Tytuł: Małe kroczki
Pairing: NaruSasu
Długość: 6/?
Gatunek: Romans, Humor, AU
***
Sasuke
był znużony. To było idealne określenie na to, jak czuł się w
tej chwili. Wczorajsze uzupełnianie notatek z zajęć i nadrabianie
materiału samo w sobie go wykończyło, więc dzisiejsze zajęcia
nie należały ani do najprzyjemniejszych, ani do najciekawszych. Za
to należały do najdłuższych, w całym, dopiero zaczynającym się
tygodniu.
Było
dobrze po godzinie dziewiętnastej, więc za oknem było już ciemno.
Sasuke, co do niego niepodobne, siedział w ostatnim rzędzie i
wpatrywał się w padający za oknem deszcz ze śniegiem, całkowicie
ignorując przy tym wykładowcę. Westchnął, gdy w głowie pojawiła
się myśl o tym, że Naruto zapewne skończył dawno pracę i jest
już w domu. Nie mógł się skupić.
Cała
ta sytuacja z przyjazdem rodziców wytrąciła go z równowagi,
kompletnie niszcząc jego rutynę. W ciągu zaledwie dwóch tygodni
zmieniło się więcej, niż przez całe jego życie i czuł jak ten
ciężar powoli przygniata go do ziemi, niwelując zdolność
podejmowania racjonalnych decyzji.
Bo
w jakich innych okolicznościach postąpiłby tak, jak teraz?
Zrezygnował z terapii, zerwał się na cały tydzień z zajęć i
wprosił do domu praktycznie obcej osoby?
Znalezienie
rozwiązania dla tej farsy było ponad jego siły i doskonale o tym
wiedział. Nie pomagało to jednak w zignorowaniu problemu nawet na
chwilę, zwłaszcza podczas tak nudnego wykładu. Spojrzał na
telefon, z ulgą odnotowując, że do końca zostało jeszcze tylko
piętnaście minut. Bardzo długich minut.
Gdy
wreszcie wydostał się z gmachu uniwersytetu odetchnął głęboko
świeżym, mroźnym powietrzem. Nie był przygotowany na taką
pogodę, wciąż miał na sobie jesienny płaszcz. Nie spodziewał
się, że temperatura tak szybko się obniży. Stał więc przez
chwilę na szczycie schodów, próbując nie myśleć o dreszczach
przechodzących mu po plecach, gdy mocniej zawiał wiatr.
Był
w połowie drogi przez dziedziniec, kiedy usłyszał swoje imię i
przystając, odwrócił się w stronę źródła dźwięku. Siedzący
na ławce Naruto wstał gdy ich spojrzenia się spotkały. Łapiąc w
dłoń papierową torbę i kubek z kawą, podszedł do Sasuke.
—
Co tutaj robisz? — Sasuke
zatrzymał się, wsuwając dłonie głęboko w kieszenie. Kilkoro
studentów zaszczyciło ich ciekawskimi spojrzeniami, uznając taki
widok za niecodzienny, jednak większość nie zwracała na nich
żadnej uwagi.
—
Byłem pewien, że ktoś zamawiał
kawę i ciastko. Dla pana czarna z cukrem? — Na ustach Naruto
pojawił się uśmiech, który pomimo twarzy owiniętej szalikiem,
wciąż dało się zauważyć.
—
Dzięki.
***
Nie
sądził, że przyjdzie mu aż tyle czekać. Dłonie miał już
skostniałe pomimo tego, że trzymał je w kieszeniach. Jeszcze raz
spojrzał na zegarek, tym samym upewniając się, że Sasuke skończył
zajęcia dziesięć minut temu. Nie mógł go przeoczyć, gdy
wpatrywał się w drzwi uczelni jak cielę w malowane wrota. Wciągnął
mroźne powietrze, a gdy wiatr zawiał mocniej, schował głowę w
ramionach, mając nadzieję, że szalik spełni swoją funkcję.
Niemalże
zerwał się z miejsca, gdy ujrzał z daleka znajomą sylwetkę, ale
opanował się w porę i obserwując uważnie mężczyznę, wstał
powoli. Nie chciał robić zamieszania, więc tylko skierował się w
jego stronę, mając zamiar przeciąć mu drogę. Przystanął jednak
w pół kroku słysząc, że ktoś zdążył go ubiec i wyszukał w
tłumie właściciela głosu. Na jednej z ławek siedział jasnowłosy
mężczyzna mniej więcej w wieku jego dotychczasowego pacjenta.
Wyglądał na zrelaksowanego i gdy tylko Sasuke zwrócił na niego
uwagę, podszedł do niego. Z takiej odległości nie było słychać
o czym rozmawiają, widział tylko uśmiechniętą twarz nieznajomego
i to, jak ściąga z szyi szalik, aby zaraz po tym owinąć go wokół
ramion Sasuke. Widząc tylko jego plecy, nie mógł zobaczyć jak
zareagował na ten gest. Nie zwlekając dłużej, ponownie ruszył w
stronę Sasuke i będąc coraz bliżej, zaczynał rozpoznawać
skrawki rozmowy. Był na tyle blisko, że mógł usłyszeć jak z
jego gardła wydobywa się krótki, niski śmiech, poprzedzający
kilka przytyków, które wcale nie miały obraźliwego wydźwięku.
Przystanął oniemiały i odwrócił się tyłem do roześmianej
pary, udając, że sprawdza godzinę i rozglądając się dookoła,
aby nie wzbudzić podejrzeń. Wsłuchał się w śmiech Sasuke, który
słyszał chyba po raz pierwszy w życiu.
Odszedł
kawałek dalej, aby kątem oka móc ich obserwować, samemu
pozostając niezauważonym. Widział profil Sasuke schowany do połowy
w szaliku, którym owinął go nieznajomy. Widział jego rozluźniony
wyraz twarzy i rękę nieznajomego, która owinęła się wokół
ramion Sasuke, aby za chwilę pociągnąć go w kierunku przeciwnym
do tego, w którym Sasuke mieszkał.
Westchnął
ciężko i podejmując decyzję, poczekał aż znikną mu z oczu,
zanim skierował się do swojego samochodu.
***
—
Kiedy możemy się z nim spotkać?
W
odpowiedzi na pytanie przełknął ślinę i odchrząknął, czując
się dziwnie niezręcznie pod przenikliwym spojrzeniem dwóch par
oczu. Przypominając sobie o swoim postanowieniu, podniósł
zdecydowany wzrok na rodziców Sasuke.
—
Myślę, że w tej chwili nie
jest to najlepszy pomysł.
—
W tej chwili? — Fugaku
zmarszczył brwi.
—
W najbliższym czasie.
Mikoto
zerknęła na męża, niepewna jego reakcji. Przylecieli do Japonii w
interesach, więc nie spodziewała się, że w sprawach związanych z
ich synem wszystko pójdzie gładko. Fugaku nie spuszczał wzroku z
Kakashiego, a po jego minie widać było, że nie jest zadowolony z
takiego obrotu spraw.
—
W takim razie kiedy? Do końca
tygodnia zostało niewiele czasu — powiedział zniecierpliwiony.
—
Do końca tygodnia? — Kakashi
zmarszczył brwi i spojrzał czujnie po obu twarzach.
—
W sobotę wracamy do Australii.
—
W sobotę? Nie mówiliście, że
wracacie do Japonii? — Kakashi odruchowo zacisnął dłonie.
Czyżby coś mu umknęło z ich ostatniej rozmowy? Pamiętał
wyraźnie słowa Fugaku o tym, że zamierzają wrócić.
—
Owszem, ale nie na stałe. Nie
mieliśmy takich planów, musieliśmy załatwić parę spraw.
—
I jedną z nich miał być
Sasuke? — zapytał Kakashi z rosnącym gniewem. — Za kogo wy się
uważacie?
Fugaku
spojrzał z oburzeniem na Hatake i poczuł na swoim przedramieniu
dłonie Mikoto.
—
Myślicie, że Sasuke jest
częścią waszego biznesplanu? To wasz syn do cholery!
—
Proszę nie zapominać z kim pan
rozmawia, nie przypominam sobie żebyśmy mówili sobie po imieniu. —
Fugaku zacisnął szczękę, chcąc okazać zdegustowanie. — Poza
tym, zapomina pan, że to przez niego umarł nasz drugi syn.
—
Fugaku... — szepnęła Mikoto,
chcąc uspokoić męża.
—
Przez niego? — Kakashi
podniósł się z krzesła, zwracając na siebie uwagę siedzącej
kilka stolików dalej, pary. — Chyba nie zapomnieliście o tym, że
Itachi był chory i to co się wydarzyło było nieuniknione? Nie
macie prawa obwiniać o to dwunastoletniego chłopca, który nawet
nie miał pojęcia o chorobie brata!
—
Proszę zejść z tonu. Kim pan
jest, żeby mówić nam do czego mamy prawo? — warknął Fugaku.
—
Dla państwa może i nikim, ale
dla Sasuke na pewno kimś więcej niż państwo. — Kakashi sięgnął
po płaszcz leżący na sąsiednim krześle. — Proszę się ze mną
nigdy więcej nie kontaktować, z dniem dzisiejszym nasza współpraca
się kończy. Wypowiedziałem również umowę najmu mieszkania, z
którego zabrałem rzeczy Sasuke.
—
Nie może pan utrudniać nam
kontaktu z naszym synem. — Fugaku podniósł się z krzesła na
taką bezczelność.
—
Nie zamierzam, Sasuke jest
dorosły i wyraźnie dał do zrozumienia, że nie chce mieć z
państwem nic wspólnego, proszę więc o nim zapomnieć. Z tym na
pewno nie będą mieli państwo problemu.
—
Jest na naszym utrzymaniu!
—
Jeżeli o to chodzi, jakiekolwiek
pieniądze, które wpłyną od tej chwili na moje konto, będę
traktował jako łapówkę. Zdają sobie państwo sprawę z tego, że
to przestępstwo, prawda? — Hatake doskonale wiedział, że jest
jedynym łącznikiem pomiędzy nimi a Sasuke. Wściekłość w oczach
Fugaku nie powstrzymała go jednak przed powiedzeniem tego, co chciał
im powiedzieć od jedenastu lat. Spojrzał więc z pogardą na
rodziców Sasuke i pochylił się lekko do przodu. — To nie Sasuke
jest winny śmierci Itachiego, tylko wy. To wasza ignorancja i
zachłanność do niej doprowadziły. To wy lekceważyliście objawy
choroby Itachiego i to wy ukrywaliście ten fakt przed Sasuke. Gdyby
nie wy, nigdy by do tego wszystkiego nie doszło. — Kakashi
wyprostował się i dopiął ostatni guzik płaszcza. — A teraz
proszę wybaczyć, ale nie mam ochoty dłużej na państwa patrzeć.
Mam nadzieję, że już więcej się nie spotkamy. — Hatake skinął
głową i odwrócił się aby szybkim krokiem opuścić kawiarnię.
Pozostało
mu jedynie porozmawiać z Sasuke i mieć nadzieję, że zdąży
powiedzieć mu całą prawdę, zanim Uchiha mu przyłoży.
***
Widział,
jak spojrzenie nieznajomego na sekundę przesunęło się na twarz
Uchihy i że bystrym oczom nie umknęła reakcja, jaka się na niej
pojawiła. Czekał, wpatrując się w plecy Sasuke. Zobaczył jak
jego ramiona wędrują ku górze, gdy brał głęboki oddech i jak
powoli odwraca się w jego stronę, przywdziewając swoją zwyczajową
maskę obojętności.
—
Myślałem, że już wszystko
sobie wyjaśniliśmy. — Zawyrokował beznamiętnie Sasuke.
—
Wydaje mi się, że umknęło nam
kilka naprawdę ważnych szczegółów. — Kakashi nie dał się
zbyć, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak trudne musi być
dla Sasuke zachowanie w tej chwili spokoju.
—
Nie mam zamiaru o niczym z tobą
dyskutować, powiedziałem już wszystko co miałem do powiedzenia.
—
Sasuke, proszę. — Kakashi
złapał go delikatnie za ramię, gdy ten próbował się odwrócić.
— Przykro mi z powodu tego co zaszło, ale chcę, żebyś wiedział,
że to był pierwszy i ostatni raz. Nigdy nie zdradziłem im nawet
skrawka z naszych rozmów.
Sasuke
przystanął, patrząc gdzieś przed siebie, a towarzyszący mu
chłopak ukradkiem spojrzał na dłoń Hatake spoczywającą wciąż
na jego ramieniu. Spojrzenie nie umknęło mężczyźnie i dziwnie
zawstydzony zabrał rękę i schował dłoń w kieszeni płaszcza.
—
Przepraszam na chwilę. —
Chłopak odezwał się niespodziewanie i łapiąc Sasuke za rękaw
odciągnął kilka kroków w bok.
Kakashi
westchnął i spojrzał na swoje buty. Nie dość, że złamał swoją
żelazną zasadę, aby nie angażować się emocjonalnie, to po raz
pierwszy chciał z nim porozmawiać jako przyjaciel, a nie psycholog.
Sasuke był dla niego ważny, chociaż chłopak mógł nie mieć o
tym zielonego pojęcia.
Widział
kątem oka profil Sasuke i jego zacięty wyraz twarzy, po którym
pojawiło się naburmuszenie. Widział, jak uważnie słucha tego, co
mówi do niego chłopak i jak przeciera dłonią oczy. Jak kieruje
wzrok na przystojną twarz i jak wypuszcza powietrze ze
zrezygnowaniem. Jak przytakuje.
Wyprostował
się, gdy obaj zbliżyli się do niego ponownie.
—
Ok, porozmawiajmy.
***
Zatrzymali
się w niewielkiej kawiarni. Gdy kelnerka wróciła z ich zamówieniem
zdążyli się już rozebrać i teraz wpatrywali się w siebie bez
słowa.
—
Jestem Naruto. — Nieznajomy
chłopak wyciągnął rękę w stronę Kakashiego, który uścisnął
ją ostrożnie, także się przedstawiając i rejestrując, że to o
nim Sasuke wspominał na ich ostatniej sesji.
—
Jest późno, jeżeli chcesz mi
coś powiedzieć, to nie marnujmy czasu — wtrącił Sasuke,
przechodząc do sedna i krzyżując ramiona na piersi.
—
Jesteś pewien? To dość
osobista sprawa. — Kakashi westchnął i zerknął w oczy Sasuke,
dając mu do zrozumienia, że być może nie jest to rozmowa, której
osoby trzecie powinny się przysłuchiwać.
Sasuke
spojrzał krótko na Naruto, po czym ponownie wbił wzrok w twarz
Kakashiego.
—
Słuchamy.
Oo jak się cieszę, że w koncu nowy rozdzial sie pojawil :) czekalam i sie doczekalam hehe rozdzial świetny chodz przyznaję ze musialam wczesniejszy zobaczyc bo mi sie pozapominalo:3 życzę weny ! Bo dzieki temu bede miala co czytac :)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńoch jak ja się cieszę z nowego rozdziału, wiesz tak sobie dzisiaj postanowiłam tutaj wejść i zobaczyć, a nóż może coś jest... a tu taka niespodzianka ;]
chwilowo nie przeczytane, ale nadrobię to, no cóż nie mam za nadto czasu, a jeszcze chciałabym przypomnieć sobie jednak to opowiadanie, choć mgliście pamiętam, o co chodziło, to jednak wolę przypomnieć sobie, no i jeszcze tak powiem, że stwierdziłam, że przeczytam wszystko od początku ;]
Dużo weny życzę i pomysłów...
Pozdrawiam serdecznie
Och! <3 Czy opowiadanie będzie kontynuowane? Byłoby cudownie przeczytać resztę rozdziałów, dowiedzieć się więcej o przeszłości Sasuke i przyjrzeć pogłębiającej relacji z Naruto.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że masz taki lekki i przyjemny styl pisania, że czytanie treści jest samą przyjemnością.
Pozdrawiam ciepło!
Witam,
OdpowiedzUsuńto ja ;] choć trochę czasu minęło, od przeczytania, dopiero teraz bo też po części liczyłam, że jednak będzie coś nowego jeszcze ;]
dobrze, że Kakashi tak postąpił, jak widać, rodzice w ogóle nie interesują się synem, ha Kakashi był świadkiem, tego, że Naruto ma zbawienny wpływ na Sasuke...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńopowiadania są fantastyczne, szkoda że nie ma kontynuacji... ale może jednak...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie