym, że ma rację. Nie trudziłem się nawet, by
sprawdzić kim jest. Od razu przypiąłem mu etykietę zwykłego studenta, który ma
romans ze swoim wykładowcą i w dodatku zdradza go ze mną. Już sama myśl o tym,
że byłem tym trzecim sprawiała, że nie chciałem zagłębiać się w życie Naruto.
— Nigdy nie powiedziałeś mi
wprost o romansie, o który mnie podejrzewałeś. Nigdy też o niego nie pytałeś. —
Powiedział nie zwracając uwagi na to, że z pewnością nie czuję się komfortowo
rozmawiając o tym, że pieprzył się z Umino.
— Jakoś fakt, że jesteś zajęty
nigdy ci nie przeszkadzał, dlaczego mnie powinien? — Zapytałem kąśliwie,
próbując odwrócić kota ogonem i zapomnieć o tym, że ta cała rozmowa dotyczy
mojego wyjazdu. A może jednak ucieczki? Powoli zaczynałem w to wierzyć.
— Może dlatego, że nie byłem? — Powiedział
to w taki sposób, że zacząłem wątpić we wszystko co się wtedy wydarzyło. Jakby
to jedno pytanie miało sprawić, bym zaczął żałować swoich posunięć. Nie
wiedział jednak, że zacząłem już dawno. Tylko nauczyłem się przez ten czas
trzymać uczucia pod kluczem. Zaśmiałem się, by stworzyć pozory mojego
niedowierzania w jego słowa.
— Chcesz mi teraz powiedzieć, że
między wami nic nie było? Nie bądź żałosny. — Gdzieś tam jednak w moim sercu
zaczęła kiełkować nadzieja, w tym samym momencie jednak, oznaczałoby to, że
znów pomyliłem się w ocenie. Myliłem się często, kiedy w grę wchodził Naruto.
Dlatego zacząłem się zastanawiać, czy podświadomie nie szukałem pretekstu, by
usprawiedliwić swoją ucieczkę. Bo Naruto nie zrozumiałby. Tak sobie wmawiałem.
— Iruka był mi bliski i nadal
jest. — Obserwowałem jak siada na jednej z ławek i opiera dłonie za plecami. — Był dla mnie jak ojciec, jak mógłbym sypiać
z własnym ojcem? Zastanów się. — Roześmiał się i spojrzał na mnie. — Źle to zinterpretowałeś, tak samo jak to, że
pochodzę z Anglii. — Nie byłem pewien czy mam ochotę na wysłuchiwanie tego, co
rzucało na tę całą sprawę całkiem inne światło. Wszelkie usprawiedliwienia
straciły fundamenty i teraz moja ucieczka była jeszcze bardziej oczywista. W
dalszym ciągu mogłem wybronić się tym, że po prostu nie wiedziałem, ale za
niewiedzę też ponosiłem winę.
— Dlaczego nigdy o nic mnie nie
spytałeś? — Naruto zmarszczył brwi i spuścił wzrok Słowa uwięzły mi w gardle. Nie miałem
odpowiedzi. Nie takiej, którą on by zrozumiał.
Tak! Jest! I jestem pierwsza ];> Od razu na wstępie powiem, że czekam na ciąg dalszy. A teraz o rozdziale. Mrr scena w łazience przyćmiła mi mózg. Powiem Ci, że nawet dość mocno chociaż właściwie nic wielkiego się tam nie dzieje. Mrrr znaczy no TO się nie dzieje. Ale zamiast tego dostajemy zgrabne opisanie uczuć i sposobu odbierania różnych bodźców przez Sasuke. Podoba mi się! Z każdym rozdziałem zaskakuje mnie to opowiadanie, jestem naprawdę bardzo ciekawa jak Ty to wszystko sobie w główce umyśliłaś. Bardzo podoba mi się to przeplatanie przeszłości z teraźniejszością. Niby wiadomo, niby znane, ale ma swój urok. Po prostu trafia do mnie i tyle : ) Życzę weny kochana, oby trwała przy Tobie na wieki wieków...
OdpowiedzUsuńRamen.
P.S. Fetysze, a jakże ];> sesesesese ];>
~`Kuroneko
Taaa, fetysze, obśliniony stół we Flaucie ;D
OdpowiedzUsuńA rozdział? Siruwia! Szczęście Ty moje! A już miałam iść spać. Już mi się oko zamykało. A tak sobie wejdę, myślę, a co tam. Od razu gały mi się otworzyły ;D
Osławiony i wymęczony kibel zaślinił mi stół i klawiaturę. I po co komu seks? *przypomniała sobie wampirzy seks u Alien i otarła brodę* Prawda, że się da? Boru! Świetna scena. Pełna napięcia, odkrywania i pożądania. A Emily? Cóż, ma nasz Naruto branie jak widać na załączonym obrazku ;) Aż jej zazdroszczę tego widoku ^^ Głupia nie zna się. Cola, popcorn i miejscówka ;)
A ostatnie zdanie z przeszłości mnie zabiło „Powiedz mi chociaż, jak masz na imię!” :D
Teraz teraźniejszość. No do głowy mi nie przyszło, że Sasuke pomyśli sobie, że Naruto z Iruką mają romans O.o Chyba coś jego genialny umysł go zawiódł, bo przecież raczej by tak otwarcie, przy całej klasie nie zwracał się do Iruki po imieniu, jakby mieli coś za uszami. No ale cóż.
Bardzo podobała mi się ich rozmowa na dachu. Potęguje ciekawość, co się wydarzyło dalej w przeszłości. Pytanie Naruto „Dlaczego nigdy o nic mnie nie spytałeś?” daje wiele do myślenia, cóż to mogło się wydarzyć.
I czy Naruto specjalnie się zatrudnił w tej firmie, czy to przypadek? AAA!!! *wdech wydech*
Wena moja kochana, na dalsze atrakcje ^^ Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Ściskam Cię mocno, nocną porą. Teraz będę miała sny ;>
Daimon :*
O ja Cieeeeee.....ja tu siedzę się wkurzam bo pks postanowił akurat zastrajkować w godzinach w których był mi potrzebny ale chyba powinnam podziękować. Inaczej nie przeczytałabym tej notki DZIŚ a w *duma* niedzielę?poniedziałek?
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie zdecydowanie za późno! A tak mogę poekscytować się już teraz. xDD
Sasuke uciekł. Tak też podejrzewałam. Broni się przed swoimi prawdziwymi uczuciami. Aż mi go szkoda, życie ma jedno i chce go zmarnować tylko dlatego, że ktoś/a nawet on sam ma wobec swojej osoby jakieś oczekiwania. Zbyt wielu z nas popełnia ten błąd. Później snujemy się na starość po świecie obwiniając wszystkich za każdy nasz wybór. A powinno się obwiniać tylko siebie.
Naruto...coś tak czuję, że odczuł bardziej niż się przyznaje ową ucieczkę Sasuke. Inaczej po co by tłumaczył mu to wszystko.
Interesuje mnie cóż z Uzumakiego za pracownik? Pracuje dla Uchihy? Czy może jest wspólnikiem, zarządza jakąś firmą czy coś?
Sasuke pragnie mieć Naruto dla siebie, podobał mu się ten krótki okres w ich przeszłości. Inaczej nie tliła by się w nim nadzieja na...właśnie na co?
Romans? Związek?
Bardzo podoba mi się to opowiadanie.
ahhhh tak i scena w łazience! mruuuuuu......xDDDDD
Teraz już wiem czemu Daimonek tak wstawiała sceny łazienkowe w życzeniach urodzinowych dla Ciebie^^
Daimon napisała: "A Emily? Cóż, ma nasz Naruto branie jak widać na załączonym obrazku ;) Aż jej zazdroszczę tego widoku ^^ Głupia nie zna się. Cola, popcorn i miejscówka ;)"
.....nic dodać, nic ująć xDDD zgadzam się w stu procentach!
Dziewczyny pokroju Emily mnie irytują i wkurzają.
I nie wiem czemu(*^)ale jak czytam o takich pannicach to pierwsze co widzę to Sakura^^ Jej też zaczyna mi się robić szkoda, taka łatka do niej przyległa.
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny nad wenami.
xD
Pewnie mówiłam to z miliard razy ale CIĘ KOCHAM i już.
OdpowiedzUsuńSuper bardzo mi się podobał rozdział szkoda ze przerwano im w wc xD.
OdpowiedzUsuńCloud
Uwielbiam Cię!:*
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć^^
Czekam z niecierpliwością na następną notkę:]
Pozdrawiam i życzę dużo weny:*
niezwykły nagłowek.
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam opowiadania tego typu. ^^
OdpowiedzUsuńTa scena w łazience była świetna.
Podoba mi się tu charakter Naruto, chociaż Sasuke zaczyna mnie lekko denerwować. Typowe "i tak wiem lepiej". xd
Pozdrawiam.
Mam dość komentowania Twojego bloga!
OdpowiedzUsuńZnudziło mi sie to!
A jednak muszę! Spróbuję coś ym siebie wykrzesać :d
Po pierwsze: świetne!
Po drugie; skąd Ty bierzesz takie pomysły? Użycz mi proszę na trochę swojej głowy :d
Po trzecie:ten o-s przypomina mi jakiś film, tylko zjarzyć tytułu nie mogę :] z tym moim łbem
Po czwarte: ten Sasuke jest wkur..! Wszechwiedzący, cholera. Czemu on zawsze wie lepiej? :d i zawsze się myli ^^
Po piąte i mniej ważne
Yaoinaruto-by-inata-chan-nu.blogspot.com
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ta scena w łazience była gorąca, Sasuke stracił kontrolę, ale zastanawiam się co, się wydarzyło bo uciekał... a Naruto to jakie tajemnice ukrywa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie